Recenzja

Recenzja karty JetDrive Lite 350

Transcend  JetDrive 350

Od dwóch tygodni mój MacBook Pro gości w swoim porcie SD kartę JetDrive Lite 350 firmy Transcend. Zawsze planowałem skorzystać z tego rozwiązania, zwłaszcza, że przez ostatnie parę lat skorzystałem z czytnika kart zaledwie kila razy. Możliwość zapewnienia, przy jego użyciu, dodatkowej ilości pamięci na dane wydaje się być najlepszym możliwym pomysłem.

Karta JetDrive 350 po umieszczeniu w czytniku SD wystaje z komputera na 2 mm. Pozwala to na wygodne wyjęcie karty bez użycia dodatkowego zaczepu, co jest konieczne w przypadku konkurencyjnych rozwiązań, które licują się z obudową. Można mieć zastrzeżenie wobec koloru samej karty. Na początku czułem delikatny zawód, ze względu na fakt, że nie jest ona w kolorze aluminium. Jednak w tej chwili stwierdzam, że podczas normalnej pracy i tak jej nie dostrzegam. Dodatkowo po paru dniach nawet widząc swój komputer z boku nie zwracam uwagi na to, że coś rezyduje w porcie SD.

Karta według producenta zapewnia osiągi na poziomie 95MB/s przy odczycie oraz 60 MB/s w trakcie odczytu. Transfery na tym poziomie pozwalają na całkiem komfortową pracę z wykorzystaniem danych zgromadzonych na JetDrive. Według moich testów szybkości zapisu i odczytu prezentują się następująco.

Speed Test

Są to wystarczające wartości dla przechowywania biblioteki muzyki czy zdjęć. Warto jednak pamiętać, że tego typu karta jest narażona na zagubienie lub kradzież z portu komputera. Z tego względu nie polecam Wam przechowywanie na niej danych, których strata może spowodować problemy związane z zachowaniem prywatności lub upowszechnieniem informacji wrażliwych. Pierwszym krokiem jaki powinniście zrobić to jej zaszyfrowanie.

Ja osobiście w trakcie testów przechowywałem na niej muzykę oraz tworzyłem kopię zapasową przy użyciu Time Machine. Co ważne, jak już wspominałem z obawy przed utratą karty JetDrive oznaczyłem opcję, aby kopia wykonywana przez Time Machine była szyfrowana. Oczywiście jak już wspomniałem, zawartość karty została wcześniej zaszyfrowana w całości, jednak jak wiecie „Przezorny zawsze ubezpieczony”.

Podsumowując, jeżeli Wasz czytnik kart SD pozostaje przez większość czasu niewykorzystany, to uważam, że powinniście rozważyć zakup karty JetDrive firmy Transcend. Jest to szybki sposób na rozszerzenie dostępnego miejsca dyskowego w Waszych komputerach. Dyski SSD wciąż pozostają drogą przyjemnością, zwłaszcza w komputerach Apple. Część danych swobodnie można przenieść na wspomnianą kartę, a odzyskaną przestrzeń wykorzystać dla innych bardziej wymagających w kwestii prędkości transferu danych.

Brainwavz S0

S0_1

Mam dziś przyjemność przedstawić Wam moje wrażenia z odsłuchu słuchawek typu IEM, Brainwavz S0. Jest to nowość w ofercie firmy i jednocześnie najniższy model z serii S. Został on zaprojektowany jako model wejściowy do portfolio produktów. Dodatkowo akustycy firmy postarali się aby miały one charakterystykę brzmienia nastawioną na niskie tony. Przyznaję, że udało im się to znakomicie. Zacznijmy jednak od początku.

Wyposażenie

Pierwsze co rzuca się w oczy to bogata zawartość opakowania. Solidne i estetycznie wykonane etui, 6 kompletów nakładek o różnej wielkości i strukturze, jeden komplet pianek Comply. Zdecydowanie nie czuć tutaj, że producent w jakikolwiek sposób chciał zaoszczędzić na kliencie. Przyznaję, że w tej cenie nie spodziewałem się aż tak mnogiego wyposażenia.

