Śledzenie snu na Apple Watch

Apple_Watch_Steel

Wczoraj, z drobnym poślizgiem, udostępniony został system watchOS 2. Stanowi on punkt przełomowy dla możliwości zegarka od Apple. Teraz jak grzyby po deszczu zaczynają się pojawiać aplikacje, które znacząco urozmaicą sposoby wykorzystania tego urządzenia. Moją szczególną uwagę przyciągnęła aplikacja Sleep++, która pozwala na śledzenie snu.

Nie miałem jeszcze okazji jej sprawdzić, jednak dziś nastąpi pierwsza próba. Was również zachęcam do testów. Powinniście również spojrzeć na artykuł Davida Smitha 1, w którym opisuje on swój sposób na noszenie zegarka przez całą dobę. Warto dodatkowo wspomnieć, że aplikacja zapisuje zebrane informacje do systemowej aplikacji Health.

Koniecznie dajcie jutro znać, jak spisał się ten program u Was. Oczywiście za kilka dni podzielę się moimi spostrzeżeniami.

Aplikację Sleep++ znajdziecie w AppStore za darmo po tym linkiem!


  1. twórcy aplikacji

Nowe Apple TV – kiepska wiadomość w kwestii HiFi

New Apple TV

Długo czekałem na moment, w którym Apple zaprezentuje nowy model Apple TV. Muszę przyznać, że w trakcie prezentacji tego produktu uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Nie da się ukryć, że jest na co czekać, mimo ograniczeń które aktualnie kastrują możliwości sprzętu w naszym kraju. Niestety, kiedy emocje już opadły i spojrzałem w specyfikację techniczną, mój entuzjazm odrobinę opadł.

Nowe Apple TV nie posiada już wyjścia optycznego dla audio. Prawdopodobnie 90% użytkowników nawet nie zauważy tego faktu, jednak dla osób, które tak jak ja wpinały ten sprzęt w swój system stereo ta wiadomość jest jedną z gorszych. Aktualnie alternatywą pozostaje podłączenie do wzmacniacza przewodu HDMI. Warto pamiętać, że większość klasycznych wzmacniaczy stereo nie posiada tego złącza 1. Dotychczas nic nie stało na przeszkodzie, aby światłowód za pośrednictwem wybranego DAC przekazywał dźwięk analogowo do sprzętu audio. Po premierze kolejnej odslony aTV sytuacja znacząco się skomplikuje.

W perspektywie bliskiej premiery tvOS wraz ze wsparciem dla Apple Music, z którego namiętnie korzystam, jest to dla mnie kiepska informacja. Wiem, że nie powstrzymam się przed zakupem nowego aTV jednak w kwestii obsługi AirPlay w moim systemie HiFi rodzi się solidny problem. Cały czas zastanawiam się jak go rozwiązać. Ciekaw jestem czy stanęliście przed podobnym dylematem, czy nie ma to w Waszym przypadku większego znaczenia. Koniecznie dajcie znać w komentarzach.


  1. i chwała im za to

Apple Pencil to nie rysik w pojmowaniu Steve’a Jobsa

Apple Pencil

 

 

Gdyby Steve Jobs miał przewracać się w grobie za każdym razem, kiedy „znawcy tematu” życzą mu tego komentując pojawienie się Apple Pencil to myślę, że zdecydowanie nie spoczywałby w pokoju. Ok, wystarczy tych ponurych żartów i przejdźmy do rzeczy. Kiedy patrzę, na komentarze związane z iPad Pro, a zwłaszcza z rysikiem, który został dla niego stworzony, to nóż otwiera mi się w kieszeni.

Wciąż powtarzane stwierdzenia, że Jobs nigdy by do tego nie dopuścił, to w mojej opinii kompletne bzdury. Śmiem twierdzić, że byłby dumny i sam kilka razy zaznaczyłby jak magiczny jest ten nowy produkt. Owszem, mówił on o tym jak nienawidzi rysików, i zapewne potwierdziłby to dziś. Jednak spójrzmy prawdzie w oczy. W jego postrzeganiu rysik był czymś zgoła odmiennym.

