Muzyka

CloudBeats – streaming beatów w bitach

cloudbeats_00

Urlop trwa. Poniżej wpis gościnny. Sami wiecie, ciągnie wilka do lasu…

Stało się. Po ponad dwóch latach przestałem wspierać finansowo usługę Spotify. Konto Premium ma wiele zalet i wciąż jest jak na nasze polskie warunki bardzo przystępne cenowo, ale kilka powodów wpłynęło na moją decyzję. Przedstawię je „krótko i zwięzłowato”:

  • brak opcji strumeniowania w formacie bezstratnym (testowałem WiMP HiFi i podobało mi się, tylko ta cena… 40 zł miesięcznie to spory wydatek),
  • konieczność wykupienia planu Spotify Family by móc korzystać jednocześnie na więcej niż jednym urządzeniu,
  • niepełna i niestabilna oferta albumów (dzieł wielu wykonawców brak w bazie utworów; niektóre albumy są przez jakiś czas, a później znikają – wiem, że to nie wina Spotify tylko autorów / producentów / dystrybutorów, ale mnie jako klienta nie powinno to obchodzić, prawda?),
  • przyczyny podobne do tych, które opisał Kuba w swoim wpisie: fakt, że bardziej polegałem na funkcji Odkryj z jednej strony pozwolił na zapoznanie się z kompletnie obcą mi twórczością, a z drugiej spowodował, że praktycznie przestałem słuchać swoich faworytów i albumów, które wcześniej stanowiły znaczącą część mojego życia.

Nie, nie wracam póki co do iTunes Match. Zaczekam na ruch Apple, rezultat anihilacji platformy Beats. Liczę na realną alternatywę dla obecnych serwisów streamingowych. iTunes Radio, które notabene wciąż z niewiadomych powodów nad Wisła nie działa, nie jest dla mnie rozwiązaniem.

Posiadam sporą kolekcję płyt CD, które wcześniej zripowałem do różnych formatów. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz włożyłem płytę do odtwarzacza, pewnie dlatego, że obecnie napęd optyczny mam już tylko w komputerach… Zrzucona z opalizujących krążków muzyka zajmowała sporo miejsca na dyskach, dlatego korzystając z szybszego łącza do Internetu oraz coraz bardziej atrakcyjnych promocji na przestrzeń w chmurze, umieściłem tam swoje zbiory. Konkretnie w tym celu wykorzystuję Dropboksa, Google Drive, Box oraz najpojemniejszy (dzięki szczodrości Microsoftu :)) OneDrive.

Uważni czytelnicy zapewne zauważyli, że w tym wpisie wracam do tematu, który poruszyłem już wcześniej. Zgadza się. Większość plików muzycznych trzymałem w chmurze od dłuższego czasu, a odtwarzałem je za pomocą recenzowanej wcześniej appki: Evermusic (wersja Pro – zakup wewnątrz aplikacji). Jako alternatywę oferującą bliźniacze możliwości polecam CloudPlayer Pro. Nie polecam za to Edka – złodziejaszka

cloudbeats_01

Wyżej wymienione programy świetnie się spisują, ale brakowało mi w nich jednej rzeczy: wsparcia dla formatu FLAC. Tak się składa, że część albumów posiadam właśnie w tym bezstratnym formacie. Owszem, mógłbym zaprząc do pracy XLD lub inny konwerter i zmienić format choćby na ALAC. Ale leniwy jestem, z natury :) Dlatego postanowiłem poszukać rozwiązania, które od tego dodatkowego zajęcia mnie uwolni. I tu właśnie, po przydługim wprowadzeniu dochodzimy do sedna wpisu – recenzji tytułowej aplikacji pod nazwą CloudBeats – cloud music player and streamer.

cloudbeats_04

Program występuje w wersji pełnej oraz lite. Ta druga wyświetla maksymalnie 5 utworów w folderze, nie pozwalana na pobieranie muzyki w celu odsłuchu offline, nie działa również funkcja Radio. Pełna wersja kosztuje 4,99 €. Co wyróżnia produkt Willengale Solutions Ltd. na tle konkurencji? Przede wszystkim wsparcie dla FLAC. Rozmawiając z autorem dowiedziałem się, że audio w takim formacie jest dekodowane w locie do WAV. Nie ma więc po drodze żadnej kompresji, która mogłaby mieć wpływ na jakość dźwięku (co się dzieje np. w usłudze StreamNation, gdzie audio w formatach bezstratnych przesyłane jest strumieniowo po zmianie bitrate do maksymalnie 320 kbps).

