W codziennej pracy często potrzebuję sprawdzić aktualne IP jakie zostało przypisane do mojego komputera oraz zewnętrzny adres sieci do której jestem podłączony. Oczywiście nie widzę innej możliwości niż pozyskiwanie tych danych w sposób maksymalnie zautomatyzowany. Tutaj do działania wkracza mój ulubiony osobisty pomocnik, Alfred.
Aby wygodnie weryfikować wspomniane adresy polecam Wam zainstalować workflow, które przygotował Ted Wise. Po jego instalacji, po wywołaniu okna Alfreda wystarczy, że wpiszecie frazę IP, a w tym samym oknie wyświetlone zostaną zarówno adres zewnętrzny sieci, jak i adres przypisany do Waszego interfejsu sieciowego.
Myślę, że dla części z Was może się to okazać nad wyraz pomocne rozwiązanie. Zwłaszcza, że za wynik jego działania można natychmiast wkleić w dowolne miejsce lub skopiować do schowka. Najważniejsze, że zaoszczędza sporo zbędnych kliknięć, udostępniając na zawołanie wymagane przez użytkownika dane.
Alfred, mój najlepszy kompan codziennej pracy przy komputerze co jakiś czas zyskuje nowe funkcje z których namiętnie korzystam. Tym razem padło na Spotify, bo skoro steruję z jego pomocą moim iTunes przy użyciu iTunes Mini Player, to dlaczego nie pomóc sobie samemu w ten sam sposób w przypadku tej równie często używanej przeze mnie usługi. Okazuje się, że dostępne są dwa godne uwagi workflows, które zapewniają taką możliwość.
Pierwsze z nich proste i skuteczne nazywa się Spotifious. Jest to workflow, pozwalające na wyszukiwania utworów i artystów oraz uruchamianie odtwarzania. Dla większości z Was będzie to wystarczający wachlarz opcji. Samo pozbycie się konieczności uruchamiania natywnej aplikacji, trafiania w okno wyszukiwania i wpisywania wtedy odpowiedniej frazy budzi pozytywne odczucia.
Jedynym mankamentem jest to, że funkcja ta przeszukuje globalny katalog i często możecie trafić na albumy i utwory niedostępne w naszym kraju. Poza tym, jeżeli zamykacie okno Spotify, to uruchomienie odtwarzania spowoduje wywołanie okna aplikacji. W przypadku kiedy macie je jedynie zminimalizowane do docka, sterowanie odbywa się bez otwierania okna. Gorąco zachęcam Was do przetestowania Spotifious, które znajdziecie na portalu GitHub. Jeżeli oferowane przez niego opcje to dla Was zbyt mało, to dalsza część tekstu powinna trafić w Wasz gust.
Drugim wartym uwagi workflow jest Spotify Mini Player. Mamy tutaj do czynienia z kombajnem, który zapewnia nam wszystkie możliwe opcje jakie możemy sobie wymarzyć. Pełna obsługa wliczając w to playlisty, wyświetlanie grafik albumów i tym podobne smaczki. Aplikacja ze względu na złożoność swojego działania wymaga od nas więcej wysiłku w trakcie instalacji. Autor dokładnie opisał ten proces na stronie dodatku więc nie ma sensu, żebym go tutaj przybliżał, co istotne wymaga on konta deweloperskiego w Spotify. Bez obaw, jego założenie nie zajmuje więcej niż 2 minuty.
Po konfiguracji i uruchomieniu dodatek rozpocznie analizowanie Waszych playlist i proces cache’owanie grafik powiązanych z odtwarzanymi utworami. Musicie uzbroić się w cierpliwość, ponieważ potrafi to potrwać sporo czasu. Na szczęście odpowiedni pasek postępu będzie Was informował o progresie. Po zakończeniu procesu jesteście gotowi do zarządzania Waszymi playlistami, które macie przypisane do konta. Świetnie sprawdza się również nawigacja pomiędzy nimi. Muszę jednak przyznać, że opcja wyszukiwania utworów i artystów spoza naszych zdefiniowanych list działa lepiej we wspomnianym wcześniej Spotifious. Wynika to z tego, że pokazuje on wyniki wyszukiwania już w oknie Alfreda, kiedy to Spotify Mini Player otwiera aplikację natywną i w niej pokazuje wyniki zapytania. Spotify Mini Player również znajdziecie na portalu GitHub.
Oba opisane tutaj workflows są świetnym dodatkiem, które wzbogacają funkcjonalność Alfreda jako centrum dowodzenia Waszym Makiem. Ja osobiście już się przyzwyczaiłem do możliwości zaoszczędzenia kilku minut, które uzyskałem na pominięciu natywnej aplikacji dla usługi Spotify. Nie da się też ukryć, że najlepiej sprawdza się duet tych dwóch dodatków. Zdecydowanie polecam, zwłaszcza że różnica ich działania powoduje, że mamy tutaj „dla każdego coś miłego”.