W pojmowaniu Steve’a był to element niezbędny do obsługi urządzenia. Zastępstwo palca, którego użycie nie zapewniało odpowiedniej precyzji wyboru na ekranach dotykowych. Ja sam z uśmiechem politowania patrzyłem zawsze na znajomych, którzy korzystali z tego typu wyświetlaczy przy jego użyciu. Totalna abstrakcja, obca mojemu pojmowaniu wygodnej obsługi interfejsów.

Apple Pencil to zupełnie inna bajka, jest to narzędzie, rzecz bez której każdy z nas da sobie radę i obsługa iPada Pro nie będzie stanowiła żadnego problemu. Element, który w rękach artystów czy grafików będzie stanowił genialne narzędzie pracy. Większości z nas zupełnie niepotrzebny element wyposażenia, a dla pewnego grona pożądany i nad wyraz użyteczny sprzęt.

Nie jestem znawcą tematu, ale wydaje mi się, że w przypadku Apple Pencil, firma z Cupertino znów zrobiła to co potrafi najlepiej. Wzięła na warsztat znane od lat rozwiązanie i przygotowała swoją, udoskonaloną i pod wieloma względami lepszą wersję. Właśnie to cechowało Steve’a, potrafił znaleźć drogę do udoskonalenia znanych nam już produktów.

Dlatego, proszę Was. Zanim zaczniecie opowiadać głupoty w stylu „Gdyby Jobs żył…” spójrzcie na niektóre sprawy szerzej i zastanówcie się. Powtórzę jeszcze raz. Apple Pencil to nie rysik w pojmowaniu Steve’a Jobsa!

Recenzja karty JetDrive Lite 350

Transcend  JetDrive 350

Od dwóch tygodni mój MacBook Pro gości w swoim porcie SD kartę JetDrive Lite 350 firmy Transcend. Zawsze planowałem skorzystać z tego rozwiązania, zwłaszcza, że przez ostatnie parę lat skorzystałem z czytnika kart zaledwie kila razy. Możliwość zapewnienia, przy jego użyciu, dodatkowej ilości pamięci na dane wydaje się być najlepszym możliwym pomysłem.

Karta JetDrive 350 po umieszczeniu w czytniku SD wystaje z komputera na 2 mm. Pozwala to na wygodne wyjęcie karty bez użycia dodatkowego zaczepu, co jest konieczne w przypadku konkurencyjnych rozwiązań, które licują się z obudową. Można mieć zastrzeżenie wobec koloru samej karty. Na początku czułem delikatny zawód, ze względu na fakt, że nie jest ona w kolorze aluminium. Jednak w tej chwili stwierdzam, że podczas normalnej pracy i tak jej nie dostrzegam. Dodatkowo po paru dniach nawet widząc swój komputer z boku nie zwracam uwagi na to, że coś rezyduje w porcie SD.

Karta według producenta zapewnia osiągi na poziomie 95MB/s przy odczycie oraz 60 MB/s w trakcie odczytu. Transfery na tym poziomie pozwalają na całkiem komfortową pracę z wykorzystaniem danych zgromadzonych na JetDrive. Według moich testów szybkości zapisu i odczytu prezentują się następująco.

Speed Test

Są to wystarczające wartości dla przechowywania biblioteki muzyki czy zdjęć. Warto jednak pamiętać, że tego typu karta jest narażona na zagubienie lub kradzież z portu komputera. Z tego względu nie polecam Wam przechowywanie na niej danych, których strata może spowodować problemy związane z zachowaniem prywatności lub upowszechnieniem informacji wrażliwych. Pierwszym krokiem jaki powinniście zrobić to jej zaszyfrowanie.

