Wyłączenie automatycznego uruchamiania iTunes przez Safari

NoMoreiTunes

Nie wiem jak to wygląda w Waszym przypadku, ale mnie notorycznie irytowały sytuacje kiedy kliknięcie w link do aplikacji, poza nową kartą Safari, automatycznie uruchamiało iTunes lub Mac App Store. Najczęściej dla uzyskania niezbędnych informacji wystarcza mi to, co jestem w stanie zobaczyć w oknie przeglądarki. Mam jednak dla Was dobrą informację, rozwiązanie istnieje.

Z pomocą przychodzi dodatek, który jest rozwijany od roku 2010. Nosi on sympatycznie brzmiącą nazwę NoMoreiTunes. Pozostaje go pobrać i uruchomić. Od tej chwili za każdym razem – kiedy otwarty zostanie link do aplikacji – pod górnym paskiem nawigacji otrzymacie powiadomienie, które pozwoli otworzyć jeden ze sklepów z aplikacjami od Apple.

Zdecydowanie polecam ten dodatek, który jest w stanie zaoszczędzić sporo frustracji, kiedy wbrew naszej woli iTunes lub Mac App Store uruchamiają się spychając Safari na drugi plan.

Dodatek NoMoreiTunes możecie pobrać w tym miejscu.

Źródło: The Sweet Setup

Code Academy – zostań programistą w domowym zaciszu

Cod

Kto z Was nie miał kiedykolwiek ochoty stworzyć aplikację lub stronę WWW własnoręcznie? Niestety, ten zapał skutecznie rozbija się o wiedzę jaka jest potrzebna do zrealizowania tych pomysłów. Oczywiście sporo da się osiągnąć w kreatorach, które pozwalają na tworzenie własnych projektów na zasadzie układania gotowych klocków. Bądźmy jednak profesjonalistami. Porządne rozwiązanie trzeba napisać, ręcznie, znając kod. Oczywiście, tylko jak?

Pierwszą myślą, jaka przychodzi do głowy to zdobycie solidnego źródła wiedzy. Szybki przegląd oferty internetowych księgarń i już wiesz, że na temat Twojego wybranego języka powstała niejedna biblia. Pozostaje wybrać najlepszą pozycję i do dzieła. Mam jednak propozycję. Zostaw te wszystkie opasłe tomy i najpierw sprawdź czy rzeczywiście dany język Ci odpowiada, czy rzeczywiście pisanie kodu Cię nie zmęczy po pierwszych dziesięciu mozolnie wypisanych liniach zawierających zmienne. Zrobisz to w przyjemnej atmosferze, w zaciszu swojego domu i poprowadzony za rękę. Mało tego, podpowiedzi i wskazówki będą zawsze czekały na moment, kiedy stracisz cierpliwość i zabraknie Ci pomysłu.

Poznaj Code Academy. Jest to rewelacyjny serwis, który oferuje naukę kilku popularnych języków programowania oraz umiejętności niezbędnych dla deweloperów stron WWW. Wszystko odbywa się na stronie i nie wymaga instalowania dodatkowych narzędzi na komputerze. W trakcie lekcji otrzymasz odpowiednią dawkę wiedzy i konsolę programistyczną w oknie przeglądarki. Jedynym warunkiem jest znajomość języka angielskiego. Myślę jednak, że nie będzie to żaden problem dla większości z Was. Gwarantuję, że trudno o bardziej komfortowe rozwiązanie.

Nie miej również oporów przed rejestracją, Twój profil będzie na bieżąco aktualizowany o informacje dotyczące postępów jakie czynisz. Dodatkowo istnieje tutaj system odznak, które otrzymuje się po przejściu kolejnych modułów, jakie zawierają w sobie kursy. Ich zdobywanie buduje dodatkową motywację do nauki i pozwala na łatwą wizualizację tego jak wiele nauki za nami. Wciąż nie moge wyjść z podziwu, jak wiele dobrego wnosi system osiągnięć w kwestii wciągania użytkownika w dalsze etapy nauki.