Słuchawki posiadają metalowe korpusy, co w moim przypadku momentami powodowało dość nieprzyjemną przypadłość. Mianowicie między obudową a uchem zdarzały się wyładowania elektrostatyczne. Nie jest to najwspanialsze uczucie na świecie w połączeniu z wrażliwą małżowiną. Nie można im jednak odmówić wrażenia solidności ze względu na użyty materiał. Warty uwagi jest też płaski kabel, którego największą zaletą jest odporność na splątania. Prezentuje on solidną jakość wykonania.

S0_2

Zdecydowanym minusem jest jednak brak pilota sterowania na kablu. Jestem przyzwyczajony do tego rozwiązania na tyle, że nawet słuchając muzyki z mojego MacBook’a, częściej sięgam po pilot aby zmienić piosenkę, niż do dedykowanego klawisza na klawiaturze. W przypadku, kiedy słucham muzyki z iPhone’a, nie wyobrażam sobie sięgać do kieszeni w sytuacji zmiany piosenki czy poziomu głośności. Niestety jest to powszechna praktyka wśród produktów firmy Brainwavz. Jedynie kilka modeli można kupić z opcją pilota na kablu. W mojej opinii zdecydowany minus. Muszę przyznać, że czuję z tego powodu dyskomfort, biorąc pod uwagę fakt, jak wiele przyjemności sprawił mi odsłuch.

Brzmienie

Zanim przejdę do wrażeń związanych z muzyką to mam pewną radę dla przyszłych nabywców. Pierwszym krokiem po zakupie powinna być zmiana przeźroczystych tipsów, które są fabrycznie założone na słuchawki, na czarną wersję. Różni się ona wielkością otworu wylotowego, co znacznie zmienia brzmienie słuchawek. Zyskują one sporo „mięsa” i energii co pokazuje pazur Brainwavzów. Oczywiście, jest to kwestia gustu, zachęcam jednak do próby.

Zdecydowanie jedną z największych zalet jest ich wygoda i komfort użytkowania. Należy pamiętać, że zostały zaprojektowane do użytkowania metodą over-the-ear 1. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie aby użytkować je w klasyczny sposób. Wpływa to jednak na jakość ich brzmienia.

Scena jest przyzwoita jednak nie za szeroka. Zdarza się, że utwory potrafią wytworzyć ciekawą przestrzeń jednak, muszą to być dobrze zrealizowane produkcje. Słuchawki generują całkiem przyjemną scenę, nie atakując słuchacza przez wytworzenie wrażenia wpychania się muzyki wprost do głowy.

S0_4

Brzmienie ma ciepłą sygnaturę, która jest przyjemna i nie męcząca. Słychać, że nacisk został położony na wyeksponowanie basu. Jest on jednak nie natarczywy i pachnie analogiem. Nie ma mowy o jednostajnych pomrukach, wpływających negatywnie na pozostałe pasmo. Pozostaje on punktowy i kontrolowany z odpowiednio podbitą dynamiką. Tony wysokie, mimo że odrobinę wycofane, potrafią zaprezentować się w całkiem ciekawy sposób. Mimo to mogłyby być lepiej wyeksponowane i rozmieszczone w przestrzeni. Niestety często potrafią zniknąć na przestrzeni pozostałych częstotliwości, zwłaszcza kiedy znajdują się na skraju sceny. Niewątpliwie jednym z atutów BrainWavz S0 są przyjemne i czyste wokale. Średnica brzmi zdecydowanie najlepiej jedna nie dominuje ona brzmienia.

Trudno nie uznać brzemienia tego sprzętu za zrównoważone. Mimo wspomnianego nacisku na niskie częstotliwości całość brzmi świetnie. Słuchawki dają to, co najważniejsze w trakcie obcowania z muzyką, olbrzymią przyjemność obcowania z ulubionymi albumami. W trakcie moich odsłuchów nie odczułem znużenia, a wręcz apetyt rósł w miarę jak pochłaniałem kolejne utwory.

