Tele-jabłko po raz trzeci – łatanie strumyka
Czym różni się Apple TV pierwszej generacji od modeli 2G i 3G? Na pewno wyglądem, wielością, kolorem, złączami, zapewne procesorem i układami scalonymi – prawda? Prawda! Ale chyba największą różnicą z punktu widzenia użytkownika jest… dysk twardy, którego w nowych tele-jabłkach po prostu brak. Jest oczywiście jakaś pamięć (o wielkości 8 GB), ale służy ona jako bufor. W efekcie nie synchronizujemy już aTV z biblioteką iTunes a korzystamy z tychże zasobów dzięki transmisji strumieniowej. Co z tego wynika?
Zalety:
- nie trzeba kopiować wcześniej filmów, muzyki i zdjęć na dysk aTV – czyli zyskujemy na czasie,
- nie jesteśmy ograniczeni pojemnością dysku twardego.
Wady:
- nasza sieć WiFi musi zapewniać wystarczającą szybkość transmisji (chyba, że korzystamy z Ethernetu, wtedy problemu nie powinno być) aby zapewnić odpowiednią płynność i jakość przekazu,
- źródło/magazyn mediów, czyli nasz komputer musi być nie tylko włączony, ale my musimy być nań zalogowani, a aplikacja iTunes uruchomiona (z włączoną funkcją Kolekcja domowa).
- wideo H.264 do rozdzielczości 1080p, 30 klatek na sekundę, High lub Main Profile, poziom 4.0 lub niższy, Baseline profile, poziom 3.0 lub niższy z dźwiękiem AAC-LC do 160 kb/s na kanał, dźwięk stereofoniczny 48 kHz w formatach .m4v, .mp4 i .mov
- wideo MPEG-4 do 2,5 Mb/s, 640 na 480 pikseli, 30 klatek na sekundę, Simple Profile z dźwiękiem AAC-LC do 160 kb/s, 48 kHz, dźwięk stereofoniczny w formatach .m4v, .mp4 i .mov
- Motion JPEG (M-JPEG) do 35 Mb/s, 1280×720 pikseli, 30 klatek na sekundę, dźwięk w formacie ulaw, PCM stereo w plikach .avi
Tak się składa, że poza wyżej wymienionymi formatami wideo znakomita większość plików wideo w sieci to wszelakiej maści DivXy, XviDy, MKV oraz nie mniej egzotyczne wynalazki. Nie można pominąć też formatu naszej „ulubionej” firmy, czyli o WMV Microsoftu ;) Tych formatów tele-jabłko nie lubi…
Zdjęcia trzymam w iPhoto, muzę w iTunes więc z plikami graficznymi i audio problemów na aTV nie mam. Gdy zaś na dysk mojego iMaca trafi muzyka w formacie OGG, FLAC bądź innym – dzięki rewelacyjnemu XLD po chwili utwory trafiają do fonoteki w przyjaznym formacie.
Z plikami wideo jest gorzej. Po pierwsze konwersja filmu do zjadliwego dla Apple TV formatu trwa zdecydowanie zbyt długo (wiem, wiem, moje iMadło już pierwszej młodości nie jest, ale i zeszłoroczny pecet poci się gdy Handbrake przelicza kolejne klatki filmu…) i na taką cierpliwość stać mnie tylko w przypadku konwertowania filmów i seriali, które zamierzam obejrzeć gdzieś w terenie na ekranie iPhone lub iPada. Po wtóre: pozostaje problem napisów (które notabene również występują w wielu formatach, np. TXT, SRT, SUB itd.). Ten ostatni problem jest irytujący dla mnie tym bardziej, że póki co nie udało mi się zmusić iTunes do wyświetlenia filmu z napisami, próbowałem różnych sztuczek opisanych w sieci, bez powodzenia. Uprzedzając ewentualne pytania, tak mam zainstalowanego Periana, napisy do filmów zarówno w formacie .txt jak i .srt, QuickTime Player otwarza filmy z napisami bez problemu, podobnie ma się sytuacja z Quick Look. Powiem więcej – na starszych wersjach systemu OS X, również Front Row odtwarzał filmy z napisami! Jeśli komuś z Was działają napisy do filmów w iTunes na Mac/PC oraz w aplikacji Wideo na iPhone/ iPod Touch/ iPad – podzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzach!
Reasumując: coś trzeba z tym ograniczeniem zrobić! ;) Na chwilę obecną posiadacze wcześniejszych wersji tele-jabłka są w lepszej pozycji. Mogą dokonać jailbreak’a i zainstalować oprogramowanie aTV Flash firmy Firecore, które nie dość, że pozwala odtworzyć nielubione przez Apple formaty graficzne, audio i wideo to wzbogaca apple TV o nowe, dodatkowe możliwości, jak np. przeglądanie stron WWW czy obsługa serwisu last.fm.
