Bystrzacha czy hardcorowy koksu? Czyli jak daleko pada Smart TV od jabłek.
W rzeczy samej nie należę do osób uzależnionych od telewizji, nie spędzam z pilotem długich godzin i nie jestem na bieżąco z tasiemcowymi serialami. Jednak zdarza mi się korzystać z odbiornika telewizyjnego, zwłaszcza po zakupie opisywanej tu wcześniej przystawki – Apple TV. Oczywiście jak to los ma w zwyczaju mieszać, gdy mam ochotę na zabawę telejabłkiem inny domownik akurat w tym czasie ma ochotę zawłaszczyć telewizor w innym celu… „Kto ma pilota ten ma władzę” – owszem, można sprawę rozwiązać siłowo, ale na dłuższą metę lepiej rozważyć pokojowe wyjście – zakup drugiego wyświetlacza. Tak też zrobiłem, a przy okazji sprawdziłem jak mój wybór wypada na tle współpracy z produktami Apple. O tym właśnie cała rozprawka poniżej. Zapraszam.