Efekty wiadomości, w jakie Apple uzbroiło iMessage w najnowszej aktualizacji iOS 10, to jedna z najbardziej reklamowanych zmian. Muszę przyznać, że sam od czasu do czasu z nich korzystam, chociaż wciąż większość wiadomości to klasyczna konwersacja bez dodatkowych wodotrysków.
W międzyczasie kilka razy spotkałem się z sytuacją, kiedy nowe efekty nie były dostępne dla użytkowników. Sprawa o tyle dziwna, że funkcje te nie zostały ograniczone jedynie do najnowszych urządzeń i wszystkie sprzęty, na których możliwa jest instalacja iOS 10 mogą z nich korzystać.
Okazuje się, że w sytuacji, kiedy uruchomiliście na swoich urządzeniach opcję Redukuj ruch, to nie będziecie mogli korzystać z nowości w iMessage. 1. W tej sytuacji pozostaje jedynie zweryfikować, jak to wygląda u Was i ewentualnie funkcję tą wyłączyć. Znajdziecie ją w tym miejscu:
Ustawienia → Ogólne → Dostępność → Redukuj Ruch
Jeszcze szybciej można do niej dotrzeć przy użyciu wyszukiwarki, która jest dostępna w głównym oknie Ustawień po pociągnięciu interfejsu w dół.
Po tej zmianie możecie w pełni korzystać z nowości w kwestii wiadomości, jakie przynosi iOS 10. Swoją drogą ciekaw jestem czy te wszystkie efekty przypadły Was do gustu.
Swego czasu sporo osób korzystało z tej opcji, aby przyśpieszyć animacje w systemie.↩
Jedną z bardziej oczekiwanych nowości w macOS Sierra jest możliwość wykorzystania funkcji Picture in Picture. W skrócie jest to wyciągnięcie wyświetlanego wideo poza okno przeglądarki, bezpośrednio na pulpit. Funkcja o tyle przydatna, że możemy oglądać sam obraz bez otoczki serwującej go strony i samej przeglądarki. Niestety nie wszędzie funkcja ta jest uwidoczniona przez odpowiedni przycisk. Dla przykładu nie znajdziecie go w YouTube, który na pewno będzie najczęstszym beneficjentem tej nowej funkcji.
Jak w takim razie uruchomić tryb PiP dla filmu z YouTube? Rozwiązanie o ile mało ergonomiczne jest dość proste. Wystarczy kliknąć prawym klawiszem myszy na wyświetlanym ekranie, co wywoła menu kontekstowe YouTube, po czym kliknąć prawym klawiszem raz jeszcze, co wywoła menu kontekstowe Safari. Poniżej możecie zobaczyć, wygląd poszczególnych menu.
Tutaj wystarczy wybrać opcję Włącz obraz w obrazie i gotowe. Mam nadzieję, że wkrótce w YouTube pojawi się odpowiedni przycisk, który ułatwi korzystanie z PiP w macOS Sierra. Na tę chwilę musimy się posiłkować tym mało wygodnym rozwiązaniem.
Dla każdego użytkownika systemu OS X jedną z pierwszych czynności, jakie powinien wykonać, jest uruchomienie wbudowanego w system OS X mechanizmu kopii zapasowej. Time Machine jest świetnie działającym rozwiązaniem, które zapewnia podstawowe bezpieczeństwo Waszym danym. Niezależnie od tego, czy kopie będą gromadzone na Time Capsule, NAS czy podłączonym dysku zewnętrznym, najważniejszy jest fakt, że posiadacie takie zabezpieczenie.
Jedynym mankamentem, dla bardziej zaawansowanych użytkowników, jest brak możliwości konfiguracji tego mechanizmu. Poza wskazaniem docelowego miejsca przechowywania kopii można jedynie wykluczyć katalogi, które nie mają być objęte procesem kopii. Pierwszym istotnym elementem, którego może brakować większości z Was, jest to, kiedy Time Machine ma podjąć działanie. Właśnie tutaj na ratunek przychodzi aplikacja Time Machine Editor. Pozwala ona na definiowanie trybu pracy kopii zapasowej w trzech wariantach.