Ocena

Brainwavz S0 to świetny produkt w atrakcyjne cenie. Za kwotę 159 zł oferują ciekawe brzmienie z sygnaturą dynamicznego i punktowego basu. Mimo, że preferuję bardziej szczegółowe i wyrównane w całym paśmie słuchawki to sprawiły mi masę przyjemności z odsłuchu. Niestety sporym brakiem jest wspomniany brak pilota, który dla większości użytkowników urządzeń przenośnych będzie czynnikiem dyskwalifikującym. Jednak w przypadku, kiedy nie macie potrzeby korzystać z pilota lub nie przeszkadza Wam jego brak, koniecznie dajcie im szansę! Zdecydowanie jest to produkt warty uwagi. Ja nie mogę się doczekać momentu, kiedy będę mógł odsłuchać wyższe modele z serii S.




  1. kabel powinien biec za uchem

Czas na WiMP!

Za mną miesiąc z usługą Spotify. Nie mogę zaprzeczyć, kupili mnie w całości. Tego typu rozwiązanie trafia idealnie w moje potrzeby i całkowicie wyeliminowało iTunes z listy codziennie i namiętnie używanych aplikacji. Jednak nie o Spotify będzie ten wpis, a o konkurencie w postaci WiMP. Jest to kompletna alternatywa do przetestowania której skusiła mnie perspektywa braku naliczania transferu danych podczas korzystania z sieci GSM w trakcie korzystania, jaką oferuje dla tego produktu sieć Play, której jestem abonentem, będąca z WiMP w stosunkach partnerskich. Niniejszy tekst możecie traktować jako wstęp, którego rozwinięcie pojawi się za jakiś czas, kiedy to poznamy się z WiMP bliżej i będę mógł wam przedstawić jak wypada on na tle swojego konkurenta.

Samą usługę uruchamia się za pomocą SMS’a co skutkuje otrzymaniem hasła; loginem jest nasz numer telefonu. Podobnie jak w przypadku Spotify pierwszy miesiąc jest darmowy więc grzechem byłoby nie skorzystać z tej możliwości.

W pierwszej kolejności zainstalowałem klienta dla systemu OS X. Tutaj pojawił się pewien zgrzyt, który dla większości aplikacji skończyłby naszą współpracę jeszcze przed instalacją. Mianowicie aplikacja WiMP dla komputerów MAC wymaga do działania doinstalowania środowiska Adobe AIR. Nie cierpię takich rozwiązań, wszystkie tego typu aplikacje kojarzą mi się z topornie działającym interfejsem. Podobne odczucia mam również w stosunku do rozwiązań opartych na języku JAVA, jednak to temat na inne rozważania. W tym przypadku jednak przełamałem się i pozwoliłem aplikacji przekonać mnie do siebie. Pierwsze wrażenia są nader pozytywne. Sam interfejs jest całkiem zgrabny i atrakcyjny, co robi wrażenie to widoczne na pierwszy rzut oka zaangażowanie zespołu odpowiadającego za wszelkiej maści propozycje, playlisty i inne treści w aktualność i atrakcyjność oferty. Co jednak mi osobiście bardzo przeszkadza to brak możliwości sterowania aplikacją za pomocą klawiszy funkcyjnych (play, stop, następny i poprzedni utwór) oraz odczuwalna toporność interfejsu. Mówiąc krótko Adobe AIR psuje to czego można było się spodziewać. Mam szczerą nadzieję, że programiści pracują nad natywną wersją tego oprogramowania z pominięciem środowisk programistycznych tego typu.

