Vox populi, vox Dei – czyli odtwarzacz po nowemu
Być może jestem w błędzie, ale zakładam, że spora część szanownego grona czytelników zna, przynajmniej z nazwy odtwarzacz audio zwany Vox (o ile mnie RAM nie myli, to wcześniej był… Tool Player). Od samego początku player ten zwracał na siebie uwagę minimalistycznym a przy tym przejrzystym i intuicyjnym interfejsem, możliwością odtwarzania wielu formatów audio, z którymi bez wcześniejszej konwersji iTunes nie daje sobie rady, oraz niewielkim apetytem na zasoby systemowe (ta „mocarna pchełka” zajmuje na dysku zaledwie 4 MB…).
Teoretycznie, popularność iTunes Match czy serwisów streamingowych jak Spotify, WiMP czy Deezer sprawia, że tego typu programy zdają się stawać niszowymi. Jednak wiele osób wciąż ma muzykę na płytach, kupuje wersje cyfrowe zapisane w formatach bezstratnych, jak np. FLAC, i niestety, wciąż dość powrzechny jest problem braku dostępu do sieci, lub niewielka przepustowość takiego połączenia.
Kolejna sprawa to opcje programu. Vox, nawet w wersji 0.3-coś-tam to narzędzie o potężnych możliwościach. Możemy wygodnie i pod wieloma względami dostosować charakterystykę dźwięku do własnych oczekiwań oraz w zatuszować niedoskonałości materiału źródłowego. Możemy również z poziomu aplikacji, dokonać konwersji do jednego z kilku formatów, przy okazji wpływając na wyjściowe parametry dźwięku. Kolejną ciekawą funkcją jest zmiana prędkości odtwarzania utworu, bez jego zniekształcania, inaczej mówiąc np. wokalistka w zwolnionym tempie nie zaczne śpiewać basowo :) Dostępna jest również pokaźna lista w pełni modyfikowalnych efektów, jak np. wielozakresowy kompresor. Muszę przyznać, że sam z wielu tych „bajerów” nie miałem okazji wykorzystać, poniekąd z braku wiedzy, jak ich użyć. Niemniej, zaawansowani muzycy potrafią zrobić z tychże użytek.
Zachęcam Was do przetestowana wersji beta najnowszej odsłony odtwarzacza VOX, odsłony znacznie różniącej się nie tylko wyglądem, od poprzednika. Póki co widać, że mamy dodyspozycji znacznie mniej. Odtwarzacz, korektor i właściwie tyle. No i zajmuje 5 razy więcej miejsca na dysku!
Na chwilę obecną trudno znaleźć sensowny argument za aktualizacją. Ale są też, w tej nowej – przypominam, to wciąż beta! – wersji, pozytywy: możemy bezpośrednio z odtwarzacza wybrać wyjście dźwięku. Podobno wyjście „na słuchawki” oferuje specjalny profil, znacząco poprawiający wrażenia słuchowe – nie zdążyłem jeszcze tego sprawdzić… Możemy również, zamiast katalogów z plikami audio wskazać bibliotekę iTunes. Miło. Ewidentnie widać, że autorzy wzięli się ostro do pracy i chcą z naprawdę wyśmienitego grajka, zrobić program idealny.
Mnie ciekawią dwie sprawy: czy im się to uda i czy program będzie nadal dystrybuowany za darmo…?