Zestaw dostępnych języków, które zostały udostępnione w formie interaktywnych powinien bez problemu zaspokoić oczekiwania większości osób, które chcą rozpocząć swoją przygodę z programowaniem. Do wyboru otrzymujecie:

  • HTML i CSS
  • JavaScript
  • jQuery
  • PHP
  • Python
  • Ruby

W mojej opinii, ważniejsze są jednak moduły, które uczą poszczególnych języków na podstawie przygotowania sprecyzowanego projektu. Każdy z języków posiada takowy kurs. Zdecydowanie, nauka poprzez tworzenie zdefiniowanego rozwiązanie budzi dodatkową ilość motywacji. Ostatecznie własnoręcznie tworzymy element, którego dotychczas doświadczaliśmy jedynie jako użytkownicy. W moim przypadku tego typu kursy w trakcie trwania budują w mojej głowie kolejne pomysły, które mógłbym zrealizować w oparciu o to, czego właśnie się nauczyłem.

Zdecydowanie polecam Wam zapoznanie się z Code Academy. Jeżeli w Waszej głowie chociaż przez chwilę pojawiła się myśl, żeby spróbować programowania to od tej chwili nic nie stoi na przeszkodzie. Tak jak wspomniałem, ciężko wyobrazić sobie lepszy sposób na naukę. Wystarczy kilka kliknięć i otrzymacie zarówno wiedzę, jak i narzędzia aby skutecznie ją wykorzystać. Możecie mi uwierzyć, nauka przy użyciu Code Academy to czysta przyjemność i dobra zabawa.


Artykuł ten ukazał się pierwotnie w wakacyjnym wydaniu Mój Mac Magazyn. Serdecznie zapraszam do subskrypcji do której możecie zapisać się w tym miejscu. Zdecydowanie polecam!

Pady kompatybilne z nowym Apple TV

Steel Series Nimbus

Wymogiem, który pozwala kontrolerom gier współpracować z urządzeniami, które działają pod kontrolą systemu iOS – w tym Apple TV – jest certyfikacja MFI. W swoim sklepie Apple oferuje model Nimbus produkowany przez firmę Steel Series. Oczywiście na tym nie kończy się lista urządzeń.

Jeżeli chcecie sprawdzić, z jakich kontrolerów możecie korzystać, polecam Wam listę którą znajdziecie pod poniższym linkiem. Większość z nich nie jest dostępna w naszym kraju, jednak warto być świadomym wyboru. Często import może nie przekroczyć kosztowo tego, co oferuje Apple Store.

Listę znajdziecie w tym miejscu.

HandBrake – darmowy konwerter wideo

HandBrake Logo

Przyznaję, na co dzień mam niewiele wspólnego z obróbką filmów wideo, a tym bardziej ich konwersją pomiędzy formatami. Jednak, tak jak u większości z Was od czasu do czasu na mojej liście rzeczy do zrobienia pojawia się potrzeba zmiany kodowania plików, które docierają do mnie w różnych formatach. Wynika to najczęściej z problemów kompatybilności oraz chęci zmniejszenia ich rozmiaru. Na szczęście, aby wykonać to porządnie na swoim Macu, nie muszę wydawać ani złotówki. Wszystko dzięki HandBrake. Znakomitej i darmowej jednocześnie aplikacji.

Program jest udostępniony na zasadzie licencji Open Source i sukcesywnie rozwijany przez skupioną wokół niego społeczność. Sam korzystam z HandBrake od kilku lat i spełnia on bez zarzutu moje bieżące potrzeby. Po zainstalowaniu użytkownik ma przed sobą prosty interfejs, wypełniony dostępnymi opcjami. W pierwszym kontakcie może to powodować odrobinę konsternacji, jednak spokojnie, tym przypadku każdy znajdzie coś dla siebie. Tutaj pojawia się jedyny mankament, wygląd graficzny programu nie należy do najpiękniejszych i dla części użytkowników może być odpychający. Zaufajcie mi, warto przymknąć na to oko.

Użytkownicy zaawansowani, którzy mają potrzebę ingerowania w zaawansowane parametry konwersji obrazu jak i dźwięku, mogą znaleźć upust swojej pasji w wśród sporej liczby ustawień. Zostały one podzielone na zakładki dotyczące kolejno obrazu, dźwięku, napisów oraz rozdziałów. Celowo, nie będę wdawał się tutaj w szczegóły, jako że każdy zainteresowany może pobrać HandBrake za darmo i sprawdzić jego zaawansowane funkcje. Co ważne, aplikacja pozwala na kolejkowanie zadań, co jest szczególnie istotne w przypadku, kiedy zamierza się dokonać konwersji kilku części materiału w dłuższym okresie czasu.