1. When inactive – w tym trybie wykonywanie kopii zostanie aktywowane kiedy zasoby komputera pozostaną wolne do wykorzystania. Jest to najwygodniejszy tryb, który pozwala zniwelować wpływ pracy Time Machine na wydajność komputera.
2. Interval – klasyczne podejście, kiedy kopia wykonuje się co wskazany okres, domyślnie jest to godzina. Aplikacja pozwala również na wybranie wartości jako dni, zdecydowanie nie polecam tego rozwiązania zwłaszcza jeżeli intensywnie pracujecie z systemem plików.
3. Calendar intervals – ta opcja daje możliwość zdefiniowania pełnego harmonogramu kopii, użytkownik może tutaj dowolnie definiować dni i godziny o których ma zostać aktywowane działanie Time Machine.
Dodatkowo istnieje możliwość zezwolenia na wykonywanie kopii w trakcie pracy komputera na zasilaniu bateryjnym. Zanim skorzystacie z tej funkcji, polecam dobrze się zastanowić, jej użycie może się wiązać ze znaczącym spadkiem czasu pracy bez dostępu do zasilania. To czego zdecydowanie w aplikacji brakuje to możliwość definiowania wykluczonych z kopii zapasowej folderów. Niestety, aby tego dokonać, wciąż należy przejść do systemowego okna zarządzania Time Machine. Mam nadzieję, że twórcy w przyszłości zaimplementują taką możliwość.
Myślę, że Time Machine Editor może się okazać przydatnym dodatkiem dla użytkowników, którzy chcą mieć większy wpływ na sposób działania zintegrowanego w OS X systemu kopii zapasowych. Nie ukrywam jednak, że dla większości z Was najlepsze będzie pozostawienie działania Time Machine bez zmian. Oryginalny mechanizm jest na tyle sprawny i dobrze zaprojektowany, że dla większości użytkowników to właśnie ta bez obsługowość wydaje się największym atutem.
Nie lubię sytuacji, kiedy aplikacje stosują różne skróty klawiaturowe dla wykonania podobnych czynności. W tym przypadku padło na systemowy Mail. W większości przypadków zatwierdzenie treści, czy też jej wysłanie odbywa się przy użyciu kombinacji klawiszy ⌘+Enter. Okazuje się, że w natywnym kliencie poczty Apple postanowiło zastosować inny skrót.
Na szczęście w zanadrzu pozostaje genialny Keyboard Maestro. Cała filozofia polega na wywołaniu wspomnianym skrótem klawiaturowym ⌘+Enter innej kombinacji klawiszy, który odpowiada za wysłanie wiadomości mail, a mianowicie ⇧+⌘+D. Warto przygotować makro w odpowiednim katalogu, aby nie uruchamiało się ono w innych aplikacjach poza Mail. Sposób na to znajdziecie w TYM MIEJSCU.
Sama składnia makra jest banalna, więc nie będę umieszczał gotowego pliku. Poniżej ściąga.
Na zdrowie! Kolejna frustrująca rozbieżność z głowy.
Safari jako natywna przeglądarka systemu OS X zdecydowanie jest najczęstszym wyborem na tej platformie. Również dla mnie wciąż pozostaje ona podstawowym narzędziem do zgłębiania czeluści Internetu. Warto pamiętać, że można w niej instalować różnego rodzaju dodatki, które zarówno usprawniają samo przeglądanie treści, jak i integrują przeglądarkę z popularnymi aplikacjami. Poniżej znajdziecie listę dodatków, z których korzystam na co dzień, na pewno znajdziecie coś dla siebie.
