„Zobacz synku z takich płyt kiedyś słuchało się muzyki…”

W ten oto sposób rozbawił mnie pewien młody tata pokazując swojemu dziecku płyty winylowe dumnie stojące na regale, w pewnym dużym sklepie pełnym żeru dla skner ;) No tak, co w tym zabawnego pomyśli większość osób dla których płyta CD to jedyne i najlepsze medium za pomocą którego można słuchać swojej ulubionej muzyki. Bez obaw drogi czytelniku nie zamierzam wywracać Twojego światopoglądu do góry nogami. Postaram się jedynie przekonać Cię że jeżeli zgadzasz się z tytułem tego artykułu to jednak troszeczkę się mylisz, a jeżeli jednak czarna płyta ma dla Ciebie znaczenie to zrobię co w mojej mocy aby w tym przekonaniu Cię utwierdzic a nawet zainteresować jeszcze bardziej…

Rytuał…

Winyl to nie tak prosta sprawa jak płyta CD. Nie wrzucamy tutaj krążka na tackę i swobodnie za pomocą pilota wybieramy utwory i przewijamy dowolnie. Jest to źródło wymagające, ale gwarantujące wielką satysfakcję. Słowo rytuał doskonale oddaje całą formę z jaka mierzy się użytkownik gramofonu. Obcowanie z muzyka wymaga tutaj położenia płyty na talerzu oczyszczenia jej z kurzu i zanieczyszczeń za pomocą szczoteczki i ustawienia igły w odpowiednim miejscu. Można się zastanowić co w tym fajnego skoro tak naprawdę marnujemy w ten sposób odrobine naszego drogo cennego czasu. Ja osobiście uważam ze jest to własnie moment małej celebracji który nastawia nas na odpowiedni odbiór muzyki poprzez bezpośrednie obcowanie z jej nośnikiem.

Cały ten szum…

Współcześnie jesteśmy rozpieszczeni i uważamy szum za coś złego, a jego brak jest wręcz wyznacznikiem jakości nagrania. Należy jednak troszkę sprecyzować nie mówimy tutaj o szumach które zakłócają odbiór a jedynie o tle w muzyce, które w dobie cyfrowych nagrań  stało się absolutną ciszą. Jednak warto uzmysłowić sobie, ze inżynierowie dźwięku wycinanajac wszelkie szumy tak naprawdę usuwają dźwięk z pewnych partii. Co najważniejsze szum to nie trzaski bo notabene zadbany winyl nie trzeszczy, szumy w tle owszem pojawiają się ale jest to nieodwracalna cześć muzycznego swiata. Całe tło w trakcie nagrywania zawsze przynosi jakieś muzyczne zabrudzenia, nawet echo, wiec idąc tym tropem jest częścią niepowtarzalnej atmosfery w studiu nagraniowym. Wracamy tutaj znów do obróbki dźwięku, winyl daje nam dźwięk stricte analogowy więc pasmo przenoszenia nie jest tutaj ograniczone wyznacznikami typowo cyfrowego sygnału. No tak, zauważy uważny czytelnik, jednak aktualnie większość muzyki jest już na starcie nagrywane cyfrowo. Owszem jest, ale w znacznie wyższej jakości niż otrzymujemy na płycie CD. Nie oszukujmy się pojemność płyty nie jest porażająca i co nieco z naszego źródła musi zostać obcięte. Dla mnie jednak najlepszym argumentem jest to że instrumenty nie wysyłają sygnału za pomocą zer i jedynek. Tak samo igła gramofonowa i to daje nam tutaj zbieżność która na mnie osobiście działa dając mi poczucie ze jednak obcuję z dźwiękiem bliższym naturalnego.