cloudbeats_05

Podobnie jak inne odtwarzacze, CloudBeats oferuje takie opcje jak:

  • Sleep Timer – dzięki któremu można wyłączyć odgrywanie po ustawionym czasie,
  • wsparcie dla formatów MP3, AAC, M4A (ALAC), AIFF,
  • pobieranie utworów do pamięci iUrządzenia, gdy wybieramy się w rejony bez sensownego zasięgu lub wyczerpaliśmy limit transferu danych (Offline Folders),
  • tworzenie list bazujących na zasobach muzycznych rozproszonych na różnych usługach sieciowych (Playlists),
  • wsparcie dla dysków sieciowych: Dropbox, Box, Google Drive, OneDrive oraz dodatkowo MediaFire i ownCloud (ta ostatnia interesująca opcja, pozwala jednak na streaming wyłącznie w formatach MP3 oraz M4A),
  • wykorzystanie systemowej funkcji AirPlay,
  • odtwarzanie w pętli (Repeat) oraz losowo (Shuffle),
  • zmianę szybkości odtwarzania – przydatne zwłaszcza w przypadku odsłuchiwania podcastów i audiobooków,
  • dodawanie znaczników (Bookmarks) oraz szybkie przeskakiwanie o 10 i 30 sekund do tyłu i przodu – również świetna sprawa przy podcastach i audiobookach,
  • przeszukiwanie zasobów muzycznych,
  • wyświetlanie okładki albumu/utworu,
  • zróżnicowanie wykorzystania transmisji komórkowej oraz po WiFi,
  • jest dostępny jako aplikacja uniwersalna na małe i duże urządzenia z iOS na pokładzie.

cloudbeats_02

Dodatkowo program potrafi:

  • stworzyć osobiste Radio bazujące na fonotekach w chmurze,
  • scrobbling danych utworów w serwisie last.fm,
  • wyświetlać pliki i foldery udostępnione! – czyli możemy słuchać strumienia audio należącego do kogoś innego,
  • automatycznie skanować dyski w chmurze i dodawać znalezione utwory do fonoteki (My Library),
  • wykorzystywać obsługę gestami (odtwórz, pauza, następny, poprzedni),
  • zaznaczać ulubione foldery by przyspieszyć dostęp do muzyki najczęściej i najchętniej odgrywanej.

cloudbeats_03

Ograniczenia CloudBeats:

  • brak obsługi Yandex.Disk i Web Dav,
  • nie wspiera serwisu Google Music,
  • nie można zarządzać plikami bezpośrednio w appce/na urządzeniu (kopiowanie, przenoszenie, zmiana nazwy),
  • nie odtwarza utworów zakupionych w sklepie iTunes, posiadających zabezpieczenie DRM.

Całkiem pokaźne możliwości, prawda? Jak dla mnie, temu odtwarzaczowi (pozostałym zresztą też) brakuje tylko wsparcia dla streamingu z udziałów AFP, czyli np. plików audio zmagazynowanych na dysku Time Capsule. Posiadacze urządzeń WD MyCloud, zapewne też chętnie by przygarnęli możliwość odgrywania muzyki składowanej na tych dyskach, bez konieczności wcześniejszego pobrania na iPhone bądź iPada. Cóż, nie ma rzeczy idealnych, ale autor na pewno będzie appkę udoskonalać, więc kto wie? Ja jestem bardzo zadowolony z użytkowania CloudBeats. Program działa szybko, stabilnie, posiada intuicyjny i estetyczny interfejs. Do jakości muzyki nie mam zastrzeżeń, przekierowywanie audio dzięki AirPlay do AirPort Express z podłączonymi głośnikami również działa bez zarzutu. Dyski twarde w moich komputerach odzyskały sporo przestrzeni, a domownicy mogą słuchać na różnych odbiornikach utworów według własnego „słyszymisię”.

A Wy, drodzy czytelnicy, z jakich programów do odsłuchiwania muzyki korzystacie na swoich urządzeniach? Czy wciąż preferujecie trzymać pliki lokalnie, czy internetowa chmura zyskała Waszą przychylność? :)

Wśród osób, które podzielą się swoimi przemyśleniami w komentarzach wybiorę jedną, która otrzyma kod na CloudBeats dla iOS, do zrealizowania w App Store.

