prywatność

Poszanowanie prywatności domeną Apple

Żyjemy w czasach, które narażają nas na permanentną inwigilację. Zwłaszcza w internecie trzeba być świadomym tego, że każdy ruch pozostawia po sobie ślad. Z tą perspektywą trzeba żyć, jest to nieuniknione. Dane na nasz temat to pieniądze dla firm, które je posiadają a absolutnym liderem w tej dziedzinie jest niezaprzeczalnie Google.

Nietrudno się domyślić, że dla mnie jedynym słusznym wyborem w kwestii urządzeń mobilnych jest sprzęt i oprogramowanie od Apple. Tym razem, nie chcę pisać o wyższości technologii czy ergonomii korzystania. Ostatnio Tim Cook gościł u Charliego Rose’a i tak jak zachęcam do obejrzenia całego wywiadu, tak szczególnie waszej uwadze polecam poniższy fragment dotyczący polityki bezpieczeństwa danych użytkowników.

Wierzę Timowi. Apple nie zależy na tym żeby pozyskiwać nasze informacje. Świetnie określa to stwierdzenie „You’re not our product”. Firma, nie utrzymuje się z wykorzystywania informacji o nas. Dostarcza produkty i jedyne co ich interesuje to zapewnienie nam najlepszych możliwych doznań z nimi związanych.

To spełnia jedno z moich największych wymagań wobec usług z których korzystam. Poszanowanie prywatności użytkownika. Sposób w jaki zabezpieczone są nasze transakcje, odizolowanie deweloperów od danych osobowych i dbanie o „czystość” kodu w toku akceptacji aplikacji powodują, że czuję się bezpieczny. Nie sposób też narzekać na szyfrowanie rozmów iMessage przy użyciu kluczy znanych wyłącznie urządzeniom pomiędzy którymi następuje wymiana wiadomości.

To wszystko powoduje, że nie wyobrażam sobie posiadać urządzeń pracujących w oparciu o Androida. Łakomstwo na dane użytkowników jakie prezentuje Google skutecznie utwierdza mnie w przekonaniu, że zapewnienia o prywatności to teoria. Informacje, które zasysane są z urządzeń pod kontrolą Andka to zawsze będzie dla mnie jednak wielka niewiadoma. Nikt się do tego oficjalnie nie przyzna. Ja swoje wiem i dbam o swoje zen korzystając z z usług Apple. Dotychczas mnie nie zawiedli a wręcz pozytywnie zaskoczyli. Pamiętajcie jednak, że największą luką bezpieczeństwa jesteście wy sami.

Shazam dla OS X a sprawa prywatności

Dziś w Mac App Store pojawiła się aplikacja Shazam. To program znany przede wszystkim z platform mobilnych, pozwalający (podobnie jak Sound Hound) na rozpoznawanie muzyki rejestrowanej przez mikrofon urządzenia. Często jest przecież tak, że czy to w radio czy w TV, np. podczas emisji reklamy, leci utwór, który łechce nasze uszy, a my nie wiemy kto jest wykonawcą. Nic dziwnego, że Shazam cieszy się zasłużoną popularnością. Wydawać by się mogło, że to pierwszy program umożliwiający taką zabawę na komputerze. Nic bardziej mylnego, już kilka lat temu sam często korzystałem z aplikacji Tunatic, a później pojawiły się serwisy online, jak np. Midomi, pozwalające na znalezienie przeboju po zaśpiewaniu lub wymruczeniu jego fragmentu.

shazam-logo

Wracając do Shazam dla OS X: jak zauważył na swoim blogu Boy van Amstel, Shazam nasłuchuje dźwięków otoczenia płynących do mikrofonu komputera, dlatego, że to właśnie wbudowany mikrofon stanowi domyślne wejściowe urządzenie dźwiękowe. Nie wiadomo w sumie co się dzieje z informacjami rejestrowanymi w ten sposób przez Shazam, gdzie są wysyłane i jak obrabiane. Wiadomo jednak, że ostrożności nigdy za wiele, po co świadomie umożliwić nasłuchiwanie naszych rozmów?

Dlatego aby wyeliminować taką ewentualność i sprawić by Shazam słyszał tylko to, co faktycznie na naszym Macu jest odgrywane (na głośnikach), należy zastosować pewną sztuczkę. Podczas instalacji opisywanego na applesauce programu Porthole system zostaje wzbogacony o rozszerzenie Soundflower, które tworzy wirtualne urządzenie dźwiękowe. Dzięki czemu to właśnie Soundflower a nie mikrofon zostanie źródłem informacji dla Shazam.

Kolejne kroki prowadzące do zwiększenia prywatności są następujące:

  • pobieramy aplikację Shazam
  • wychodzimy z Shazam jeśli w międzyczasie ją uruchomiliśmy
  • pobieramy program Porthole i go instalujemy
  • rozpoczynamy streaming w uruchomionym Porthole
  • włączamy Shazam

Zatrzymanie strumienia dźwięku w Porthole spowoduje, że Shazam nasłuchując wyjścia Soundflower będzie rejetrować ciszę. Zaletą rozwiązania, po za zwiększeniem naszej prywatności jest fakt, że słuchana muzyka dochodzi w krystalicznej jakości, dzięki czemu Shazam rozpozna ją szybciej.

Należy też pamiętać, że każdorazowe ponowne uruchomienie Shazam (lub włączanie programu przy starcie, czyli przed strumieniowaniem w Porthole) spowoduje, że znów mikrofon będzie domyślnym źródłem audio dla tej aplikacji.

Ciekawe, czy w przyszłości autorzy Shazam zablokują możliwość takiego obejścia, i wymuszą korzystanie wyłącznie z mikrofonu…