Przeniesienie danych z Pocket do Instapaper

Z tego, co obserwuję, darmowy pakiet premium od Instapaper przekonał sporo użytkowników do przeniesienia się z konkurencyjnego Pocket. Sam dokonałem podobnej zmiany kilkanaście miesięcy temu. Postanowiłem wtedy wykonać „czysty start” i nie przenosiłem żadnych danych pomiędzy serwisami. Powodem były spore zaległości w kwestii nieprzeczytanych/obejrzanych materiałów, do których zapewne nigdy bym nie zajrzał.

Jestem jednak pewien, że dla wielu osób ważne jest zachowanie dotychczasowych danych. Na szczęście nie ma z tym większego problemu i przeniesienie zawartości z Pocket do Instapaper jest banalnie proste. W tym celu należy zalogować się na swoje konto i wejść w ustawienia. Odpowiednia opcja znajduje się pod nazwą użytkownika w prawym górnym rogu witryny. Po przejściu do tej zakładki wystarczy odnaleźć pozycję Export i wygenerować plik HTML, który będzie zawierał całą zawartość konta Pocket. Dla ułatwienia poniżej mała ściąga.

Pocket Export

Kolejnym krokiem jest uruchomienie witryny Instapaper i podobnie jak poprzednio przejście do ustawień. Tutaj znajdziecie pozycję Import. Wystarczy wybrać opcję Import from Pocket i wskazać wygenerowany wcześniej plik HTML.

Instapaper Export

W tych dwóch prostych krokach przejście z Pocket na Instapaper staje się zupełnie bezbolesne. Historia i wszystko, co udało nam się zgromadzić, staje się dostępne w nowym miejscu.

Instapaper Premium za darmo — bliski upadek czy droga na szczyt?

instapaper-logo

Mało rzeczy potrafi mnie zaskoczyć, jednak informacja o udostępnieniu wszystkim użytkownikom Instaper pakietu premium za darmo wywołała na mojej twarzy wyraz, który bez wątpienia wskazuje na niedowierzanie. Co prawda przez jakiś czas zastanawiałem się nad przyszłością tej usługi po tym, jak 23 sierpnia świat obiegła wiadomość, że Pinterest kupił ten doskonały serwis. Spodziewałem się wielu scenariuszy, jednak nie tego, którego jesteśmy świadkami.

Zastanawiając się nad tym wydarzeniem, trafiłem na informację, której zaczerpnięto u samego źródła. Według oficjalnej wypowiedzi nie ma dalszych planów na monetyzację Instapaper i ma on dawać użytkownikom swoją najlepszą możliwą wersję. Dokładny cytat z The Verge znajdziecie poniżej:

Pinterest says it has “no new monetization plans to share at this time” for Instapaper. The decision to drop subscriptions, Pinterest says, was simply a matter of the app being “better resourced,” so that it can “offer everyone the best version.”

Wiele spodziewałem się po Pinterest, ale na pewno nie takiej dawki hojności. Ostatecznie utrzymanie serwisu, z którego mogą codziennie korzystać miliony osób 1 zdecydowanie rodzi koszty, zwłaszcza w perspektywie zapewnienia działania funkcji zawartych w pakiecie premium.

Naturalnie w takiej sytuacji pojawia się pytanie, co taki krok ma na celu. Przez ostatnie miesiące Instapaper się nie zmienił i wciąż to najlepsza usługa typu „read it later” na rynku. W mojej ocenie udostępnienie pełnego arsenału możliwości dla wszystkich użytkowników ma na celu walkę o dominację na rynku, gdzie trwa ciągła wojna z konkurencyjnym Pocket. Im więcej użytkowników, tym więcej o nich wiemy. A nie jest tajemnicą, że żyjemy w czasach, gdzie najbadziej wartościową jest wiedza o nas. Treści, jakie zapisujemy codziennie, aby przeczytać je w wolnej chwili, doskonale określają nasze zainteresowania i pasje.

Te informacje w połączeniu z tym, co trafia na tablice w serwisie Pinterest to kopalnia wiedzy. Nie jest więc dla mnie dziwne, że podjęto walkę z Pocket, aby to właśnie Instapaper stał się królem tej kategorii produktów. Szczerze nie kojarzę, aby tym dwóm serwisom zagrażał jakiś trzeci gracz. Jak by nie patrzeć, wytoczono właśnie ciężkie działa przeciwko konkurentowi.