Procedura testowa po nowemu

Zgodnie w obietnicą daną w ostatnim wpisie, wkrótce na łamach applesauce pojawi się moja kolejna recenzja słuchawek. Nim jednak to nastąpi, chciałbym zdradzić nieco szczegółów w temacie „znowelizowanych” sposobów wykonywania testów, przeze mnie oraz Kubę. Postanowiliśmy trzymać się konkretnego schematu (który doprecyzował Kuba właśnie), tak aby każda z recenzji była spójna, zawierała komplet danych, oraz w pewnym zakresie umożliwiała porównanie różnych słuchawek, wcześniej przez nas “wziętych na warsztat”. Odpowiednie punkty poznacie przy okazji najbliższego testu.

Zmianie ulegnie również playlista. Wszystkie utwory zostały osobiście zripowane z oryginalnych płyt audio, znajdujących się w kolekcji Kuby do formatu AAC 256 kbps (czyli iTunes plus). Postanowiliśmy nie bazować na źródłach obarczonych dodatkowymi stratami jakości, jak streaming (Spotify, itp.). Oczywiście mogliśmy pójść krok dalej i zdecydować się na muzykę w formacie bezstratnym (ALAC/FLAC), ale postanowiliśmy obrać za punkt odniesienia jakość dostępną w sklepie Apple iTunes Music Store.

itunes_testlist

Zestaw utworów dobranych przez Kubę nie do końca wpasowuje się w moje gusta muzyczne, ale muszę przyznać, że tracklista zawiera repertuar na wskroś urozmaicony. Poszczególne utwory demonstrują kompletne spektrum dźwięków reprezentowanych zarówno przez instrumenty jak i zróżnicowane wokale. Swoją „chwilę chwały” będą miały dzieła charakteryzujące się wyraźnymi gitarami akustycznymi i elektrycznymi, głębokim basem, feerią instrumentów perkusyjnych, bębnami sprawiającymi, że muzykę nie tylko się słyszy ale i czuje, oraz urzekającymi śpiewami męskim i damskimi.

Playlista testowa: (Tytuł utworu / Czas trwania / Wykonawca / Album / Gatunek)

  1. Inflikted / 4:32 / Cavalera Conspiracy / Inflikted / Metal
  2. Luminol / 12:10 / Steven Wilson / The Raven That Refused To Sing (and other stories) / Progressive Rock
  3. Owner Of A Lonely Heart / 4:27 / Yes / 90125 / Progressive Rock
  4. Unfinished Sympathy / 5:12 / Massive Attack / Collected / Electronic
  5. Agape / 6:54 / Dead Can Dance / Anastasis / Alternative
  6. Everywhere / 3:40 / Fleetwood Mac / Tango In The Night / Rock
  7. The Unforgiven / 6:26 / Metallica / Black Album / Rock
  8. Your Latest Trick / 6:33 / Dire Straits / Brothers In Arms / Rock
  9. Hatesong / 8:30 / Porcupine Tree / Lightbulb Sun / Alternative & Punk
  10. Miracles / 4:07 / Stone Sour / Audio Secrecy / Alternative

aIMG_0146

Dzięki uprzejmości dystrybutora produktów firmy FiiO w nasze ręce trafił sprzęt, który usprawni przeprowadzanie testów! Mianowicie przełącznik FiiO HS2 umożliwiający równoczesne podłączenie aż do czterech źródeł sygnału i słuchawek z dużym lub małym jackiem. Dzięki takiemu rozwiązaniu można płynnie przełączać między odtwarzaczami odgrywającymi te same utwory i dokonać rzetelnych testów również pod kątem “zgrania się” słuchawek z konkretnym źródłem.

aIMG_2848

W moim przypadku takimi czterema źródłami są:

  • iPod shuffle 1G
  • iPod nano 4G
  • iPhone 5
  • iPad 2 WiFi

aIMG_2850

Po wstępnym przesłuchaniu fragmentów utworów na każdym z grajków wybiorę ten, z którym testowane słuchawki zagrają najlepiej i dalsze odsłuchy będą odbywać się właśnie w takiej wybranej konfiguracji.

Jeśli macie jakieś uwagi i sugestie, zamieście je w komentarzach. Na pewno pomogą nam stworzyć jeszcze lepsze i bardziej uniwersalne środowisko laboratoryjne :) Zaowocuje to recenzjami nacechowanymi większym obiektywizmem.