Niestety na razie ta opcja nie jest dostępna dla aTV 3G, więc trzeba poszukać innego rozwiązania… Priorytet: odtwarzanie plików wideo w różnych formatach, bez uprzedniej konwersji, z napisami. Szybki risercz po zasobach Internetu przyniósł wyniki w postaci trzech różnych rozwiązań. Po kolei:
AirFlick. Darmowy program autorstwa znanej starym użytkownikom jabłuszek – Eriki Sadun. O ile z wyświetlaniem tego co aTV w standardzie potrafi, AirFlick też daje sobie radę to już do bardziej wyrafinowanej współpracy nie udało mi się tego programiku zmusić… Teoretycznie wystarczyć miało posiadanie zainstalowanej aplikacji VLC na komputerze, ale problem okazał się poważniejszy. Po uruchomieniu AirFlick’a, wybraniu pliku z filmem pojawiał się komunikat błędu, informujący o braku czegoś o nazwie „mediastreamsegmenter”. Chwila kooperacji z wyszukiwarką Google rzuciła nieco światła na tę sprawę :) Okazało się, że o ile w Snow Leopardzie plik o takiej nazwie znajduje się podobno w teczce /usr/bin/ to już w OS X 10.7.x z niejasnych przyczyn go brakuje. Być może deweloperzy, którzy mają zainstalowane Xcode i inne szmery-bajery od Apple, mają odpowiednie pliki w Lionie. Mniejsza z tym :) Można znaleźć brakującą binarkę w sieci. Ale wiecie co? To nic a nic nie pomogło, owszem komunikat zniknął czy raczej zmienił treść na bardziej przyjazną, ale obraz ani dźwięk transkodowanego filmu na tele-jabłku się nie pojawiły… Summa summarum, po około 2 godzinach poddałem się, może i zrezygnowałem z nagrody jaką niewątpliwie jest satysfakcja, ale z wiekiem człowiek staje się wygodny. Was oczywiście, przed zabawą w ujarzmianie AirFlicka, powstrzymywać nie zamierzam.
[nggallery id=25]
AirParrot. Płatna aplikacja służąca ni mniej ni więcej do bezprzewodowego przesyłania lustrzanego obrazu biurka OS X do Apple TV. Może to być również tzw. extended desktop lub okno/okna uruchomionej aplikacji. Hmm, w sumie fajnie, ale… program kosztuje prawie 10 dolarów, niby niewiele, jednak wolę odłożyć te pieniążki na aktualizację systemu swojego Maczka do wersji OS X Mountain Lion, która to ową funkcję będzie posiadać „na dzień dobry”. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie byście sprawdzili ograniczoną czasowo wersję demo „powietrznej papugi”. Jakie wady – poza kosztem samej aplikacji – zauważyłem? Jakość obrazu i dźwięku – w porządku, ale już sporadyczne opóźnienia i chwilowe „przytykania” w trakcie wyświetlania wideo potrafią zdenerwować. Minusem jest również fakt, że trzeba najpierw zainicjować odtwarzanie filmu na komputerze – co w mojej sytuacji gdy iMac jest na piętrze a TV na parterze – skutkuje sprintem po schodach by zdążyć na seans (w sumie odrobina ruchu jest zawsze wskazana, więc czy to faktycznie wada?). Gorzej, że film odtwarzany jest przecież na komputerze i w tym czasie do niczego innego naszego komputera wykorzystać się nie da… :| Tzn. niezupełnie się nie da, bo to zależy m.in. od tego, jakiego programu użyjemy do odtwarzania wideo. Mój ulubiony PYMplayer niestety musiał być na pierwszym planie by streaming do aTV działał jak należy. Niestety obraz był „bogatszy” o dość spore marginesy, praktycznie z każdej strony! VLC udało mi się zmusić nawet do pracy na drugim ekranie, czy raczej rozszerzonym biurku, ale trzeba uczciwie przyznać, że jednoczesne wyświetlanie powiększonego desktopu, odtwarzanie na jego części filmu i przesyłanie obrazu oraz dźwięku do aTV wymaga naprawdę mocnego sprzętu. U mnie jakakolwiek aktywność na głównym ekranie iMaca zauważalnie wpływały na płynność obrazu na telewizorze.
