Shazam dla OS X a sprawa prywatności
Dziś w Mac App Store pojawiła się aplikacja Shazam. To program znany przede wszystkim z platform mobilnych, pozwalający (podobnie jak Sound Hound) na rozpoznawanie muzyki rejestrowanej przez mikrofon urządzenia. Często jest przecież tak, że czy to w radio czy w TV, np. podczas emisji reklamy, leci utwór, który łechce nasze uszy, a my nie wiemy kto jest wykonawcą. Nic dziwnego, że Shazam cieszy się zasłużoną popularnością. Wydawać by się mogło, że to pierwszy program umożliwiający taką zabawę na komputerze. Nic bardziej mylnego, już kilka lat temu sam często korzystałem z aplikacji Tunatic, a później pojawiły się serwisy online, jak np. Midomi, pozwalające na znalezienie przeboju po zaśpiewaniu lub wymruczeniu jego fragmentu.
Wracając do Shazam dla OS X: jak zauważył na swoim blogu Boy van Amstel, Shazam nasłuchuje dźwięków otoczenia płynących do mikrofonu komputera, dlatego, że to właśnie wbudowany mikrofon stanowi domyślne wejściowe urządzenie dźwiękowe. Nie wiadomo w sumie co się dzieje z informacjami rejestrowanymi w ten sposób przez Shazam, gdzie są wysyłane i jak obrabiane. Wiadomo jednak, że ostrożności nigdy za wiele, po co świadomie umożliwić nasłuchiwanie naszych rozmów?
Dlatego aby wyeliminować taką ewentualność i sprawić by Shazam słyszał tylko to, co faktycznie na naszym Macu jest odgrywane (na głośnikach), należy zastosować pewną sztuczkę. Podczas instalacji opisywanego na applesauce programu Porthole system zostaje wzbogacony o rozszerzenie Soundflower, które tworzy wirtualne urządzenie dźwiękowe. Dzięki czemu to właśnie Soundflower a nie mikrofon zostanie źródłem informacji dla Shazam.
Kolejne kroki prowadzące do zwiększenia prywatności są następujące:
- pobieramy aplikację Shazam
- wychodzimy z Shazam jeśli w międzyczasie ją uruchomiliśmy
- pobieramy program Porthole i go instalujemy
- rozpoczynamy streaming w uruchomionym Porthole
- włączamy Shazam
Zatrzymanie strumienia dźwięku w Porthole spowoduje, że Shazam nasłuchując wyjścia Soundflower będzie rejetrować ciszę. Zaletą rozwiązania, po za zwiększeniem naszej prywatności jest fakt, że słuchana muzyka dochodzi w krystalicznej jakości, dzięki czemu Shazam rozpozna ją szybciej.
Należy też pamiętać, że każdorazowe ponowne uruchomienie Shazam (lub włączanie programu przy starcie, czyli przed strumieniowaniem w Porthole) spowoduje, że znów mikrofon będzie domyślnym źródłem audio dla tej aplikacji.
Ciekawe, czy w przyszłości autorzy Shazam zablokują możliwość takiego obejścia, i wymuszą korzystanie wyłącznie z mikrofonu…