Wiele osób zastanawia się co dalej i czy przypadkiem nie obserwujemy pierwszego kroku do upadku Instapaper. Osobiście jestem daleki od takich wniosków. Pinterest jako nowy właściciel tego serwisu ma olbrzymie możliwości finansowe i może sobie bez problemu pozwolić na takie niekonwencjonalne kroki. W tej chwili pozostaje nam obserwować dalej rozwój wypadków i cieszyć się nowymi funkcjami. Sam nie opłacałem wersji premium serwisu i cieszy mnie ta zmiana. Mam nadzieje, że nie odbije mi się to czkawką. Jednak jak już wspomniałem, patrzę w przyszłość Instapaper bez większych obaw.

Swoją drogą. Który obóz reprezentujecie? Pocket czy Instapaper?


  1. Ostatnia wzmianka o liczbie użytkowników, jaką udało mi się znaleźć, pochodzi z 2011 roku i mówi o 2 milionach użytkowników.

Wyłączenie publicznej bety macOS – rozwiązanie problemu

install-macos-sierra

Uczestnictwo w publicznych testach wersji beta systemu macOS to smakowity kąsek dla wszystkich fanów komputerów Apple. Sam, mimo świadomości ryzyka, jakie za tym płynie i możliwej utraty stabilnego środowiska pracy, kolejny rok z rzędu uczestniczyłem w tym programie. Oczywiście istnieje możliwość, aby zrezygnować z otrzymywania wstępnych wersji najnowszych aktualizacji. Jednak w moim przypadku i z tego, co udało mi się zaobserwować u kilku innych znanych mi użytkowników, zalecane kroki nie do końca zapewniały sukces w opuszczeniu grona testerów.

Ja swoim zwyczajem, po oficjalnej premierze systemu, postanowiłem, że wracam do stabilnej wersji dystrybuowanej przez App Store. Wyłączyłem więc dla swojego konta uczestnictwo w programie publicznych bet i w ustawieniach App Store dezaktywowałem opcję, która pozwala na pobieranie wstępnych wersji macOS. Ku mojemu zdziwieniu, po kilku dniach wśród aktualizacji zagościła pozycja macOS 12.1 Public Beta 1.

Oczywiście jeszcze raz zweryfikowałem czy rzeczywiście we właściwy sposób opuściłem program beta. Okazało się, że wszystko jest w najlepszym porządku. Co się okazuje, sam system mimo odpowiednich zmian, wciąż sięgał do niewłaściwego repozytorium. Co w takiej sytuacji? Z pomocą przychodzi niezastąpiony Terminal. Należy wykonać w nim następującą komendę, potwierdzając ją swoim systemowym hasłem.

sudo softwareupdate --clear-catalog

Powoduje ona przywrócenie domyślnych wartości dla kanałów dystrybucji oprogramowania. Po jej wykonaniu App Store znów zaczął pokazywać stabilne i oficjalne najnowsze wersje aktualizacji systemu. Zmiana ta nie wymaga również ponownego uruchomienia macOS.

Warto dodać, że z poziomu terminala można również sprawdzić aktualnie dostępne aktualizacje przy użyciu komendy:

sudo softwareupdate --list

Mam nadzieję, że w Waszym przypadku opuszczenie programu beta przebiegło bez problemu i nie będziecie musieli podejmować podanych kroków. Warto jednak mieć świadomość, że rozwiązanie jest w gruncie rzeczy banalne i dostępne na wyciągnięcie ręki.

Kocham to! w Apple Music – skrót klawiaturowy iTunes

20150630itunes_12_2_icon

Przez większość dnia towarzyszy mi muzyka odtwarzana z serwisu Apple Music, za którego obsługę na Macu odpowiada iTunes. Z reguły interfejs aplikacji znajduje się w tym czasie na drugim monitorze w trybie Miniodtwarzacza. Mam również w zwyczaju, aby ulubione utwory oznaczać serduszkiem, czyli nadawać im znacznik „Kocham to”. Po ostatniej aktualizacji iTunes ten znacznik został w dużej mierze wyeliminowany z interfejsu i przeniesiony do menu kontekstowego. Co prawda od dawna korzystałem z odpowiednio przygotowanego skrótu klawiszowego, jednak dopiero teraz postanowiłem się nim z Wami podzielić. Mam nieodparte wrażenie, że nie tylko ja polubiłem tę funkcję i nie chcę marnować czasu na wędrowanie po pozycjach menu aplikacji, aby z niej skorzystać.

