Mac

Ja długo jest włączony mój Mac?

Nie wiem jak Wy ale ja uwielbiam mojego Mac’a za to, że nie muszę go praktycznie restartować aby utrzymać należyty komfort pracy. Niestety przez jakiś czas, MacBook Pro z ekranem Retina posiadał błąd o którym pisałem na łamach applesauce wymagający restartu maszyny dla jego rozwiązania. Na szczęście ta systemowa usterka została przez fachowców z Cuppertino naprawiona i ponownie zapomniałem gdzie znajdują się opcje Wyłącz lub Uruchom ponownie. Spowodowało to, że znów przydatna okazała się funkcja pozwalająca sprawdzić jak długo nasz Macintosh jest uruchomiony. W tym celu uruchamiamy systemowy Terminal i wpisujemy komendę:

uptime

Jej wykonanie spowoduje wyświetlenie komunikatu analogicznego do poniższego okna.

uptimeJak widzicie, mój komputer pozostaje włączony bez restartu od 24 dni. Ciekaw jestem jak to wygląda u Was, rekord, który udało mi się odnaleźć w sieci to 454 dni, jednak oznacza to że system nie był przez ten czas aktualizowany, co wiąże się z ponownym uruchomieniem.

Zapraszam Was do podawanie Waszych czasów w komentarzach, ciekaw jestem również Waszych rekordów, jeżeli śledziliście w przeszłości tą kwestię.

 

20 aplikacji MacHeist 4 za darmo!

Nie tak dawno zachęcałem Was do zabawy w rozwiązywane łamigłówek przygotowanych przez załogę MacHeist. W 8 misjach (4 głównych i tylu samo dodatkowych – nano) można było zdobyć wiele świetnych programów i gier. Okazuje się, że leniwi i zapominalscy mogą wszystkie dwadzieścia aplikacji (widoczne tu: http://macheist.com/lootblast) wartych $299! dostać za darmo spełniając proste warunki, jakimi są:

  • założyć konto MacHeist lub zalogować się na nie, jeśli już takie posiadacie
  • wysłać na Twittera lub Facebooka posta o paczce MacHeist

To wszystko! Na Wasze konto automatycznie zostaną przesłane licencje na poniższe programy:

 

Ci, którzy rozwiązali wszystkie zagadki posczzególnych misji otrzymają dodatkowo program Favs to zarządzania i synchronizacji zakladkami, bookmarkami czy też ulubionymi, jak zwał tak zwał ;)

Awatar w iMessage.

Dziś zastanawiałem się dlaczego korzystając z iMessage nie ma w nim mojego awatara, który mam przypisany do konta systemowego. Jest to dla mnie co najmniej dziwne, ale okazuje się że jest on niezależny od tego którego używamy do wysyłania wiadomości. Co najzabawniejsze chwilę po tym na Twitterze pojawiło się pytanie dotyczące tej samej kwestii.

Awatar używany dla iMessage ustawia się w menu górnym aplikacji w zakładce Wiadomości, pod pozycją Zmień mój obrazek… Wydaje się, że to oczywiste, jednak ja tak jak wspomniałem wcześniej byłem święcie przekonany, że jest to ściśle powiązane z obrazkiem który mamy przypisany do konta w systemie. Dodatkowo wasz rozmówca i tak go nie zobaczy, ponieważ u niego wyświetli się grafika którą ma przypisana do waszego konta w Książce Adresowej. Podejrzewam, że nie tylko ja się myliłem ;)

Office for Mac – wsparcie dla ekranów Retina już dostępne.

Microsoft zarzekał się po premierze MacBook Pro Retina, że aktualizacji nie planuje i pakiet Office for Mac wsparcia dla tych wspaniałych maszyn nie otrzyma. Kto widział jak prezentuje się to oprogramowanie na wspomnianym wyżej sprzęcie, zapewne podobnie do mnie, chce jak najszybciej usunąć to wspomnienie ze swojej pamięci. Presja użytkowników jak widać potrafi zdziałać cuda i zespół odpowiedzialny za ten produkt przygotował odpowiednią poprawkę oznaczoną numerem 14.2.4. Nie pozostaje wam nic innego jak aktualizować swoje pakiety Office.

Aktualizacje możecie pobierać ręcznie TUTAJ

Lepiej późno, niż wcale. ;)

CoRD – zdalne pulpity na elastycznej smyczy

Jestem administratorem systemów Windows, z tego żyję i tym zajmuje się przez większość mojego czasu. Jednak jestem również wielkim fanem rozwiązań Apple i tak naprawdę nie wyobrażam sobie już pracy na urządzeniach i komputerach z innej stajni. Zdecydowanie stawiam również na system OS X, mimo że ze względów oczywistych część pracy muszę wykonywać na systemach operacyjnych firmy Microsoft. Jak sobie z tym radzę opiszę może przy innej okazji ponieważ w tej chwili chciałbym przedstawić wam doskonałą aplikację, która towarzyszy mi przy pracy za pomocą pulpitów zdalnych. Panie i Panowie przedstawiam CoRD.