HandBrake GUI

Dla mnie, jako użytkownika, który korzysta z aplikacji na całkowicie podstawowym poziomie, najważniejsza jest funkcja pre definiowanych ustawień. W wysuwanym z prawej strony interfejsu oknie odnaleźć można przygotowane przez twórców gotowe ustawienia konwersji. Na liście znajdziecie ustawienia dla iPhone’ów, iPadów, AppleTV, czy urządzeń z Androidem. Jednak najczęściej i tak będą przez Was używane domyślne presety, które w konfiguracji zawierają najbardziej standardowe ustawienia obrazu kompatybilne z większością odtwarzaczy i urządzeń.

Przez kilka lat korzystania nie udało mi się jeszcze znaleźć formatu wideo, z którym nie poradziłby sobie HandBrake. Należy jednak pamiętać, że wyjściowe pliki są zachowywane jedynie jako .MP4(.M4V) oraz MKV. Wśród koderów, do wyboru jest całkiem pokaźna lista:

Wideo

  • H.264 (x264 i QuickSync)
  • H.265 (x265)
  • MPEG–4 i MPEG–2 (libav)
  • VP8 (libvpx)
  • Theora (libtheora)

Audio

  • AAC / HE-AAC
  • MP3
  • FLAC
  • AC3
  • Vorbis

Myślę, że HandBrake jako zupełnie darmowe narzędzie to wręcz obowiązkowa pozycja dla każdego użytkownika Maców. W przypadku, kiedy staniecie przed wyzwaniem konwersji, czy kompresji materiałów wideo, bez wydania złotówki będziecie mieli pod ręką solidny kombajn, który w mojej opinii amatorskie potrzeby wypełnia w dwustu procentach. Zdecydowanie polecam.

Aplikację HandBrake możecie pobrać pod tym adresem: https://handbrake.fr


Artykuł ten ukazał się pierwotnie w październikowym wydaniu Mój Mac Magazyn. Serdecznie zapraszam do subskrypcji do której możecie zapisać się w tym miejscu. Zdecydowanie polecam!

iPhone 6S – Recenzja

iPhone 6S

Zagorzali przeciwnicy produktów Apple reagują z uśmiechem politowania na stwierdzenia mówiące o tym, że nowy iPhone jest najlepszym jaki kiedykolwiek powstał. Trudno im się dziwić. Ostatecznie co roku słyszą podobne stwierdzenia wygłaszane ze sceny na której odbywa się prezentacja nowych produktów z Cupertino. Mam jednak dla nich smutną wiadomość. iPhone 6S zdecydowanie jest najlepszym telefonem, który stworzyło Apple. Mimo, że z zewnątrz nie zmienił się praktycznie zupełnie w stosunku do swojego poprzednika, to bez wahania można go postrzegać jako zupełnie nowy produkt. Wszystko za sprawą skoku technologicznego, którego konkurencja może jedynie pozazdrościć.

Wrażenia

Wizualnie nowy iPhone nie różni się od swojego poprzednika. Różnice na poziomie dziesiątych milimetra nie mają żadnego przełożenia na realne odczuwanie gabarytów urządzenia. Są jednak dwa aspekty, które powodują że mimo kosmetycznych zmian, różnice są zauważalne i trudno je zignorować w pierwszym kontakcie.

Obudowa modelu 6S została wykonana z aluminium serii 7000. Mimo, że jej głównym atutem jest wytrzymałość, to w dotyku materiał ten sprawia inne wrażenie niż ten zastosowany w poprzednim modelu. Różnica ta polega na śliskości powierzchni. Z szóstką miałem ten problem, że przez większość czasu wydawała mi się o tyle śliska, że obawiałem się wysmyknięcia z rąk. Tutaj sytuacja jest odmienna, aluminium wydaje się bardziej „kleić” do skóry dłoni, co daje dużo pewniejszy chwyt. Oczywiście, wciąż jest to gładki materiał, jednak psychika zdaje się lepiej postrzegać ten stop w kontekście bezpieczeństwa.

Drugą istotną różnicą jest waga. Co prawda mamy tutaj jedynie 14 gram różnicy, jednak da się to odczuć zwłaszcza w pierwszym kontakcie. Zwykle, tego typu zmiany zauważa się zaledwie przez kilka godzin. Przyznaję jednak, że po kilku dniach korzystania, kiedy biorę telefon do ręki wciąż odczuwam tę różnicę, co przekłada się na wrażenie solidności produktu. Szóstka zawsze wydawała mi się w tym kontekście zbyt lekka. Duże znaczenie ma tutaj również odpowiednie rozłożenie ciężaru, które w przypadku iPhone’a 6S jest wzorcowe. Ma to istotny wpływ na komfort chwytu w trakcie korzystania z telefonu.