Evernote Web Clipper
Wyznawców i świeżo zarażonych użytkowników aplikacji Evernote nie brakuje. Instalacja dodatku Web Clipper to absolutna podstawa. Możliwość zapisywania wycinków stron, ich uproszczonych wersji czy zrzutów ekranu bezpośrednio do Evernote jest niezastąpiona. Już na tym etapie można edytować nazwę notatki, wybrać notatnik, do którego trafi czy dodać odpowiednie znaczniki. Niezwykle użyteczny dodatek. Warto również pamiętać, że kiedy wyszukujecie informacje w Google, Web Clipper wyświetli dla Was notatki, które mogą potencjalnie zawierać odpowiedź na wprowadzone zapytanie.
1Password to najlepszy menadżer haseł, jaki aktualnie jest na rynku i nic nie wskazuje na to, aby ta sytuacja uległa zmianie. Dodatek do Safari, który oferuje, dodatkowo wzbogaca doskonałą integrację tej aplikacji z OS X. Dzięki niemu za pomocą prostego skrótu klawiaturowego możemy uzupełniać automatycznie formularze, do których poświadczenia mamy zapisane w aplikacji. W sytuacji, kiedy magazyn jest zablokowany, pozostanie jedynie wpisać hasło główne. Jeżeli posiadacie kilka kont, będzie mogli wybrać, na które w danej chwili chcecie się zalogować. Proste i ekstremalnie użyteczne.
Moja ulubiona aplikacja do gromadzenia treści do przeczytania posiada dodatek, który przy pomocy jednego kliknięcia lub skrótu klawiaturowego zapisuje interesujące mnie artykuły na moim koncie Instapaper. Tylko tyle i aż tyle, dzięki temu maleństwu jestem w stanie zapisać interesujące treści i przejść do kolejnych treści w ciągu zaledwie sekundy.
Młodszy brat Instapaper oczywiście też posiada odpowiedni dodatek do Safari. Analogicznie do poprzednika, możliwość zapisywania artykułów „na później” przy pomocy jednego kliknięcia lub skrótu klawiaturowego jest nieoceniona.
Nie wiem, jak to wygląda w Waszym przypadku, ale mnie notorycznie irytuje sytuacja, kiedy kliknięcie linku do aplikacji, poza nową kartą Safari, automatycznie uruchamia iTunes lub Mac App Store. Najczęściej dla uzyskania niezbędnych informacji wystarcza mi to, co jestem w stanie zobaczyć w oknie przeglądarki. Ten dodatek zaoszczędzi Wam wspomnianych frustracji. To, czy chcecie przejść do sklepu z aplikacjami, od teraz zależy od Was. Wystarczy kliknięcie odpowiedniego przycisku, który wyświetli się na górze wyświetlanej strony aplikacji.
Flash umiera śmiercią powolną i jednocześnie pewną. Przez lata broniony i rozwijany przez firmę Adobe nareszcie kończy swój żywot. Nie da się jednak ukryć, że jeszcze przez długi czas będziemy się o niego potykać w czeluściach internetu. Z tego względu ten dodatek może się dla Was okazać nad wyraz pomocny. Blokuje on elementy flashowe oznaczając to odpowiednio na stronie, uruchomienie danego elementu następuje po kliknięciu. Wasza bateria na pewno przywita tę możliwość z radością.
Reklamy to nic złego, najważniejszy jest jednak umiar. Często strony są tak przepełnione ich obecnością, że na usta same cisną się nie do końca kulturalne słowa. W takich przypadkach niezastąpiony jest właśnie wyżej wymieniony dodatek. Blokuje on reklamy i mechanizmy śledzące. Projekt jest rozwijany na zasadach open-source co daje pełną przejrzystość jego działania, czego brakuje takim dodatkom jak AdBlock. Pamiętajcie jednak, że reklamy to często źródło utrzymania Waszych ulubionych blogerów, więc starajcie się dodawać ich do listy wyjątków i pozwólcie zaserwować sobie odrobinę komercji.
Artykuł ten ukazał się pierwotnie w styczniowym wydaniu Mój Mac Magazyn. Serdecznie zapraszam do subskrypcji do której możecie zapisać się w tym miejscu. Zdecydowanie polecam!