Ja osobiście w trakcie testów przechowywałem na niej muzykę oraz tworzyłem kopię zapasową przy użyciu Time Machine. Co ważne, jak już wspominałem z obawy przed utratą karty JetDrive oznaczyłem opcję, aby kopia wykonywana przez Time Machine była szyfrowana. Oczywiście jak już wspomniałem, zawartość karty została wcześniej zaszyfrowana w całości, jednak jak wiecie „Przezorny zawsze ubezpieczony”.

Podsumowując, jeżeli Wasz czytnik kart SD pozostaje przez większość czasu niewykorzystany, to uważam, że powinniście rozważyć zakup karty JetDrive firmy Transcend. Jest to szybki sposób na rozszerzenie dostępnego miejsca dyskowego w Waszych komputerach. Dyski SSD wciąż pozostają drogą przyjemnością, zwłaszcza w komputerach Apple. Część danych swobodnie można przenieść na wspomnianą kartę, a odzyskaną przestrzeń wykorzystać dla innych bardziej wymagających w kwestii prędkości transferu danych.

Rozwiązanie problemu z uruchomieniem VirtualBox pod El Capitan

Virtualbox_logo

Ostatnia beta OS X El Capitan spowodowała, że jedno z moich podstawowych narzędzi pracy odmówiło posłuszeństwa. Jest nim niezastąpiony VirtualBox, którego na co dzień używam do testowania wszelakich rozwiązań przy użyciu maszyn wirtualnych.

Mianowicie, po uruchomieniu VirtualBox, pojawił się komunikat o poniższej treści:

Effective UID is not root (euid=501 egid=20 uid=501 gid=20) (rc=–20)

Please try reinstalling VirtualBox.

W skrócie oznacza to, że aplikacja utraciła uprawnienia do uruchomienia swojego hypervisora. Wszystko jasne, jednak jak wyjść z takiej sytuacji, skoro proponowana metoda reinstalacji aplikacji nie przynosi poprawy? Oczywiście rozwiązanie polega na użyciu wszechmocnego Terminala. Po jego uruchomieniu, należy wydać poniższą komendę:

for bin in VirtualBox VirtualBoxVM VBoxNetAdpCtl VBoxNetDHCP VBoxNetNAT VBoxHeadless; do
sudo chmod u+s „/Applications/VirtualBox.app/Contents/MacOS/${bin}”
done

Całość należy potwierdzić przy użyciu hasła systemowego. Po jej wykonaniu, VirtualBox nie powienien sprawiać już jakichkolwiek problemów. Z tego co wiem, problem może się powtarzać po wykonaniu aktualizacji do kolejnych wersji aplikacji. Musicie wtedy dokonać poprawki w ten sam sposób.

Oczywiście wkrótce ten problem zostanie rozwiązany. Należy pamiętać o tym, że El Capitan wciąż jest w fazie beta i właśnie na wyszukiwaniu tego typu problemów przed jego premierą polega ten etap. Na zdrowie!

Szyfrowanie dysków i kart pamięci w OS X

szyfrowanie_1_1

Zastanawialiście się kiedyś nad sytuacją, kiedy ginie Wasz dysk zewnętrzny, pendrive lub karta pamięci? Poza tym, że to strata finansowa, pozostaje jeszcze jeden bardziej istotny problem. Zawarte na nich dane. Jakie by nie były są z reguły prywatne i osobiste. A to jednoznacznie określa, że nie chcemy aby trafiły w niepowołane ręce.