Te dwie wydaje się zupełnie nieistotne różnice, powodują że mimo braku większych zmian w wyglądzie nowego i starego modelu, bez problemu da się je odróżnić. Jest to doskonały przykład tego, jak ważne dla użytkownika są te najmniejsze poprawki, które nie stanowiąc istotnych nowości, potrafią poprawić wrażenia użytkownika w trakcie korzystania z urządzenia.

iPhone 6S

Szybkość/Wydajność

Normą w przypadku modeli oznaczonych literą S są zmiany wykorzystanych technologii. Jak co roku Apple przedstawiło kolejną generację procesorów A9, których wydajność analogicznie do poprzednich wersji poszybowała w górę o kilkadziesiąt procent. Nie będę się tutaj skupiał na szczegółowych wynikach wydajności, bo te nie są w mojej opinii najważniejsze. Największe znaczenie jak zawsze ma komfort pracy, a ten jest w przypadku iPhone’a 6S najwyższy z możliwych.

Najnowsza odsłona iOS 9 skupia się na optymalizacji pracy, przyśpieszeniu działania i ogólnym wzroście stabilności. Wybranie tej ścieżki dla kolejnej iteracji tego systemu było jedną z najlepszych decyzji podjętych w Cupertino od lat. Te działania w połączeniu z mocą obliczeniową jaką dysponuje model 6S przyniosły piekielnie szybkie urządzenie, które w mojej opinii w pełni zasługuje na zarezerwowane dla produktów Apple określenie „amazing”.

System działa niezwykle szybko. Uruchamianie programów, wyświetlanie animacji czy wykonywanie podstawowych zadań nie generuje żadnych opóźnień. Widać, że moc obliczeniowa procesora oraz układu graficznego ma odpowiedni zapas mocy i radzi sobie z codziennymi zadaniami bez zająknięcia. Jednak to co daje się odczuć najbardziej, to wzrost ilości zainstalowanej pamięci RAM.

Właśnie to był główny aspekt, który decydował o mojej przesiadce na iPhone’a z dopiskiem S. Powiększenie ilości pamięci operacyjnej to absolutny strzał w dziesiątkę i udoskonalenie, które było chyba jednym z tych najbardziej oczekiwanych. Dotychczas multitasking potrafił irytować. Przeładowywanie aplikacji, czy stron internetowych podczas przełączania się pomiędzy programami, to zdecydowanie mało przyjazny element doświadczeń korzystania ze sprzętu. Na szczęście to wąskie gardło zostało wyeliminowane i nowy iPhone posiada dwa gigabajty pamięci RAM. W tej chwili, praktycznie nie zdarza mi się, abym musiał oczekiwać, aż któraś z aplikacji, pomiędzy którymi się przełączam, wymagała dłuższego czasu nim będę mógł zacząć z niej korzystać. Analogicznie wygląda sytuacja w kwestii otwartych stron w przeglądarce Safari. Te kilkusekundowe przestoje, które w ten sposób zostały wyeliminowane z systemu znacząco poprawiają ogólne wrażenie. Dodatkowo znacząco przyśpieszają codzienną pracę, co dla osób hołdujących produktywność będzie nie do przecenienia.

Te zmiany mające wpływ na wydajność urządzenia przyniosły najbardziej responsywne i sprawne pod względem wydajności urządzenie na rynku telefonów. Co ciekawe dla mnie w tym roku to nie wzrost wydajności mocy obliczeniowej ma największe znaczenie, a właśnie powiększenie ilości pamięci RAM. W zestawie z optymalizacją iOS oraz wspomnianymi zmianami w kwestii CPU oraz GPU trudno nie stwierdzić, że litera S w nazwie iPhone’a śmiało może być interpretowana jako Szybkość. Przejdźmy więc do kolejnych nowości, które są ściśle związane z użytkowaniem tego sprzętu.