Oczywiście klient iOS zarówno w wersji dla iPad oraz iPhone również trafił niezwłocznie na moje urządzenia. W tym przypadku pierwsze wrażenia były znacznie lepsze. Sama aplikacja robi bardzo dobre wrażenie, jest przejrzysta i intuicyjna czyli spełnia moje podstawowe wymagania. W przypadku iPhone jest ona wyraźnie tworzona w sposób jak najbardziej zbliżający ją do systemowego odtwarzacza Muzyka, co dla mnie osobiście jest niewątpliwym plusem. Niestety nie da się ukryć, że pierwsze bardzo pozytywne wrażenie psuje stabilność aplikacji. Spokojnie, nie jest to żaden programistyczny paw, który sam nie wie co się z nim dzieje. Zdarzają mu się jednak sporadyczne braki odpowiedzi na moje stanowcze prośby, co kończy się mało sympatycznym wyłączenie aplikacji i usunięciem jej z programów działających w tle. Problem ten pojawia się z reguły w trakcie szybkiej zmiany utworów i wykonawców. Nie jest to jednak na tyle częste aby zniechęcić użytkownika do dalszego korzystania.

Przez najbliższy miesiąc zamierzam korzystać tylko i wyłącznie z WiMP. Po tym czasie postaram się przedstawić Wam wszystkie za i przeciw w konfrontacji ze Spotify. Oczywiście będzie to dla mnie jednoznaczne z wyborem przyszłego dostawcy świeżej porcji dźwięków dla mojego komputera oraz urządzeń przenośnych, bo korzystanie z tej formy dystrybucji muzyki jest dla mnie przesądzone. Co w takim razie z moim wierny towarzyszem iTunes? Mam pomysł na to jak zagospodarować jego siły robocze, jednak wszystko wskazuje na to, że najprawdopodobniej pożegnam się z usługą iTunes Match.

BUDGT: minimalistyczne zarządzanie finansami

Jakiś czas temu natknąłem się na aplikację do zarządzania budżetem o jasno brzmiącej nazwie BUDGT. Jestem fanem takiego oprogramowania ze względu na to, że lubię mieć świadomość aktualnego stanu moich bieżących wydatków, zwłaszcza kiedy są one przedstawione w czytelny sposób. Co przyciągnęło moją uwagę w tym przypadku? Zdecydowanie minimalistyczny i atrakcyjny wizualnie interfejs. Całość prezentuje się niezwykle schludnie i przejrzyście, wszystkie wartości są przedstawiane za pomocą wykresów kołowych, które są bardzo czytelną formą przedstawiania aktualnego stanu naszego budżetu.

Pierwszy ekran prezentuje nam dane dotyczące bieżącego dnia. Program oblicza kwotę jaką możemy dziennie wydać i pokazuje nam jej wykorzystanie z pomocą małego wykresu. Dodatkowo w miarę jak zbliżamy się do przekroczenia dziennego limitu interfejs graficzny zmienia swoją kolorystkę w kierunku czerwieni co ma nas ostrzec przez przekroczeniem limitu.

BUDGT1

Dodawanie wydatków odbywa się poprzez przycisk oznaczony znakiem +, następnie podajemy kwotę oraz kategorię wydatku i nic więcej nas nie interesuje. Bardzo fajną funkcją jest sortowanie kategorii według częstotliwości ich używania. Przechodzenie pomiędzy dniami odbywa się przez dotknięcie górnej części interfejsu co powoduje wysunięcie małego kalendarza z widokiem na aktualny miesiąc.

W dolnej części aplikacji znajdują się zakładki DAY oraz MONTH. Przejdźmy teraz do tej drugiej, która prezentuje nam stan naszego budżetu miesięcznego i aktualnie wykorzystany zasób pieniędzy. Po przesunięciu palcem w górę ekranu pojawia nam się dokładna informacja o tym na co i ile wydaliśmy z czytelnym rozróżnieniem kolorystycznym dla poszczególnych kategorii.

BUDGT2

Możemy tutaj również dodawać nasze wpływy za pomocą ikony dolara w górnym prawym rogu. Odbywa się to analogicznie do wpisywania wydatków, jednak dużą niedogodnością jest w mojej opinii brak edycji już wprowadzonych wpływów. Można je jedynie usuwać i dodawać ponownie.

Aktualnie aplikacja nie posiada zbyt wielu opcji konfiguracji. Same ustawienia znajdują się pod ikoną zębatki w prawym górnym rogu. Pierwszą opcją jest konfiguracja kategorii,możemy je dowolnie dodawać jednak nie mamy możliwości zmiany ich położenia na liście, problem ten rozwiązuje w pewnym stopniu porządkowanie listy kategorii według najczęstszego wykorzystania. Myślę jednak, że sporo osób które lubią mieć wszystko pod kontrolą nie do końca będzie zadowolonych z takiej filozofii.