Wciąż nie potrafię wyobrazić sobie alternatywy dla OmniFocus w kwestii stosowania metodologii GTD. W gruncie rzeczy, po co zmieniać coś, co spełnia swoje zadanie tylko dla zweryfikowania konkurencyjnych platform. Być może, kiedy pojawią się elementy, których produkt OmniGroup nie oferuje, rozpocznę poszukiwania, jednak do rzeczy. Dziś o jednej z najczęściej używanych przeze mnie funkcji, mianowicie Quick Entry.
Opcja ta umożliwia wywołania okna szybkiego dodawania zadań do Inbox aplikacji. W moim przypadku wywołuje go skrót klawiszowy ctrl+spacja. Wstyd się przyznać, ale dotychczas nie wiedziałem, jak dodać w tym miejscu więcej niż jedno zadanie. Nie ukrywam, kilka razy przeszła mi przez myśl taka potrzeba, ale nigdy nie zgłębiłem tematu. Samo okno też nie podpowiada takiej możliwości. Co się okazuje, wystarczy dość popularny skrót klawiaturowy.
Reasumując, jeżeli potrzebujecie w oknie Quick Entry dodać więcej niż jedno zadanie, które ma trafić do Waszej skrzynki wrzutowej, skorzystajcie ze skrótu klawiaturowego shift+enter. Proste i intuicyjne, aż trudno mi uwierzyć, że nigdy na to nie wpadłem, lub nawet nie próbowałem. Najwyraźniej w moim przypadku występuje tendencja do dodawania pojedynczych elementów do listy zadań. A jak to wygląda w Waszym przypadku?
Od dłuższego czasu miejsce Evernote w mojej codziennej pracy zaczynają zajmować systemowe Notatki. Po tym, jak Apple w ostatnich aktualizacjach wzmocniło od strony użytkowej tę aplikację trudno oprzeć się pokusie przesiadki na natywne rozwiązanie. To jednak historia na zupełnie inny wpis. Tym razem chciałbym podzielić się z Wami antidotum na wyjątkowo irytującą w moim odczuciu przypadłość Notatek.
Chodzi o zamykanie aplikacji. Domyślnie, przy użyciu skrótu klawiszowego ⌘+W aplikacje nie kończą swojego działania, a jedynie wracają do systemowego docka pozostając aktywne bez otwartych okien. Aktualnie w Notatkach sytuacja wygląda tak, że użycie tego skrótu zamyka aplikację. W tym przypadku każde wywołanie powoduje jej ponowny start. Co prawda, ze względu na jej wielkość trwa to zaledwie chwilę, jednak w moim przypadku ta chwila jest stanowczo zbyt długa. Jeżeli chcę dodać notatkę, to chcę to zrobić teraz, natychmiast, bez zbędnej zwłoki. Opcją jest zastosowanie skrótu klawiszowego ⌘+H, jednak korzystam z niego na tyle rzadko w innych aplikacjach, że nie mam wyrobionego nawyku jego wykorzystania.
Postanowiłem więc rozwiązać ten problem przy użyciu Keyboard Maestro. Mianowicie, proste makro ma za zadanie weryfikację momentu, kiedy aplikacja Notatki zostaje zamknięta. Po wykryciu tego zdarzenia uruchomić ją ponownie i ukryć przy użyciu wyżej wspomnianego skrótu klawiszowego ⌘+W. Od tej pory pozostają one zawsze aktywne i zwłoka związana z ich włączaniem nie ma już miejsca. Poniżej ściąga do wykonania makra we własnym zakresie. Nie udostępniam gotowego, żebyście nie rozleniwili się za bardzo i mieli okazję poznać lepiej doskonałą aplikację, którą jest Keyboard Maestro.
Cały czas próbuję zrozumieć, co kierowało zespołem, który tworzy ten nieodłączny kawałek systemów operacyjnych Apple. Dlaczego zastosowali zupełnie inne zachowanie aplikacji w stosunku do popularnego skrótu klawiszowego? Ciekaw jestem, czy będzie to zmienione/poprawione wraz z kolejnymi aktualizacjami. Tymczasem, antidotum działa i pozostaje mi wyczekiwać powrotu do standardowego zachowania. Swoją drogą, jakie macie w tej kwestii zdanie? A może dla Was zamykanie aplikacji w ten sposób nie stanowi problemu i jest bez znaczenia?