Samo Apple nie udostępniło domyślnego skrótu, co nie zmienia faktu, że oczywiście istnieje możliwość przypisania go samodzielnie do odpowiedniej pozycji menu w iTunes. Jednak w mojej opinii, skorzystanie z systemowego rozwiązania mija się zupełnie z celem. Dla mnie najważniejsza jest możliwość nadania znacznika „Kocham to” w trakcie odsłuchu bez odrywania się od bieżącej pracy, czy aplikacji. Z tego względu skrót klawiaturowy musi być globalny i działający w tle. Z tego względu wykorzystałem odpowiednią składnię AppleScript. Komenda, która wykonuje wymagane zadanie, wygląda następująco:

tell application “iTunes”
set loved of current track to true
end tell

Teraz pozostaje przypisanie wykonywania tego skryptu do odpowiedniego skrótu klawiszowego. Wykorzystanie w tym celu systemowego rozwiązania jest o tyle skomplikowane, że w mojej opinii niewarte zachodu. Ja jak zawsze wykorzystałem w tym celu niezawodne Keyboard Maestro. Całość sprowadza się do stworzenia makra, które po naciśnięciu skrótu klawiaturowego uruchamia odpowiednią składnię AppleScript, której treść podałem wcześniej. Całość wygląda następująco:

km_itunes_love

Dzięki temu rozwiązaniu proces jest zupełnie transparentny i skorzystanie ze skrótu klawiaturowego nie przerywa pracy, a jedynie nadaje utworowi status „Pokochanego”. Korzystam z tego rozwiązania kilka razy dziennie i zdecydowanie je polecam. Ostatecznie to kolejne zaoszczędzone kilka sekund i kliknięć.

Można się zastanawiać, po co w gruncie rzeczy oznaczać ulubione utwory. W moim przypadku pozwala to generować na bieżąco listę wszystkich utworów, jakie oznaczyłem jako „Ukochane”, przez co zawsze mogę przejrzeć te perełki, nawet jeżeli nie dodałem ich do swojej biblioteki muzycznej. Dodatkowo wykorzystanie tej funkcji powinno usprawnić rekomendacje, jakie otrzymuję na co dzień od Apple Music.

Ciekaw jestem czy również oznaczacie w ten sposób swoje ulubione utwory. Koniecznie dajcie znać w komentarzach.

Pod tym linkiem znajdziesz więcej zastosowań dla Keyboard Maestro!

Brak efektów wiadomości w iOS 10 – rozwiązanie

iMessage

Efekty wiadomości, w jakie Apple uzbroiło iMessage w najnowszej aktualizacji iOS 10, to jedna z najbardziej reklamowanych zmian. Muszę przyznać, że sam od czasu do czasu z nich korzystam, chociaż wciąż większość wiadomości to klasyczna konwersacja bez dodatkowych wodotrysków.

W międzyczasie kilka razy spotkałem się z sytuacją, kiedy nowe efekty nie były dostępne dla użytkowników. Sprawa o tyle dziwna, że funkcje te nie zostały ograniczone jedynie do najnowszych urządzeń i wszystkie sprzęty, na których możliwa jest instalacja iOS 10 mogą z nich korzystać.

Okazuje się, że w sytuacji, kiedy uruchomiliście na swoich urządzeniach opcję Redukuj ruch, to nie będziecie mogli korzystać z nowości w iMessage. 1. W tej sytuacji pozostaje jedynie zweryfikować, jak to wygląda u Was i ewentualnie funkcję tą wyłączyć. Znajdziecie ją w tym miejscu:

Ustawienia → Ogólne → Dostępność → Redukuj Ruch

Jeszcze szybciej można do niej dotrzeć przy użyciu wyszukiwarki, która jest dostępna w głównym oknie Ustawień po pociągnięciu interfejsu w dół.