Z tego powodu chciałbym zwrócić Waszą uwagę na funkcję szyfrowania nośników w OS X. Jest to o tyle wygodne rozwiązanie, że wbudowane w system i nie wymagające dodatkowych kroków z Waszej strony. Wystarczy, że po podłączeniu urządzenia uruchomicie Finder i klikniecie prawym przyciskiem na wybrane urządzenie zewnętrzne. Wśród opcji kontekstowych znajdziecie opcję Szyfruj…, zgodnie z poniższym zrzutem ekranu.

szyfrowanie_1

Wystarczy, że klikniecie tę opcję. Następnie w wyświetlonym oknie dialogowym należy podać hasło, które będzie podstawą do dostępu do zaszyfrowanych danych. Ważne jest, żeby Wam nie umknęło, bo może się okazać, że zabezpieczyliście pliki nawet przed samym sobą. Z tego względu podpowiedź jest tutaj obowiązkowym polem do uzupełnienia.

szyfrowanie_2

Następnie pozostaje poczekać, aż dane zostaną zaszyfrowane. W ten sposób możecie być znacznie bardziej spokojni o prywatność Waszych danych. Urządzenia przenośne mają tendencję do gubienia się. Warto w takiej sytuacji 1 mieć świadomość, że Wasze pliki są bezpieczne.

Zdjęcie: Ralph Aichinger

  1. której Wam nie życzę

Mój podcastowy debiut w zacnym gronie

Podcast Pear2Pear

Gdyby ktoś kilka miesięcy temu powiedział mi, że będę gościł w podcaście W cieniu gruszy wraz Przemkiem Marczyńskim to myślę, że uśmiechnąłbym się jedynie z wyrazem powiątpiewania. Tymczasem, w ostatni weekend takie wydarzenie miało miejsce.

Wszystko za sprawą spotkania redakcyjnego Mój Mac Magazyn, który współtworzę. Poszło szybko, gładko i spontanicznie. Nie muszę Wam chyba mówić, jak obawiałem się całej akcji biorąc pod uwagę fakt, że mój kontakt z mikrofonem dotychczas odbywał się jedynie przez barierkę oddzielającą publiczność od sceny na koncertach ulubionych wykonawców.

Całość okazała się niesamowitą przyjemnością. Poczucie komfortu, które generowało miejsce zamieszkania Jaromira udzieliło się nam wszystkim i zdecydowanie słychać to w nagraniu. Mimo drobnych problemów akustycznych, jakie generowała natura, udało się stworzyć całkiem przyzwoity odcinek.

Podcast po premierze ostatniego odcinka zawędrował na szczyt w kategorii Najpopularniejsze w iTunes. Czy można sobie wyobrazić bardziej udany debiut w roli podcastera? Nie wydaje mi się! Oczywiście to wszystko dzięki Wam! Dziękuję bardzo i dziś wyjątkowo mówię do usłyszenia. Spodobało mi się, ot co.

Tymczasem wszystkich, którzy jeszcze nie mieli okazji posłuchać, serdecznie zapraszam do nadrobienia zaległości. Zdecydowanie warto!

Link: Pear 2 Pear #24 – iPhone Sześć ES w lesie

Lifeline – genialna gra oparta o dialog

Lifeline Game

Taylor śpi. Zanim poradziłem mu sen w pobliżu zniszczonego silnika, który promieniuje radioaktywnie sprawdziłem czy dana dawka jest w stanie mu zaszkodzić. Mam nadzieję, że z moją pomocą uda mu się w jakiś sposób uwolnić z planety na której rozbił się jego statek. Każda pochopna rada może się skończyć jego śmiercią, a dziwne zrządzenie losu spowodowało, że to właśnie ze mną nawiązał kontakt. Teraz nerwowo czekam aż się obudzi i postaram się pomóc mu w podjęciu kolejnych decyzji, które zaważą o jego życiu lub śmierci.

Nie, nie zwariowałem. Wciągnąłem się w genialną grę o nazwie Lifeline. Całość polega na dialogu z postacią o wdziędznym imieniu Taylor, której statek rozbił się na odległej planecie. Na szczęście wciąż działa jego urządzenie do komunikacji i dziwnym trafem połączył się on właśnie ze mną. Niestety gra nie została przetłumaczona na język polski, wystarczy jednak dość podstawowa znajomość języka angielskiego, niemieckiego lub francuskiego.