Od narzędzi na których pracuję, oczekuję głównie minimalizmu i udostępnienia mi potrzebnych funkcji w sposób wygodny i możliwie przejrzysty. CoRD zdecydowanie spełnia te wymagania. Najważniejszy element, czyli lista zdefiniowanych maszyn do których się łączymy, znajduje się z boku okna głównego i istnieje możliwość jej ukrycia. Same maszyny dodajemy definiując wszelkie parametry połączenia, co znacząco skraca czas uruchomienia zdalnej sesji. Na poniższym zrzucie ekranu możecie się przekonać jak dokładnie można sprecyzować właściwości otwieranego połączenia.

Oczywiście każda ze zdefiniowanych maszyn może posiadać odrębne ustawienia. Za niezwykle użyteczne uznaję umieszczanie przez program na wspólnej liście wszystkich aktywnych sesji, gdzie poprzez proste kliknięcie przenosimy się na wskazany host. W sytuacji kiedy potrzebujemy dostępu do wielu maszyn jednocześnie okazuje się to niezwykle użyteczne. Oczywiście można odpalić każde połączenie w osobnym oknie, ale w moim odczuciu powoduje to dość spory bałagan. Istnieje również możliwość uruchomienia trybu pełnego ekranu, co owocuje zmianą rozdzielczości sesji do natywnej z jaką pracuje nasz wyświetlacz. Warto zwrócić również uwagę na możliwość szybkiego połączenia z dowolną maszyną poprzez pasek wpisywania adresu Quick Connect z pominięciem tworzenia nowego wpisu na naszej liście. Poniżej przykładowe okno wyboru hostów skonfigurowanych do szybkiego dostępu.

Niestety CoRD nie pozwala na połączenie kiedy na maszynie docelowej korzystamy z najbezpieczniejszej formy RDP czyli zezwolenia na połączenie zdalne z oprogramowania, które obsługuje uwierzytelnianie na poziomie sieci. Ja z klasycznego pulpitu zdalnego korzystam jedynie będąc w sieci LAN i nie dopuszczam takich połączeń z WAN dlatego wykorzystuję odrobinę mniej bezpieczną opcję, która pozwala na bezproblemowe połączenie za pomocą bohatera niniejszej recenzji oraz innych alternatywnych klientów RDP.

Podsumowując – sporo czasu poszukiwałem dobrego rozwiązania do RDP dla platformy Mac, jednak w każdym z dostępnych coś mi nie odpowiadało. Stawiałem na rozwiązanie dostarczane przez Microsoft, jednak ergonomia pracy, sposób jego działania a zwłaszcza niezwykła ociężałość powoli aczkolwiek skrupulatnie odpychała mnie od tego wyboru. Wtedy to natrafiłem na CoRD i był to absolutny strzał w dziesiątkę. Prosty interfejs, który posiadał wszelkie potrzebne mi funkcje i niezwykła lekkość tego rozwiązania spowodowała, że od kilku lat nie wyobrażam sobie lepszego towarzysza do tego typu pracy. Zdecydowanie polecam!

 

Górski Lew w natarciu – rozmowa o OS X 10.8

Recenzji w standardowej formie znaleźć w internecie można multum, z tego powodu postanowiliśmy w naszym skromnym redakcyjnym dwuosobowym gronie spróbować wypowiedzieć się na temat nowego systemy operacyjnego Apple w zgoła odmienny sposób, a mianowicie w formie dialogu, który nie ma rozrastać się do dyskusji a jedynie przedstawiać dwa odmienne spojrzenia na produkt, wynikające zarówno z różnic sprzętowych jak i lat doświadczeń z produktami z logiem nadgryzionego jabłuszka. Zapraszamy do lektury, a jeszcze bardziej do dodania swojego głosu w formie komentarzy. (więcej…)

Wujek dobra rada – Office for Mac i klątwa Times New Roman.

Office for Mac zepsuł mi ostatnimi czasy sporo nerwów. Sprawa, która zapowiadała się na błahostkę okazała się wcale nie być tak oczywista. Mianowicie zostałem poproszony aby zrobić coś z automatyczną zmianą czcionki na Times New Roman w dokumentach tworzonych za pomocą Word’a. Sprawa zaczęła wyglądać podejrzanie kiedy okazało się że nie tylko chodzi o domyślną czcionkę jaką ustawia edytor wraz ze swoim startem ale forsuje on ją niezależnie od tego na jaki inny krój liter się zdecydujemy. Rozwiązanie wydaje się proste: zmieniamy czcionkę domyślną i po kłopocie. Niestety to wam nie pomoże jednak głowa do góry rozwiązanie jest prostsze niż można się tego spodziewać.

(więcej…)

Aktualizacja Adium czyli kaczka w 64 bitach.

Wczoraj udostępniona została aktualizacja jednego z najczęściej używanego w moim przypadku programu a mianowicie Adium. Cieszy mnie to niezmiernie zwłaszcza, że w końcu doczekaliśmy się wersji 64-bit. Sama aplikacja zmieniła delikatnie swój wygląd co szczególnie widać w okienku rozmowy, a poza nim autorzy wprowadzili kilka szlifów w celu przybliżenia stylu do tego jaki prezentuje OS X Lion.