Po tej zmianie możecie w pełni korzystać z nowości w kwestii wiadomości, jakie przynosi iOS 10. Swoją drogą ciekaw jestem czy te wszystkie efekty przypadły Was do gustu.


  1. Swego czasu sporo osób korzystało z tej opcji, aby przyśpieszyć animacje w systemie.

Przejściówka Lightnining -> Mini Jack to w rzeczywistości miniaturowy DAC

mmx62_av1

Jak zapewne wiecie, muzyka i sprzęt audio stanowią moją drugą, po Apple, pasję którą zdecydowanie można by rozpatrywać w kategoriach choroby. Dlatego też, kiedy w trakcie prezentacji nowego iPhone’a została zaprezentowana przejściówka, która ma wynagrodzić potencjalnym nabywcom brak wysłużonego już gniazda mini jack, w mojej głowie pojawiło się pytanie: OK, ciekawe jak to technologicznie zostanie rozwiązane?

Trzeba pamiętać, że stare złącze to potocznie zwany analog, a gniazdo Lightnining to nowoczesny cyfrowy port. W takim razie, czy dźwięk zostanie wysłany przez któreś piny portu i zasili słuchawki, które ostatecznie trzeba będzie tym sygnałem również napędzić? Czy może przejściówka będzie spełniała to zadanie? Na pierwszy rzut oka wyglądało to tak, że rzeczywiście ten krótki kabelek, który ma stanowić pomost między dwoma technologiami, będzie jedynie, zgodnie ze swoją nazwą, adpapterem.

Na szczęście nie trzeba było długo czekać na materiał video, w którym nasi wschodni przyjaciele dzielnie rozbraja ten element zestawu, który otrzymuje się wraz z iPhonem 7, na czynniki pierwsze. Podejrzewam, że lubicie oglądać rozbebeszanie elektroniki tak samo jak ja, więc poniżej wspomniany materiał.

Okazuje się, że wtyczka Lightnining, poza standardowym chipem posiada pełną elektronikę wraz z układem DAC 1. Co prawda na poszczególnych elementach nie ma oznaczeń fabrycznych. Udało się jednak ustalić, że za produkcję elementów odpowiadają firmy Cirrus Logic oraz Dialog Semiconductor. Wynika z tego, że cały proces obróbki sygnału audio i jego konwersja do analogu zostały przeniesione poza obudowę iPhone’a. Możemy więc w pełni świadomie uznać, że Apple do swoich najnowszych telefonów nie dodaje przejściówki, a miniaturowy DAC. Osobiście jestem pełen podziwu dla inżynierów z Cupertino. Wepchnięcie konwertera cyfrowo-analogowego do elementu wielkości wtyczki Lightnining to coś, co zawsze będzie robić na mnie wrażenie.

Podsumowując, ustalmy jedną rzecz. Mówienie na ten niepozorny kabelek w kontekście przejściówki jest dla niego krzywdzące. Apple skonstruowało naprawdę ciekawy, miniaturowy DAC. I właśnie w tej konwencji będę od dziś mówił na to małe cudeńko. Dodatkowo ciekaw jestem, czy ta przejściówka działa ze starszymi modelami iPhone’ów. Oczywiste jest, że chciałbym ocenić jej brzmienie, bo to właśnie od niej ono zależy, w sytuacji popięcia klasycznych słuchawek. W tym scenariuszu elektronika wewnątrz telefonu stanowi jedynie źródłem cyfrowego sygnału.

Źródło: 9to5mac

  1. Dla wyjaśnienia DAC, to układ elektroniczny, którego zadaniem jest konwersja sygnału cyfrowego na analogowy

Uruchomienie filmu z YouTube w trybie PiP – macOS Sierra

install-macos-sierra

Jedną z bardziej oczekiwanych nowości w macOS Sierra jest możliwość wykorzystania funkcji Picture in Picture. W skrócie jest to wyciągnięcie wyświetlanego wideo poza okno przeglądarki, bezpośrednio na pulpit. Funkcja o tyle przydatna, że możemy oglądać sam obraz bez otoczki serwującej go strony i samej przeglądarki. Niestety nie wszędzie funkcja ta jest uwidoczniona przez odpowiedni przycisk. Dla przykładu nie znajdziecie go w YouTube, który na pewno będzie najczęstszym beneficjentem tej nowej funkcji.