Nawyk, podobno 30 dni powtarzania danej czynności powoduje, że utrwala się ona właśnie w tej formie. Myślę, że większość z Was zgodzi się ze mną, że wyrobienie tych dobrych wymaga sporej pracy i samodyscypliny, kiedy z tymi złymi nie ma najmniejszego problemu i wchodzą do naszej codzienności niczym przysłowiowy nóż w masło.
Większość z nas pracuje przy komputerach. Tutaj pokusy w postaci ulubionych portali, przejrzenia Facebooka czy nadgonienia timeline na Twitterze są o tyle trudne, że wkradają się na ekran monitora niepostrzeżenie. Moment nieuwagi i kursor automatycznie ląduje na ikonie przeglądarki lub ulubionego klienta Twittera. W tym miejscu zaczyna się nieposkromiona tułaczka, która skutecznie niszczy stan skupienia.
Znam ten problem doskonale, sam łapałem się na tym niejednokrotnie. Na szczęście istnieją narzędzia, które pomagają w skutecznej walce. Aplikacja SelfControl, to od dłuższego czasu mój kompan w codziennej pracy. Jej zasada działania jest banalnie prosta. Uruchamiasz ją, ustawiasz jak długo chcesz być odcięty od rozpraszających Cię stron i voilà. Wystarczy potwierdzić wybór hasłem administratora i zostajecie skutecznie odcięci od sieciowych rozpraszaczy. Najważniejsze, że deaktywacja działania aplikacji wymaga restartu komputera. Myślę, że skutecznie zmotywuje Was to do wytrwania przy podjętej decyzji o pracy w skupieniu.
Lista serwerów i stron, które mają zostać zablokowane, podlega edycji i możecie dowolnie ją modyfikować. Osobiście dodałem kilka polskich portali informacyjnych, które notorycznie odwiedzałem. Zdecydowanie zachęcam Was do podobnego kroku, aktualizacja na bieżąco wspomnianej listy jest kluczem do sukcesu.
Serdecznie polecam przetestowanie SelfControl. Aplikacja jest zupełnie darmowa i doskonale spełnia swoje zadanie. Sieć wciąga, a jeszcze bardziej odciąga, zwłaszcza od zadań, na których powinniśmy skupić swoją uwagę. Dotyczy to każdego z nas bez wyjątku. Aby sobie z tym poradzić niezbędna jest silna wola, więc jeżeli jest taka możliwość to dlaczego jej nie wspomóc.
Zintegrowana bateria w najnowszej odsłonie pilota służącego obsłudze Apple TV to zdecydowanie dobry krok. Zwłaszcza że jego pojemność wydaje się nad wyraz zadowalająca, a klasyczna bateria szybko by padła pod natłokiem zaimplementowanej w środku elektroniki. Sam swojej sztuki nie ładowałem od momentu, kiedy do mnie trafiła, a mija już ponad dwa miesiące od rozpoczęcia użytkowania. Tutaj pojawiło się w mojej głowie pytanie, gdzie sprawdza się jego stan naładowania.
Dla większości użytkowników odnalezienie odpowiedzi na to pytanie będzie dość łatwym zadaniem, jednak część osób może mieć z tym problem. Właśnie dla nich krótka ściąga. Aby sprawdzić stan baterii w Siri Remote należy:
Nacisnąć przycisk Home na pilocie i przejść do ekranu głównego.
Wejść w Ustawienia.
Odnaleźć na liście pozycję Bluetooth i w nią wejść.