[nggallery id=26]
Air Video. Płatna appka na iOS, zatem jeśli posiadacie jakiekolwiek mobilne iUrządzenie z systemem w wersji 4.0 lub nowszej – nie bójcie się jej spróbować! Tym bardziej, że deweloper, firma InMethod oferuje za darmo wersję lite. A ja od siebie dodam, że to najwygodniejsze, najszybsze i najbardziej uniwersalne rozwiązanie, które dotąd sprawdziłem i nawet gdyby kosztowało kilka razy więcej, to bym bez wahania w Air Video zainwestował! Air Video to dość stary… nie, to złe określenie – do dojrzały produkt! Służy przede wszystkim do oglądania filmów znajdujących się na dysku komputera na iPhonie, iPodzie Touch oraz iPadzie. Bezprzewodowo. W każdym formacie. Z napisami. Wymaga kompana w postaci darmowego serwera dostępnego zarówno na Maczki jak i na pecety – nie wiem jak Wy, ale ja preferuję rozwiązania multiplatformowe. Jak to działa? Jak na jabłczane rozwiązanie przystało – prosto i sprawnie :) Po zainstalowaniu programu Air Video Server wskazujemy w nim teczki/ foldery/ katalogi/ szuflady/ whatever zawierające filmi z napisami lub bez i bierzemy do ręki nasze i-cośtam. Odpalamy appkę Air Video klikamy plusik na ekranie nazwanym Servers, wybieramy odnalezione dzięki usłudze Bonjour komputery, na których uruchomiliśmy i skonfigurowaliśmy serwer. Teraz pozostaje nam już wybrać tylko film i dokonać wyboru sposobu odtwarzania – pliki wideo w formatach zjadliwych dla urządzeń pracujących pod systemem iOS można wyświetlić bez konwersji, pozostałe można wyświetlić PO przekonwertowaniu (co oczywiście potrwa odpowiednio długo) bądź – i to jest 1 atut rozwiązania – wyświetlić z tzw. konwersją na żywo! OK, mamy obraz i dźwięk np. na ekranie iPhone, co teraz? Teraz klikamy ikonkę AirPlay i przekierowujemy sygnał AV na Apple TV. I wiecie co jest najlepsze? 2 atut: to, że teraz można robić na co ma się ochotę na iPhonie, Air Video działa sobie uruchomione w tle i tylko nadzoruje komunikację między Air Video Serverem i aTV. Sprawdzałem i musicie mi uwierzyć na słowo, że nie zauważyłem by działanie Air Video w tle w zauważalny sposób wpływało na czas pracy iPhone i iPada na baterii.
[nggallery id=27]
Działa to wszystko po prostu idealnie :) Nawet udało mi się w ten sposób otworzyć film DVD z płyty :D Bez dostępu do menu, z koniecznością ręcznego wskazywania kolejnych plików VOB – errata: dzięki opcji „Autoplay Next File” nie trzeba tego robić ręcznie, ale działa! Spróbujcie inaczej wyświetlić film bezpośrednio z płyty DVD na aTV (bez JB, aTV Flash i ripowania). Byłbym zapomniał: Air Video pozwala również wyświetlać pliki wideo zdalnie, nawet korzystając z transmisji 3G. Inaczej mówiąc możemy będąc u kogoś wyświetlić na jego aTV filmy z dysku swojego komputera, odległego o setki kilometrów :) A to wszystko – jak mawiają amerykanie – hassle-free.
Rozumiem, że to rozwiązanie wymaga posiadania jednego z trzech rodzajów urządzeń pracujących pod iOS. Ale coś mi się zdaje, że jest więcej osób posiadających iPhone, iPada lub iPoda Touch oraz peceta, niż tych, którzy mają Maczki, aTV i żadnego iUrządzenia…
Zatem do App Store marsz! Nie zapomnijcie tylko o popcornie…!
Poprzednie wpisy w tym cyklu:
Tele-jabłko po raz trzeci – symbioza
Tele-jabłko po raz trzeci – nadgryziony całokształt
Żeby iTunes i iOS odtwarzał napisy muszą one być wlepione w kontener mp4
Dzięki za reakcję! Mógłbyś wyjaśnić bardziej jak to „wlepianie” zrobić? Wiem jak „wpalić” napisy do filmu zripowanego z DVD, działa ale nie ma możliwości późniejszej zmiany rodzaju i wielkości czcionki…
Darmowy pod Win: http://www.videohelp.com/tools/MkvToMp4
Płatny pod OSX: http://www.bitfield.se/isubtitle/
Wstawiają opisy, okładki jak jest źle z dźwiękiem to go do odpowiedniego formatu konwertują.
Dzięki za odsyłacze, sprawdzę :) Aczkolwiek obecnie to już nie problem, bo używam Air Video HD (lub StreamToMe).
Markus, gdzie kiedyś dawno, jeszcze w Moje Jabłuszko był art opisujący jakimi programami przerobić filmy, co by właśnie miały zaszyte w sobie napisy, wyświetlały się w iTunes i jeszcze aby w iTunes film miał ładną okładkę. Jak odszukam postaram się podrzucić info ;) pozdr, MK
Dzięki wielkie! :) Przyda się taka wiedza więc szukaj dobrze i napisz tu co i jak ;)
[…] Tele-jabłko po raz trzeci – łatanie strumyka […]
[…] po AirPlay do Apple TV. Sukces! Działa też wyszukiwanie serwerów sieci lokalnej w aplikacji Air Video. Zasięg? Porównywalny z AirLive, a chwilami i miejscami nawet lepszy, co jest dziwne o tyle, że […]
[…] gra, ale pojawiła się nuta wątpliwości, czy zadziała w takiej konfiguracji moja ulubiona aplikacja do odtwarzania filmów z komputera na ATV czyli Air Video? Chwila trwogi, kilka tapnięć w ekran iPada i… działa! Kamień spadł z serca a banan […]