Jak w takim razie uruchomić tryb PiP dla filmu z YouTube? Rozwiązanie o ile mało ergonomiczne jest dość proste. Wystarczy kliknąć prawym klawiszem myszy na wyświetlanym ekranie, co wywoła menu kontekstowe YouTube, po czym kliknąć prawym klawiszem raz jeszcze, co wywoła menu kontekstowe Safari. Poniżej możecie zobaczyć, wygląd poszczególnych menu.

youtube_pip_sierra

Tutaj wystarczy wybrać opcję Włącz obraz w obrazie i gotowe. Mam nadzieję, że wkrótce w YouTube pojawi się odpowiedni przycisk, który ułatwi korzystanie z PiP w macOS Sierra. Na tę chwilę musimy się posiłkować tym mało wygodnym rozwiązaniem.

Sonos i Plex – świetnie zapowiadający się duet

Sonos i Plex

Najnowsza informacja prasowa dotycząca integracji platform, jaka trafiła do mnie od twórców genialnego serwera multimediów, jakim jest Plex, to kolejny krok w kwestii królowania firmy Sonos w segmencie produktów pozwalających budować systemy multiroom. Poprzednim było udostępnie użytkownikom usługi Apple Music, co do dziś stanowi wyjątek w stosunku do konkurencji. Aktualnie nie ma przesłanek, aby inni producenci mieli otrzymać dostęp do usługi streamingowej z Cupertino i szczerze zastanawia mnie, kiedy ta sytuacja ulegnie zmianie.

Jednak powróćmy do samego Plexa. Od momentu, kiedy aplikacja klienta tego serwera pojawiła się na nowym Apple TV, korzystam z niej notorycznie i przeniosłem w jej zasoby całą kolekcję wideo. Sposób, w jaki serwuje, gromadzi i opisuje ona zebrane materiały, jest rewelacyjna i myślę, że dla wielu z Was może stać się trudną do odparcia pokusą, aby pozbyć się pudełek z filmami i zrzucić wszystko na swój serwer NAS, pozostawiając organizację kolekcji mechanizmom, jakie oferuje Plex.

Podobnie ma się sytuacja z muzyką. Co prawda nic nie jest w stanie powstrzymać mojej pasji kolekcjonowania muzyki w postaci płyt winylowych, jednak w przypadku płyt CD zrzucenie ich do postaci bezstratnej i przechowywanie w odpowiednio zarządzanej bibliotece jest kuszącą alternatywą. Sam Plex ma taką możliwość i zapewnia atrakcyjną wizualnie prezentację kolekcji.

Idąc z duchem czasu najwygodniejszym i najszybszym sposobem do korzystania z tak stworzonej kolekcji jest bezprzewodowy system, jaki zapewnia firma Sonos. Dostęp do kolekcji z poziomu dedykowanej aplikacji na pewno będzie wygodnym rozwiązaniem.

Podoba mi się sposób, w jaki firma Sonos walczy o rynek. Kolejna doskonała integracja po raz kolejny podnosi atrakcyjność ich produktu. Co prawda wciąż preferuję odsłuch w klasycznej formie, przy użyciu moich klocków HiFi, jednak w przypadku kiedy będę chciał się uzbroić w system multiroom wybór będzie od tego momentu ułatwiony. Nie zmienia to faktu, że aktualni posiadacze produktów tej firmy dostaną kolejny ciekawy element, który pozwoli jeszcze lepiej wykorzystywać posiadany sprzęt.

RIP(?) Thunderbolt Display

thunderbolt

Od kilku tygodni dało się słyszeć doniesienia mówiące o odświeżonym monitorze zewnętrznym od Apple. Sam przywitałem tę nowinę z uśmiechem na twarzy, jako że potencjalnie byłbym zainteresowany tym produktem. Ostatecznie od czasu premiery Thunderbolt Display minęło już 5 lat, co napawało optymizmem w kwestii szybkiego pojawienia się kolejnej odsłony tego sprzętu.

Okazuje się jednak, że na tę chwilę produkt znika z portfolio firmy. Nie jest to standardowe posunięcie w kontekście nadchodzącego modelu. Czy wskazuje to na całkowite zabicie tej linii produktów? Ciężko to określić. Ostatecznie Thunderbolt Display nie stanowił jedynie monitora, a był pełnoprawą stacją dokującą dla przenośnych komputerów rodem z Cupertino. W gruncie rzeczy, mimo swojej ceny stanowił on doskonałe dopełnienie stanowiska pracy, na którym królował MacBook i właśnie ta cecha wpisywała go na moją listę zakupów.