TouchID 2

Ku mojemu zaskoczeniu w trakcie swojego wystąpienia Phil Schiller wspomniał o udoskonalonym czytniku linii papilarnych. Nie chodzi o to, że to kwestia bez znaczenia. Już w poprzednim modelu ten element spisywał się w mojej opinii bez zarzutu. Trudno było nie odnieść wrażenia, że skoro wspomniano o tym w toku keynote to zmiana zdecydowanie nie jest kosmetyczna. Przyznaję, że pierwszy raz spotykam się z problemem, kiedy coś działa zbyt dobrze. Nowe Touch ID jest na tyle szybkie, że podgląd zablokowanego ekranu i powiadomień, które się na nim znajdują, stało się niemożliwe przy użyciu przycisku Home. Aktualnie, już muśnięcie palcem tego elementu powoduje odblokowanie ekranu. Szczerze mówiąc, nie wiem czy od piątku, kiedy kupiłem nowy telefon widziałem swój zablokowany ekran więcej razy niż jest to możliwe do policzenia na palcach obu dłoni. Skoro jesteśmy już przy palcach to czas na wisienkę na torcie.

iPhone 6S

3D Touch

Jeżeli miałbym wybrać, jedną jedyną nowość, która jest dla mnie absolutnie najważniejsza to bez wahania wybiorę właśnie 3D Touch. Już po prezentacji byłem absolutnie kupiony przez tę technologię. Uwielbiam aplikacje, które pozwalają mi usprawnić codzienne czynności. Z tego względu wszelkie menu kontekstowe, które będzie dostępne przy użyciu odpowiedniej siły nacisku bezpośrednio z ikony danej aplikacji, to dla mnie kolejne możliwe do wyeliminowania kroki w codziennej pracy. Wystarczy, że mam aktualnie możliwość dostępu do wybranych akcji Launch Center Pro bez wchodzenia do tej genialnej aplikacji. Już to daje mi niesamowitą frajdę. Zacznę jednak od początku.

W pierwszym momencie, o 3D Touch mówiło się w kontekście prawego przycisku myszy w iOS. Trudno się z tym nie zgodzić, ostatecznie oba te elementy mają na celu wywołanie menu kontekstowego. Jednak różnica polega na tym, że nacisk da się mierzyć i weryfikować jego siłę. To pozwala na znacznie większe możliwości niż powszechne menu rozwijalne. Tutaj najlepszym przykładem jest możliwość podglądania linków w wiadomościach. Teraz przy lekkim nacisku mogę zajrzeć co się pod nim kryje, a w przypadku kiedy rzeczywiście mam ochotę zgłębić jego treść wystarczy, że nasilę nacisk, a otworzy się odpowiednie okno Safari. Eliminuje to zbędne przełączanie się pomiędzy aplikacjami, co zdecydowanie pomaga szybciej weryfikować informacje, które do mnie docierają.

Kolejną, nie boję się użyć tutaj tego słowa, genialną rzeczą jest możliwość naciśnięcia na klawiaturę, co powoduje uruchomienie funkcji gładzika. Ile razy byłem sfrustrowany w trakcie poprawiania tekstu pisanego na iPhone, kiedy lupa nie pozwalała mi się ustawić w odpowiednim miejscu, wymagającym w danej chwili korekty. Teraz nie ma nic prostszego, naciskam klawiaturę i nawiguję kursorem w dowolne miejsce. Cudowne rozwiązanie.

Świetne jest również przełączanie pomiędzy aplikacjami. Przesunięcie, naciskając palcem, od lewej krawędzi ekranu do prawej pozwala na przełączanie się bezpośrednio pomiędzy dwoma ostatnio używanymi programami. Podobny, ale krótszy ruch wyświetla aplikacje uruchomione w tle. Osobiście przyzwyczaiłem się już do tego gestu i wydaje mi się zdecydowanie bardziej naturalny niż podwójne naciśnięcie przycisku Home.

Zdecydowanie czekam na szeroką implementację funkcji 3D Touch przez deweloperów. Wciąż łapię się na tym, że próbuję wykorzystać gesty nacisku, które znam z systemowych aplikacji. To ewidentnie wskazuje na użyteczność i właściwą implementację tej technologii. Niezwykle szybko stała się ona moim naturalnym sposobem na korzystanie z systemu iOS. Oczywiście, część przyzwyczajeń wyrobionych przez lata wciąż wygrywa, jednak powoli przestawiam się na wykorzystanie nacisku i jestem niesamowicie zadowolony z tych nowych możliwości.

Aparat

Dla sporego grona główna funkcja iPhone’a to aparat fotograficzny i tym razem pojawiło się sporo dobrego w tej kwestii. Na pewno ucieszą się fani nad wyraz popularnych ostatnio zdjęć selfie. Przednia kamera została znacznie ulepszona i teraz zdjęcia wykonywane są przy użyciu matrycy posiadającej 5 megapikseli. W porównaniu z dotychczasową ilością 1,2 megapiksela, różnica jest spora co ma solidny wydźwięk w jakości robionych zdjęć przy użyciu tego aparatu.