Vox populi, vox Dei – czyli odtwarzacz po nowemu

Być może jestem w błędzie, ale zakładam, że spora część szanownego grona czytelników zna, przynajmniej z nazwy odtwarzacz audio zwany Vox (o ile mnie RAM nie myli, to wcześniej był… Tool Player). Od samego początku player ten zwracał na siebie uwagę minimalistycznym a przy tym przejrzystym i intuicyjnym interfejsem, możliwością odtwarzania wielu formatów audio, z którymi bez wcześniejszej konwersji iTunes nie daje sobie rady, oraz niewielkim apetytem na zasoby systemowe (ta „mocarna pchełka” zajmuje na dysku zaledwie 4 MB…).

Vox1

Teoretycznie, popularność iTunes Match czy serwisów streamingowych jak Spotify, WiMP czy Deezer sprawia, że tego typu programy zdają się stawać niszowymi. Jednak wiele osób wciąż ma muzykę na płytach, kupuje wersje cyfrowe zapisane w formatach bezstratnych, jak np. FLAC, i niestety, wciąż dość powrzechny jest problem braku dostępu do sieci, lub niewielka przepustowość takiego połączenia.

vox2

Kolejna sprawa to opcje programu. Vox, nawet w wersji 0.3-coś-tam to narzędzie o potężnych możliwościach. Możemy wygodnie i pod wieloma względami dostosować charakterystykę dźwięku do własnych oczekiwań oraz w zatuszować niedoskonałości materiału źródłowego. Możemy również z poziomu aplikacji, dokonać konwersji do jednego z kilku formatów, przy okazji wpływając na wyjściowe parametry dźwięku. Kolejną ciekawą funkcją jest zmiana prędkości odtwarzania utworu, bez jego zniekształcania, inaczej mówiąc np. wokalistka w zwolnionym tempie nie zaczne śpiewać basowo :) Dostępna jest również pokaźna lista w pełni modyfikowalnych efektów, jak np. wielozakresowy kompresor. Muszę przyznać, że sam z wielu tych „bajerów” nie miałem okazji wykorzystać, poniekąd z braku wiedzy, jak ich użyć. Niemniej, zaawansowani muzycy potrafią zrobić z tychże użytek.

Vox3

Zachęcam Was do przetestowana wersji beta najnowszej odsłony odtwarzacza VOX, odsłony znacznie różniącej się nie tylko wyglądem, od poprzednika. Póki co widać, że mamy dodyspozycji znacznie mniej. Odtwarzacz, korektor i właściwie tyle. No i zajmuje 5 razy więcej miejsca na dysku!

vox4

Na chwilę obecną trudno znaleźć sensowny argument za aktualizacją. Ale są też, w tej nowej – przypominam, to wciąż beta! – wersji, pozytywy: możemy bezpośrednio z odtwarzacza wybrać wyjście dźwięku. Podobno wyjście „na słuchawki” oferuje specjalny profil, znacząco poprawiający wrażenia słuchowe – nie zdążyłem jeszcze tego sprawdzić… Możemy również, zamiast katalogów z plikami audio wskazać bibliotekę iTunes. Miło. Ewidentnie widać, że autorzy wzięli się ostro do pracy i chcą z naprawdę wyśmienitego grajka, zrobić program idealny.

Mnie ciekawią dwie sprawy: czy im się to uda i czy program będzie nadal dystrybuowany za darmo…?

„Zobacz synku z takich płyt kiedyś słuchało się muzyki…”

W ten oto sposób rozbawił mnie pewien młody tata pokazując swojemu dziecku płyty winylowe dumnie stojące na regale, w pewnym dużym sklepie pełnym żeru dla skner ;) No tak, co w tym zabawnego pomyśli większość osób dla których płyta CD to jedyne i najlepsze medium za pomocą którego można słuchać swojej ulubionej muzyki. Bez obaw drogi czytelniku nie zamierzam wywracać Twojego światopoglądu do góry nogami. Postaram się jedynie przekonać Cię że jeżeli zgadzasz się z tytułem tego artykułu to jednak troszeczkę się mylisz, a jeżeli jednak czarna płyta ma dla Ciebie znaczenie to zrobię co w mojej mocy aby w tym przekonaniu Cię utwierdzic a nawet zainteresować jeszcze bardziej… (więcej…)