Update:

Jak zauważył jeden z czytelników nareszcie działa usuwanie kontaktów GG. Dodatkowo widać kiedy dany kontakt pisze do nas, chociaż sam znaczek jest wyjątkowo mały i znajduje się przy nazwie kontaktu z którym aktualnie rozmawiamy na dolnym pasku nawigacji między rozmówcami.

Do aktualizacji marsz ;)

 

Start Mac’a szyty na miarę – rEFIt.

Boot Camp to doskonałe narzędzie, które umożliwi nam start dwóch systemów na naszych Mac’ach bez żadnych problemów i wysiłku. Zdarzają się jednak sytuacje kiedy użycie tego narzędzia staje się nie możliwe, lub nasze potrzeby zostają przez nie ograniczone. Dla przykładu zainstalowanie trzech systemów nie jest tutaj obsługiwane i nie ma możliwości na ingerencję i zmuszenie go do współpracy w takiej sytuacji. Ja osobiście musiałem radzić sobie bez niego z innych względów, które w niedalekiej przyszłości zostaną przedstawione na łamach applesauce. Kim jest bohater niniejszego tekstu? To małe, jednak niezwykle użyteczne narzędzie o wdzięcznej nazwie rEFIt.

Jest to narzędzie, które potrafi operować opcjami startowymi pozwalając nam na start z dowolnej liczby urządzeń jakie są w zasięgu naszego komputera włączając w to dyski zewnętrzne oraz pendrive. Oczywiście każda partycja jaka zostanie znaleziona w naszej maszynie również zostanie dodana do menu startowego. W sytuacji kiedy zostanie w danym miejscu odnaleziony system operacyjny każda z ikon zostanie opatrzona odpowiednim znakiem danej dystrybucji.

W kwestii komplikacji i ingerencji w składniki systemowe to możecie być spokojni, cała instalacja przebiega szybko i bezproblemowo oraz polega jedynie na dodaniu dwóch katalogów z niewielką zawartością na waszych dyskach. Po sam instalator odsyłam do strony twórców pod TYM adresem. Po przejściu przez sam proces potrzebne są dwa uruchomienia, gdzie przy drugim zobaczymy już menu startowe programu analogiczne do poniższego.

Drobna wskazówka, jeżeli chcecie zmienić czas jaki mija przed automatycznym startem domyślnego systemu to odpowiedniej zmiany możecie dokonać w pliku konfiguracyjnym narzędzia które znajdziecie bezpośrednio na dysku waszego Mac’a, do którego dotrzecie poprzez skrót klawiszowy Shift+cmd+C. Teraz wystarczy przejść do katalogu efi/refit/ i zedytować plik refit.conf przy użyciu programu TextEdit lub innego prostego edytora tekstu. We wskazanym pliku dokonujemy według własnych potrzeb modyfikacji wartości liczbowej linii timeout, która definiuje czas oczekiwania w sekundach.

Jeżeli chcemy pozbyć się rEFIt z naszego systemu to polecam jego ręczną de-instalację, która polega jedynie na usunięciu lub zmianie nazwy dwóch katalogów, a mianowicie wspomnianego wcześniej efi oraz znajdującego się w lokalizacji /Biblioteki/StartupItems/ (również bezpośrednio na dysku systemowych OS X) katalogu rEFItBlesser. Te działania wystarczą aby przywrócić standardowy menadżer rozruchowy.

Podsumowując, z czystym sumieniem mogę to narzędzie polecić każdemu kto prezentuję inną wizję startu lub ilości systemów operacyjnych na swoim komputerze niż ta jaką dopuszcza Apple. Ja osobiście dość intensywnie z narzędzia korzystałem i nie sprawiło mi ono żadnych problemów.

 

 

Desktop zamiast Biurka.

Z nikomu nie znanych przyczyn, OS X potrafi czasami spłatać nam figla i zamiast uroczej nazwy biurko, w naszym systemie widnieje angielska nazwa Desktop. Jeżeli spotkała Cię ta przykra niespodzianka i zdecydowanie wolisz nasze swojskie określenie to rada żeby temu zaradzić jest dość banalna. Do dzieła.

1. W pierwszej kolejności otwórz terminal (jeżeli nie wiesz gdzie szukać, to porpstu wpisz tą nazwę w okienko wyszukiwania Spotlight)

2. Wydaj następujące komendy każdorazowo zatwierdzając je enterem:

cd desktop

touch .localized

killall finder

3. Ciesz się znów polskim nazewnictwem ;)

Dla wnikliwych całość polega na wejściu do katalogu biurka, pobrania odpowiedniej nazwy z pliku lokalizacji oraz ponownym uruchomieniu Finder’a co pozwoli nam cieszyć się efektem od ręki. Ewentualnie można pominąć zabicie Finder’a i dokonać prze logowania się w systemie.