Najważniejsza pozostaje jednak tylna kamera iSight, która w aktualnej odsłonie otrzymała matrycę posiadającą 12 megapikseli. Pozwala to na uchwycenie większej ilości detali, i jeszcze lepszą jakość zdjęć dzięki technologiom, które Apple nieustannie udoskonala. Dwukrotnie zwiększono również ilość pikseli odpowiedzialnych za Auto Focus, dzięki temu ostrzenie zdjęć przebiega szybciej niż w poprzednim modelu. Większa matryca umożliwia również kręcenie filmów o rozdzielczości 4K. Dla większości użytkowników będzie to zbędny dodatek, jednak cieszy możliwość skorzystania z tej niesamowitej jakości rejestrowanego obrazu. Niestety, osoby posiadające model wyposażony w 16 GB pamięci będą miały bardzo małe możliwości w kwestii długości nagrywanych filmów w tej najwyższej rozdzielczości. Wynika to z potężnych rozmiarów powstałych klipów filmowych.

Spory aplauz zebrała również nowość pod postacią Live Photos. Teraz iPhone może nagrywać mini filmy, które są widoczne jako zdjęcia, a ich odtworzenie umożliwia naciśnięcie ekranu przy użyciu 3D Touch. Przyznaję, że całkowicie rozumiem potencjał takiego rozwiązania, jednak wyłącznie w specyficznych przypadkach. Dla większości zdjęć, taka forma zapisu jest zupełnie niepotrzebna. W trakcie testowania zauważyłem również, że często rejestrowany jest moment opuszczania aparatu po wykonaniu zdjęcia. Widać, Apple jest świadome tego problemu i iOS w wersji 9.1 będzie weryfikować czy aparat był opuszczany i dotnie film do odpowiedniego momentu, aby wyeliminować te zbędne fragmenty nagrania.

Jeżeli chodzi o jakość zdjęć to na moje oko, nie ma przepaści pomiędzy 6 a 6S. Co prawda, jestem kompletnym amatorem w tej kwestii, jednak jeżeli aparat jest głównym aspektem decydującym o zakupie nowego telefonu to myślę, że możecie się wstrzymać. Ewentualnie, jeżeli rzeczywiście czujecie potrzebę posiadania zdjęć w większej rozdzielczości, to nowa większa matryca spełni Wasze oczekiwania.

iPhone 6S

Podsumowanie

Podstawowe pytanie jakie rodzi się w głowie osoby zainteresowanej produktami Apple po premierze nowych iPhone’ów, to czy warto kupić odświeżony model. Niestety na to pytanie nie ma prostej i jednoznacznej odpowiedzi. Każdy użytkownik ma inne potrzeby i wymagania. Jednak muszę przyznać, że w tym roku każda grupa konsumentów może być usatysfakcjonowana.

O ile zmiany wizualne produktu są kosmetyczne, to pierwszy kontakt zdradza, że mamy do czynienia z czymś zdecydowanie nowym, odświeżonym. Technologia, która drzemie w środku, powoduje że bez kozery można stwierdzić że mamy do czynienia z najbardziej zaawansowanym i wydajnym urządzeniem mobilnym na świecie. Innowacje o których tutaj pisałem powodują, że zarówno codzienna praca jak i realizacja pasji będzie jeszcze bardziej ułatwiona dzięki nowoczesnym technologiom jakie wnosi iPhone 6S. To rzeczywiście jest najlepszy iPhone jakiego wypuściła na świat firma Apple. Dlatego, jeżeli masz możliwość zainwestowania w nowy model, zrób to bez wahania. Nie ma szans abyś nie był zadowolony.

Inżynierowie z Cupertino znów to zrobili. Mając na rynku bezkonkurencyjny telefon, wypuścili jego następce, który jest jeszcze lepszy. Współczuję konkurencji, która wciąż stara się aby lider z koszulką na której znajduje się nadgryzione jabłko nie zniknął gdzieś za horyzontem. Z drugiej strony, kto inny tak prężnie napędzałby technologie i wciąż wyznaczał kolejne granice jakości i wydajności.


Artykuł ten ukazał się pierwotnie w październikowym wydaniu Mój Mac Magazyn. Serdecznie zapraszam do subskrypcji do której możecie zapisać się w tym miejscu. Zdecydowanie polecam!