W tym miejscu będziecie mogli zobaczyć, jak wygląda stan naładowania Waszego pilota. Niestety nie ma tutaj informacji procentowej a jedynie forma graficzna. Myślę jednak, że w zupełności wystarczy Wam to, aby określić czy czas zacząć szukać kabla Lightning potrzebnego do ładowania. Osobiście uważam, że odpowiednia informacja mogłaby pojawiać się w momencie, kiedy pilot się wybudza i łączy ponownie z Apple TV. Pojawia się wtedy powiadomienie w prawym górnym rogu ekranu.
Wracając do mojego Siri Remote, wciąż jest sporo powyżej połowy stanu baterii. Niezły wynik jak na dwie miesiące użytkowania. Przyznaję jednak, że nie używam go zbyt często a ostatnio do sterowania korzystam nagminnie Apple Watch. Swoją drogą czy również uważacie, że Siri Remote powinien mieć możliwość przywoływania? To chyba najczęściej gubiące się urządzenie w moim domu.
Jestem wielkim fanem aplikacji Zdjęcia, która zastąpiła stare i niezwykle ociężałe iPhoto. Od premiery, nie miałem z tym menadżerem zdjęć żadnych większych problemów. Dodatkowo narzędzia, jakie oferuje, w pełni wystarczają moim amatorskim potrzebom. Szczególnie cenię sobie możliwość przechowywania i synchronizacji całej mojej biblioteki w chmurze iCloud, co zapewnia mi dostęp do wspomnień uwiecznionych na zdjęciach, za pomocą każdego z urządzeń Apple, które posiadam.
Co najważniejsze, aplikacja Zdjęcia zarządza miejscem, jakie zajmuje biblioteka na dysku mojego Maca co w przypadku dysku SSD jest niezwykle istotne. Zastanawialiście się jednak, jak rzeczywiście działa funkcja „Optymalizuj dysk Maca”? Oczywiste jest, że zdjęcia zostają załadowana na dysk w razie potrzeby i usuwane w przypadku kiedy aplikacja stwierdzi, że należy odzyskać odrobinę miejsca. Niestety dokładne informacje, na jakiej podstawie zostają podjęte procesy optymalizacji, są niedostępne, co stanowi swoistą regułę w przypadku Apple. W moim przypadku cała kolekcja zdjęć pochłania 54,7 GB danych, jednak lokalnie na dysku zajmuje 20,5 GB.
W rozwiązaniu tej niewiadomej pomogła mi dyskusja, którą śledziłem na forum dyskusyjnym StackExchange. Okazuje się, że wyznacznikiem do rozpoczęcia optymalizacji jest sytuacja, kiedy wolna przestrzeń na dysku zaczyna spadać poniżej 10% ogólnej pojemności. W takim przypadku, jeżeli posiadasz dysk o pojemności 256GB to optymalizacja będzie dążyła do sytuacji, aby zmniejszyć możliwie maksymalnie rozmiar biblioteki zdjęć i pozostawić na dysku 26GB wolnej przestrzeni.
Co ciekawe, znaczną ilość wielkości biblioteki aplikacji Zdjęcia zajmują miniatury zgromadzonych fotografii. W moim przypadku stanowią one 25% jej wielkości na dysku 1. Okazuje się, że dla każdego ze zdjęć są generowane dwie miniatury. Wysokiej i niskiej rozdzielczości. Ma to bezpośredni wpływ na jakość wyświetlania biblioteki i płynność jej przeglądania w aplikacji Zdjęcia, zwłaszcza na ekranach Retina. Nie zmienia to jednak faktu, że 25% to spora część wielkości samej biblioteki, która z założenia nie powinna być uszczuplana w procesie optymalizacji.
Mam nadzieję, że udało mi się przedstawić Wam zasadę działania funkcji „Optymalizuj dysk Maca” oraz samej biblioteki zdjęć. Przyznaję, że chciałbym mieć większy wpływ na to, jak ta aplikacja gospodaruje miejsce na moim Macu. Nie spodziewam się jednak udostępnienia takiej możliwości przez Apple. Z drugiej strony, jeżeli dotychczas nie podjąłem próby ingerencji w zasady jej działania, to niech tak zostanie.
Biblioteka ma rozmiar 20GB, miniatury zajmują 5GB↩