Przyjemność odsłuchu…

Nareszcie udało mi się dotrzeć do kwestii najważniejszej a mianowicie dźwięku samego w sobie. Swoją drogą ciekawe ilu czytelników dotarło do tego momentu ;) Jak ma się muzyka z czarnej płyty wobec bezdusznego krążka CD? Nieświadomie sam sobie odpowiedziałem w poprzednim zdaniu. Bezdusznie. Brzmi to dość okrutnie ale niestety tak to wygląda, a raczej tak to słychać. Sam kolekcjonowałem płyty CD i dopiero przejście na czarną stronę mocy uzmysłowiło mi czym tak naprawdę jest radość obcowania z muzyką. Dlaczego tak twierdzę? Postaram się wyjaśnić. Jeżeli jest Ci obce pojęcie ciepłego brzmienia to właśnie winyl jest w stanie pokazać czym właściwie to określenie jest, bez zbędnych tłumaczeń i przykładów. Właśnie w cieple brzmienia czarnej płyty leży jej potęga. Dźwięk jest wciągający i niezwykle przyjemny co powoduje, że nawet najostrzejsza muzyka staje się znacznie bardziej przyswajalna. Dodatkowo scena w nagraniach staje się dużo szersza, co dodatkowo potęguje doznania nie dając nam zbitej w jeden zlepek ściany dźwięku. Te aspekty powodują że odsłuchy stają znacznie bardziej przyjemne dla ucha, co pozwala na więcej czasu przy ulubionych nagraniach i co za tym idzie sprawia, że zabawa z muzyką jest nam w stanie zapewnić znacznie więcej przyjemności. Spokojnie, nie zamierzam udowodnić że CD nadaje się tylko do śmietnika bo byłoby to niezwykle perfidne kłamstwo. Staram się jedynie podzielić z Wami tymi aspektami które czynią winyl wyjątkowym i dla mnie doskonałym, nie mającym sobie równych nośnikiem dla muzyki. Zapewne każdy audiofil lub aspirujący do tego miana czytelnik stwierdzi że mało rzeczowo podszedłem do dźwieku w kilku poprzednich zdaniach , jednak nie to jest założeniem tego artykułu. Ma on być jedynie prostą i obrazową zachętą dla osób których winyl to ciekawostka z piwnicy taty lub dziadka albo są kuszącą alternatywą dla kolekcji plastikowych pudełek na półce.

Nie samą muzyką człowiek żyje…

Poligrafia, kwestia która traciła na znaczeniu zarówno przy płytach CD ze względu na małą wielkość wkładek, a jeszcze bardziej po pojawieniu się formatu MP3, gdzie muzyka stała się plikiem w katalogu. Dla mnie jest to element nieodzowny, który przy wielkości okładek albumów winylowych potrafi czarować niczym małe dzieło sztuki.  Szata graficzna odgrywała i odgrywa do dziś rolę niezwykłą, jako że obrazuje w sposób dosadny a czasem niezwykle enigmatyczny zawartość albumu. Myślę że każdy ma swoją ulubioną okładkę lub poligrafię jako całość. Mogę zasugerować, że jeżeli nie widziałeś jej jeszcze w wydaniu winylowym to znasz ją na tyle, na ile można coś zobaczyć przez dziurkę od klucza. Szczegóły, niuanse to daje nam grafika w dużym formacie i to właśnie daje nam winyl. Nie ogranicza nas, oferując jedynie poligrafię mniejszą od pocztówki.

Co by tu jeszcze…

O winylach można pisać prace doktorskie i wiele jeszcze można by dodać do niniejszego artykułu. Jednak już w założeniu miał on być jedynie zachętą do poznania czegoś co towarzyszy nam od kilkudziesięciu lat, a jednak dla większości pozostaje aktualnie ciekawostką, która nie przejawia większych zalet. Mam jednak nadzieję że zaciekawiłem chociaż jedną osobę i polecam spróbować samemu czy czarna płyta spowoduje w was refleksje podobne do tych które opisałem w powyższym tekście. Wiele kwestii nie zostało tutaj poruszonych, jednak znając siebie na applesauce pojawi się jeszcze nie jeden tekst o muzyce, winylach, sprzęcie i wszystkim co z muzyką związane. Tam właśnie będzie można spodziewać się rozwinięcia wątków tutaj rozpoczętych.

0 0 votes
Article Rating