Listopadowy Mój Mac Magazyn

 

Okładka Mój Mac Magazyn

Serdecznie zapraszam Was do lektury najnowszego Mój Mac Magazyn. W tym numerze skupiamy się na nowym Apple TV, jednak znajdziecie też sporo innych ciekawych artykułów związanych, mniej lub bardziej, z Apple. Oczywiście gorąco zachęcam do lektury mojego felietonu dotyczącego warsztatu i narzędzi pracy profesjonalisty oraz recenzji aplikacji TeeVee 3, która pomaga odnaleźć się w świecie seriali.

Nie zapomnijcie również zapisać się do naszego newslettera, jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście.

Poprawa brzmienia słuchawek EarPods

EarPods

Gdybym miał wybrać najsłabszy element kompletu jaki otrzymuje użytkownik wraz z nowym iPhone’em, to bez wahania wybrałbym słuchawki EarPods. W mojej opinii niewiele za nimi przemawia poza tym, że są w zestawie. Brzmienie jakie oferują po podłączeniu do telefonu jest niedopuszczalne. Masa basowego pomruku, który swoją obecnością przysłania pozostałe zakresy to szybka dyskwalifikacja.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że część osób preferuje masaż bębenków usznych w ten sposób. Istnieje jednak prosty sposób aby ich brzmienie stało się całkowicie akceptowalne. Zatem, niezależnie czy korzystasz z EarPods okazjonalnie lub na co dzień pozwól, że zasugeruję Ci jak poprawić jakość brzmienia tych słuchawek.

Zacznijmy od iOS. Pierwsze i najważniejsze, to nie dokonuj tej zmiany w trakcie odsłuchu. Najlepiej zrób to po krótkiej przerwie od ukochanej muzyki aby nie dać się zwieść pozornej utracie basu. Jedyne co musisz zrobić to wejść w ustawienia korektora dźwięku. Dla ułatwienia, są to następujące kroki:

Ustawienia -> Muzyka -> EQ

W tym miejscu zmień ustawienie na Mniej basów. W mojej opinii, w przypadku słuchawek EarPods, powinno być to natywne ustawienie korektora dźwięku. Zmniejszone podbicie tonów niskich powoduje odsłonięcie zakresu tonów średnich i słyszalną poprawę reprodukcji tonów wysokich.

Jeżeli korzystacie z słuchawek od Apple korzystając z iTunes to skorzystajcie z korektora. Znajdziecie go w zakładce okno w górnym menu, lub wywołacie przy użyciu skrótu klawiaturowego ⌥+⌘+E. Poniżej ściąga w kwestii odpowiedniego ustawienia suwaków. Pamiętajcie, że aby korektor zmienił charakterystykę brzmienia należy zaznaczyć pole wyboru Wł..

iTunes_Corector

Jestem całkowicie pewien, że po wprowadzeniu tych zmian znacznie poprawi się opinia na temat EarPods u większości z Was. Używam tych ustawień od dłuższego czasu i pozwoliły mi one znaleźć dla słuchawek od Apple zastosowanie. W momencie, kiedy potrzebuję szybkiego odsłuchu, boję się o zniszczenie moich domyślnych słuchawek, lub po prostu EarPods są jedyną alternatywą, mogę posłuchać muzyki bez zbędnego grymasu na mojej twarzy.

Zastanawia mnie jednak jedno, czy rzeczywiście ten nadmiar basu w domyślnym ustawieniu jest sygnaturą brzmienia którą preferuje Apple? Dla mnie to totalna porażka i z każdą kolejną odsłoną iOS liczę na zmianę w tej materii.

Nowy, jeszcze lepszy Mój Mac Magazyn

Mój Mac Magazyn

Nie wiem, czy jesteście czytelnikami Mój Mac Magazyn. Wiem jednak, że teraz bardziej niż kiedykolwiek powinniście nimi zostać. Osobiście od kilku miesięcy jestem mocno zaangażowany we współtworzenie tego wydawnictwa i nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić Was do lektury najnowszego wydania. Nie będę reklamował zawartych w nim treści, bo te nieustannie pozostają w mojej opinii najlepszymi w kategorii Apple na rynku. To co chcemy Wam zaoferować, to solidna dawka wiedzy, nowości i produktów, które z pewnością wzbudzą Wasze zainteresowanie.