Lifeline Game

Rozgrywka jest rozłożona w czasie i często przyjdzie Ci poczekać na to, aż Taylor wykona daną czynność którą razem ustaliliście. Oczywiście zostaniesz powiadomiony o wiadomości od głównego bohatera. Jeżeli posiadasz Apple Watch, to możesz kontynuować dialog przy jego użyciu.

Całość jest napisana tak ciekawie, że wciąga bez reszty. Dialogi są naturalne i idealnie odwzorowują napięcie i emocje konwersacji. Pozwala się to wczuć w fabułę i mieć przeświadczenie, że te wszystkie wydarzenia rzeczywiście mają miejsce gdzieś tam w kosmosie. Przyznaję, że ta gra zdecydowanie wzmożyła mój apetyt na książkę „Marsjanin”, która opowiada o podobnych wydarzeniach.

Zdecydowanie polecam Wam zakup. Odpowiednie podejście i zaangażowanie w dialog z Taylorem wciągnie Was bez reszty. Nie pozwólcie aby tak doskonała historia Was ominęła! Ja tymczasem czekam, aż rozbitek się obudzi i postaram się pomóc mu wyjść z tej beznadziejnej sytuacji w jakiej się znalazł…

Grę Lifeline znajdziecie w AppStore w cenie 2,99 €

Automatyczne flagowanie zadań na dziś w OmniFocus

Omnifocus Logo

Od dłuższego czasu zadania, które trafiają do mojego OmniFocusa są planowane do wykonania przy użyciu parametru Defer Date. Dlaczego właśnie w ten sposób wyjaśniałem w osobnym artykule. Całość opiera się na flagowaniu tych zadań, które powinienem wykonać danego dnia w oparciu właśnie o tę datę.

Oczywiście ręczne przeszukiwanie odpowiednich pozycji i ich flagowanie byłoby irytującą czynnością. Z tego względu wykorzystałem skrypt, który został stworzony przez Coltera Reed’a. Umożliwia on przeskanowanie wszystkich zadań i oflagowanie tych, których Defer Date przypada właśnie na dziś.

W moim przypadku uruchamia się on automatycznie co 30 minut pod warunkiem, że jestem zalogowany w systemie. Dzięki temu mogę dodawać zadania z dzisiejszą datą w polu Defer Date przy użyciu funkcji Quick Entry. Skrypt daje mi pewność, że nie dalej jak za 30 minut zostaną one oflagowane i wyświetlone w odpowiedniej perspektywie. Ja zaoszczędzam sobie w ten sposób jeden krok mniej w postaci oflagowania zadania przy użyciu skrótu klawiaturowego.

Całość opiera się na skrypcie Apple Script oraz makrze Keyboard Maestro, które uruchamia się cyklicznie. Poniżej treść:

tell application „OmniFocus”
set todayDate to current date
set todayDate’s hours to 0
set todayDate’s minutes to 0
set todayDate’s seconds to 0
set tomorrowDate to todayDate + 1 * days
tell default document
set todayTasks to (flattened tasks where (defer date ≥ todayDate and defer date < tomorrowDate))
repeat with t in todayTasks
set t’s flagged to true
end repeat
end tell
end tell

Jeżeli chcecie skonfigurować makro w Keyboard Maestro to poniżej ściąga w formie graficznej. Oczywiście, możecie ściągnąć też gotowe rozwiązanie w TYM miejscu.

omni_flag_macro

Jeżeli chodzi o mój sposób na korzystanie z OmniFocus, to absolutnie polecam to rozwiązanie. Aktualnie mogę dodawać zadania i planować je na kolejne dni bez obaw, że nie oflaguję ich w odpowiednim czasie lub najzwyczajniej przeoczę. Ostatecznie Due Date rezerwuję dla zupełnie innego zastosowanie o czym więcej znajdziecie we wpisie na temat wykorzystania z Defer Date oraz Due Date.

Źródło: Colter Reed

Due Date czy Defer Date w OmniFocus 2?