Ciekaw jestem, jak wiele osób wstrzymywało się z zakupem do momentu odświeżenia tego produktu. Bardzo chcę wierzyć w to, że zniknięcie jest chwilowe. Być może premiera nowej odsłony Thunderbolt Display przesunęła się w czasie, a popyt na starszą edycję był tak mały, że nie było zasadności kontynuowanie jego sprzedaży? Rozwiązanie tej zagadki dopiero przed nami.

Doniesienia o nowej wersji z wbudowanym układem GPU brzmią nad wyraz ciekawie, mam nadzieję, że wkrótce staną się faktem i wciąż będziemy mieli możliwość zakupu ekranu zewnętrznego od Apple. Tymczasem, jeżeli nie chcecie ryzykować braku możliwości kupienia Thunderbolt Display, zróbcie to teraz, póki jeszcze wyprzedawane są stany magazynowe.

Time Machine Editor

26704

Dla każdego użytkownika systemu OS X jedną z pierwszych czynności, jakie powinien wykonać, jest uruchomienie wbudowanego w system OS X mechanizmu kopii zapasowej. Time Machine jest świetnie działającym rozwiązaniem, które zapewnia podstawowe bezpieczeństwo Waszym danym. Niezależnie od tego, czy kopie będą gromadzone na Time Capsule, NAS czy podłączonym dysku zewnętrznym, najważniejszy jest fakt, że posiadacie takie zabezpieczenie.

Jedynym mankamentem, dla bardziej zaawansowanych użytkowników, jest brak możliwości konfiguracji tego mechanizmu. Poza wskazaniem docelowego miejsca przechowywania kopii można jedynie wykluczyć katalogi, które nie mają być objęte procesem kopii. Pierwszym istotnym elementem, którego może brakować większości z Was, jest to, kiedy Time Machine ma podjąć działanie. Właśnie tutaj na ratunek przychodzi aplikacja Time Machine Editor. Pozwala ona na definiowanie trybu pracy kopii zapasowej w trzech wariantach.

1. When inactive – w tym trybie wykonywanie kopii zostanie aktywowane kiedy zasoby komputera pozostaną wolne do wykorzystania. Jest to najwygodniejszy tryb, który pozwala zniwelować wpływ pracy Time Machine na wydajność komputera.

2. Interval – klasyczne podejście, kiedy kopia wykonuje się co wskazany okres, domyślnie jest to godzina. Aplikacja pozwala również na wybranie wartości jako dni, zdecydowanie nie polecam tego rozwiązania zwłaszcza jeżeli intensywnie pracujecie z systemem plików.

3. Calendar intervals – ta opcja daje możliwość zdefiniowania pełnego harmonogramu kopii, użytkownik może tutaj dowolnie definiować dni i godziny o których ma zostać aktywowane działanie Time Machine.

Dodatkowo istnieje możliwość zezwolenia na wykonywanie kopii w trakcie pracy komputera na zasilaniu bateryjnym. Zanim skorzystacie z tej funkcji, polecam dobrze się zastanowić, jej użycie może się wiązać ze znaczącym spadkiem czasu pracy bez dostępu do zasilania. To czego zdecydowanie w aplikacji brakuje to możliwość definiowania wykluczonych z kopii zapasowej folderów. Niestety, aby tego dokonać, wciąż należy przejść do systemowego okna zarządzania Time Machine. Mam nadzieję, że twórcy w przyszłości zaimplementują taką możliwość.

Myślę, że Time Machine Editor może się okazać przydatnym dodatkiem dla użytkowników, którzy chcą mieć większy wpływ na sposób działania zintegrowanego w OS X systemu kopii zapasowych. Nie ukrywam jednak, że dla większości z Was najlepsze będzie pozostawienie działania Time Machine bez zmian. Oryginalny mechanizm jest na tyle sprawny i dobrze zaprojektowany, że dla większości użytkowników to właśnie ta bez obsługowość wydaje się największym atutem.

Link do aplikacji.