BUDGT3

Kolejną opcją jest Travel Mode – świetna funkcjonalność, która pozwala wprowadzić przelicznik, zgodnie z którym będą obliczane wszystkie wpisywane przez nas wydatki. Uważam, że pomysł jest rewelacyjny. Wyjeżdżając do kraju z inną walutą bez problemu możemy wpisywać wartości zakupów i widzieć wykorzystanie naszego budżetu dla przykładu w złotówkach. Kolejną funkcją jest znane z podobnych aplikacji Month Overflow, czyli opcja przenoszenia niewykorzystanych środków na następny miesiąc. Dodatkowo możemy ustawiać Reminders, które mają za zadanie przypominać nam o dodawaniu bieżących wydatków.

Sam BUDGT jest opisywany przez autorów jako aplikacja dla studentów. Uważam, że słusznie. Nie jest w tej chwili w stanie zastąpić mojego domyślnego menadżera finansów, jakim jest MoneyBook jednak mam wielką nadzieję, że twórcy aplikacji pójdą za ciosem i rozwiną swój produkt tak że będzie on kompleksową aplikacją do zarządzania finansami. Sama aplikacja zostaje w mim telefonie, przyda się na wyjazdy o określonym budżecie no i zagraniczne wojaże. Jeżeli potrzebujesz prostej i ślicznej aplikacji do opanowania przepływu swoich pieniędzy, serdecznie polecam Ci BUDGT, zwłaszcza że jego cena jest niezwykle zachęcająca.

UWAGA dziś około godziny 21 w komentarzach pojawi się kod na opisywaną aplikację. Zapraszam wszystkich chętnych do polowania :)

Kieszonkowe Hi-Fi – NuForce Icon 2

Firma NuForce to młodziutki producent sprzętu audio, którego produkty cechuje doskonała jakość zarówno brzmienia jak i wykonania. Sam jestem użytkownikiem słuchawek tej marki i ciężko mi w danym przedziale cenowym znaleźć dla nich konkurenta, który dorównałby im brzmieniem i przyjemnością odsłuchu. Tym bardziej ciekaw byłem DAC’a, który podłączony do naszego komputera pozwala nam cieszyć się muzyką z pominięciem układu dźwiękowego, jaki znajduje się w naszym sprzęcie. Zapraszam do zapoznania się z moimi wrażeniami, jako że warto przyjrzeć się takiej alternatywie zwłaszcza kiedy doceniamy porządne brzmienie i tego właśnie brzmienia oczekujemy od naszej kolekcji audio zrzuconej na dysk komputera. (więcej…)

Złe dobrego początki…?

Jako, że nasz blog dopiero raczkuje, pozwolę sobie jako współautor applesauce.pl zamieścić w tym i kolejnych wpisach teksty jakie popełniłem drzewiej… Myślę, że czytelnicy będą mogli dzięki temu przekonać się, czego można się po mnie spodziewać ;) Poza tym żywię nadzieję, że teksty owe, choć powstały wcześniej, aż tak bardzo swojej świeżości nie straciły.

Cyfrowe marzenia

(wpis ten ukazał się w sierpniu 2010 na łamach bloga iPodzik.info)


Wódz: Dzisiaj będę straszny, opowiem wam dowcip…
Indianin 1: Ten o gąsce Balbince?
Indianin 2: Ależ wodzu, co wódz!
Wódz: To ja przepraszam.

No więc dowcipu nie będzie, co więcej! nie będzie nawet opisu gry na iPhone’a, iPada czy iPoda, nie będzie testu żadnego gadżetu! Co więc będzie? Krótka recenzja …książki :)
Tekst powstał „na gorąco”, po przeczytaniu opisywanej książki oraz ukończeniu Half-Life 2: Episode Two (dzięki Ci Valve za „maczaną” wersję Steam!) :D

(więcej…)