Ten numer jest jednak wyjątkowy. Stanowi on przełom i swoisty kamień węgielny dla magazynu. Nareszcie doprowadziliśmy stronę wizualną do poziomu, który bezpośrednio koresponduje z jakością ukazujących się w nim artykułów. W mojej opinii jest on zwyczajnie piękny i mam nadzieję, że każda kolejna przeczytana strona będzie cieszyć Wasze oko. Z mojej strony znajdziecie w nim recenzję iPhone’a 6S oraz opis świetnej i darmowej aplikacji Handbrake. Jeszcze raz zapraszam serdecznie do lektury i subskrypcji, która jest doskonałą drogą aby nie przegapić kolejnych numerów. Mam też do Was prośbę, dajcie koniecznie znać jak wrażenia związane z nowym wyglądem magazynu. Kosztował nas sporo pracy i chętnie poznam Waszą opinię.

Nowy numer Mój Mac Magazyn możecie pobrać TUTAJ.

Szybkie sprawdzenie IP w OS X przy użyciu Alfreda

Alfred Logo

W codziennej pracy często potrzebuję sprawdzić aktualne IP jakie zostało przypisane do mojego komputera oraz zewnętrzny adres sieci do której jestem podłączony. Oczywiście nie widzę innej możliwości niż pozyskiwanie tych danych w sposób maksymalnie zautomatyzowany. Tutaj do działania wkracza mój ulubiony osobisty pomocnik, Alfred.

Aby wygodnie weryfikować wspomniane adresy polecam Wam zainstalować workflow, które przygotował Ted Wise. Po jego instalacji, po wywołaniu okna Alfreda wystarczy, że wpiszecie frazę IP, a w tym samym oknie wyświetlone zostaną zarówno adres zewnętrzny sieci, jak i adres przypisany do Waszego interfejsu sieciowego.

alfred_ip

Myślę, że dla części z Was może się to okazać nad wyraz pomocne rozwiązanie. Zwłaszcza, że za wynik jego działania można natychmiast wkleić w dowolne miejsce lub skopiować do schowka. Najważniejsze, że zaoszczędza sporo zbędnych kliknięć, udostępniając na zawołanie wymagane przez użytkownika dane.

Workflow możecie pobrać bezpośrednio ze strony jego twórcy.

Przygotowanie dysku USB z instalatorem OS X El Capitan

os_x_elcap

Część z Was na pewno będzie miała w zamiarze czystą instalację najnowszej wersji systemu OS X. Oczywiście jest to możliwe, przy użyciu odpowiednio spreparowanego pendrive’a. Aby móc to zrobić należy wykonać kilka kroków.

1. Pobierz instalator OS X El Capitan z App Store

System jest polecany przez Apple w sklepie, więc nie będziecie mieli problemu z jego odnalezieniem. Należy jednak potwierdzić chęć pobrania całego instalatora, domyślnie system będzie chciał przeprowadzić aktualizację.

2. Sformatuj pendrive

W pierwszej kolejności należy sformatować pendrive do formatu Mac OS Extented (Kronikowany). Użyj do tego Narzędzia dyskowego, które jest zainstalowane w systemie. Nadajcie nośnikowi nazwę ElCapInstaller, co ułatwi późniejsze wydanie komendy w terminalu.

usb_format

3. Stwórz nośnik instalacyjny

Kiedy już macie sformatowany i odpowiednio nazwany pendrive oraz ściągnięty instalator systemu, to możecie przystąpić do właściwej operacji. W tym celu należy uruchomić Terminal i wydać następującą komendę:

sudo /Applications/Install\ OS\ X\ El\ Capitan.app/Contents/Resources/createinstallmedia --volume /Volumes/ElCapInstaller --applicationpath /Applications/Install\ OS\ X\ El\ Capitan.app --nointeraction

Po jej wywołaniu, zostaniecie poproszeni o podanie swojego hasła administratora i zostanie rozpoczęty proces przygotowywania nośnika instalacyjnego, który zajmie odrobinę czasu, jednak będziecie widzieli procentowy postęp operacji.

To wszystko, po ukończeniu działania komendy w terminalu otrzymacie gotowy nośnik z instalatorem systemu OS X El Capitan. Aby z niego skorzystać musicie nacisnąć Alt podczas uruchamiania Waszego Maca. Zanim jednak zaczniecie instalację nowego systemu lub aktualizacji pamiętajcie o stworzeniu kopii zapasowej danych!

Źródło: OS X Daily