Omnifocus Logo

Wśród aplikacji z których korzystam na codzień, Omnifocus zdecydowanie należy do najważniejszych. Jeżeli chodzi o menadżera zadań nie widzę dla niego godnej konkurencji. Niestety jedna z jego największych zalet potrafi jednocześnie być też wadą. Mnogość funkcji i możliwości konfiguracji często powodują, że użytkownik zaczyna się gubić popełniając podstawowe błędy.

Ja sam przez długi czas popełniałem jeden z nich. Do oznaczania zadań „na dzisiaj” wykorzystywałem Due Date. Jednocześnie wiem, że podobnie postępuje masa użytkowników. Zapewniam Was, że jeżeli nie ma konkretnej godziny lub dnia, kiedy zadanie musi zostać wykonane, to pod żadnym pozorem nie powinniście nadawać mu tego parametru.

Due Date ma zapewnić swoisty system powiadomień. Element, który pozwoli filtrować elementy, których realizacja jest kluczowa w wyznaczonym momencie. Jeżeli będziecie ją inaczej pojmować, to zbyt często dojdzie do sytuacji, kiedy postanowicie przesuwać wyznaczony termin. Spowoduje to, że stracicie swoisty respekt wobec oznaczonych przy jego pomocy zadań. Ostatecznie, jeżeli 80% z nich możemy dowolnie odsuwać w czasie to raczej pozostałe też da się jakoś przełożyć. Szybko zaczniecie ignorować priorytet takich elementów.

Ważne jest aby Due Date był synonimem deadline. Jeżeli określicie ten element, to jego wykonanie nie powinno podlegać negocjacji. Jedynie sytuacja losowa usprawiedliwia jego przesunięcie. Oczywiście wiem, że często to niemożliwe, ale aby wykorzystywać ten element należy utrzymywać w świadomości istotę i priorytet tego elementu.

Tutaj pojawia się Defer Date. Jest to genialne rozwiązanie, które mi osobiście wystarcza aby kochać OmniFocus bezgranicznie. Defer Date to moment, w którym możemy zająć się danym zadaniem. Mało tego, aplikacja będzie wyszarzała elementy, które czekają na swój czas. Parametr ten ułatwia tworzenie przejrzystych perspektyw, które stanowią najlepszy sposób na przegląd zadań w zależności od sytuacji.

Osobiście korzystam z Defer Date do wyznaczania zadań na dany dzień. Jeżeli daną sprawą mam zająć się w przyszły piątek, to właśnie taką wartość nadaję polu Defer Date. Odpowiedni skrypt weryfikuje takie elementy i na bieżąco flaguje te, które są przypisane dla dzisiejszego dnia 1. Dzięki temu zadanie zostanie wyszarzone i nie zaprząta mojej głowy w trakcie przeglądania projektów. Dopiero w wyznaczony dzień będzie na mnie czekać w zakładce z oflagowanymi elementami.

W ten sposób zapobiega się mieszaniu tych zadań, które muszę wykonać w danym terminie oraz tych, którymi planowałem się zająć. Mam pełną świadomość, że jeżeli na mojej liście pojawią się elementy z przypisanym Due Date to bezsprzecznie muszę je wykonać. Te, które zostały oflagowane i oddelegowane na dany termin przy użyciu Defer Date są dla mnie istotne. Nic się jednak nie stanie, jeżeli w natłoku obowiązków będę musiał przesunąć je o dzień lub dwa.

Odpowiedź na pytanie z tytułu tego artykułu nie jest jednoznaczna. Defer Date powinno być dla Was podstawowym elementem do zdefiniowania dla poszczególnych zadań. Due Date niech będzie dla Was tożsamy z deadline i nie nadużywajcie go. Niech Was przekona fakt, że ja sam nie mogę uwierzyć jak długo popełniałem błąd opierania się właśnie na nim.

Aplikację OmniFocus 2 znajdziecie w AppStore dla systemów OS X oraz iOS.


  1. Opis tego rozwiązania w najbliższych dniach pojawi się na applesauce.pl