Slingshot czyli udostępnianie zasobów przy użyciu procy
Grupa deweloperów działających pod szyldem Squirrels (wiewiórki), to ludzie odpowiedzialni m.in. za aplikacje AirParrot oraz Reflector, pozwalające na „dozbrojenie” komputerów Mac oraz PC w możliwość odbioru i wysyłania danych w technologii Air Play. Panowie ci, niespełna kilka dób temu zaprezentowali nową usługę nazwaną Slingshot (proca), której przeznaczeniem jest umożliwienie dzielenia się na odległość dokumentami, pulpitami systemów desktopowych i mobilnych, oknami aplikacji, dźwiękiem audio rejestrowanym przez mikrofon oraz obrazem wideo z podłączonej do urządzenia kamery. Coś jeszcze? Owszem: na prowadzenie czatu lub wspólną edycję dokumentu tekstowego.
Reasumując: można uznać Slingshot za połączenie kilku usług działających w obrębie jednej sesji. Podkreślę jednak raz jeszcze, że Slingshot to przede wszystkim rozwiązanie do dzielenia się informacjami, a nie usługa zdalnego pulpitu w stylu LogMeIn czy Team Viewer – nie pozwoli nam na korzystanie z aplikacji na odległość. Niemniej, oferuje całkiem sporo, choć nie w sposób pozbawiony wad, o czym nieco później.
Slingshot przetestowałem wyłącznie w konfiguracji Mac + iPhone, więc traktujcie ten wpis jako zachętę do sprawdzenia rozwiązania (mamy do dyspozycji bezpłatny 30-dniowy okres próbny), nie zaś jako kompletną recenzję. Najbardziej rozczarowującą według mnie cechą jest to, że o ile appki dla iOS, OS X oraz innych systemów są darmowe, to korzystanie ze Slingshot wymaga opłacenia subskrybcji. I niestety nie jest to usługa tania, w zależności od ilości obsługiwanych użytkowników, otwartych aktywnych sesji i innych czynników, cena zaczyna się od $9.99 / miesiąc! Nie jest to atrakcyjna – przynajmniej na nasze warunki – oferta.
Aby rozpocząć zabawę ze Slingshotem należy oczywiście ściągnąć program na urządzenie i założyć konto.
Następnie, po wybraniu planu (darmowy – testowy lub płatny), możemy albo podłączyć się do sesji, albo stworzyć własną i zaprosić do niej innego użytkownika.
Po otrzymaniu zaproszenia wpisujemy w odpowiednie pole kod sesji (i ew. hasło) oraz nawiązujemy połączenie. Kontrolę nad tym co widzi lub słyszy odbiorca ma oczywiście nadawca.
Bez problemu działa chat wewnątrz aplikacji oraz tzw. raport spotkania (Meeting Minutes), który de facto można uznać za dokument, który obie strony mogą edytować praktycznie jednocześnie. Można go rownież wysłać później mailem.
Bardzo fajnie działa udostępnianie plików. Niby nie jest ograniczone wyłącznie do zdjęć z rolki aparatu w iUrządzeniu, i korzystając z ikonki Share w innych aplikacjach powinniśmy mieć możliwość wybrania opcji „Open in Slingshot”, to nie udało mi się tego dokonać. W drugą stronę, czyli z Maczka bezproblemowo można udostępnić dowolny plik.
Dzielenie się audio z mikrofonu działa bez problemu w obie strony. W kwestii wideo jest podobnie, można nawet jednocześnie udostępnić np. okno aplikacji lub biurko Maczka oraz obraz z iSight. Wszystko pojawi się na dzielonym ekranie iPhone’a.
Przekazywanie obrazu oka programu z Maczka działa pod warunkiem, że uruchomiona aplikacja nie jest zminimalizowana – w innym przypadku nie pojawi się na liście i będziemy mogli pokazać wyłącznie biurko.
W drugą stronę, czyli udostępnianie obrazu Springboarda / uruchomionej appki na iPhonie, iPadzie czy iPodzie touch działa w nieco zakręcony sposób. Otóż najpierw musimy podłączyć iUrządzenie do odbiornika Air Play, jakim jest uruchomiony na komputerze „Slingshot _kod sesji_” a następnie wprowadzić hasło: 4-cyfrowy pin. Teraz już tylko włączamy klonowanie (Mirroring) i widzimy na ekranie komputera obraz z iOS’a, na dodatek animowany.
Jeśli jesteśmy już w otwartej sesji i zechcemy udostępnić Springboard okaże się, że jest to nie możliwe:
Należy najpierw opuścić sesję i zrobić to co napisałem wyżej.
Mam mieszane uczucia w stosunku do Slingshot. Niby podoba mi się, ale ewidentnie nie jest to produkt skończony i spodziewam się, że za jakiś czas będzie nie tylko działać sprawniej i bardziej intuicyjnie, to jeszcze zaoferuje kolejne ciekawe funkcje. Na chwilę obecną mnie osobiście zniechęca koszt usługi, ale nie tylko. Jest jeszcze jedna rzecz, która mi się nie podoba: aby udostępnić ekran iOS nasze urządzenie musi być w tej samej sieci WiFi z urządzeniem odbiorcy. Inaczej klonowanie Air Play nie jest możliwe. Szkoda, że nie można zatem pokazać obrazu z iPhone będąc wyłącznie w zasięgu sieci komórkowej.
Nie udało mi się też skorzystać z opcji przyłączenia do sesji przez telefon. Wybrany numer uznany został za błędny.
Kilkadziesiąt minut czasu spędzonego na zabawie „procą” zauważalnie wydrenowało baterię iPhone, muszę jednak uczciwie przyznać, że był to miło spędzony czas. Czy skuszę się na sybskrybowanie Slingshot? Nieee… Korzystam z AirServer na Mac/PC oraz LogMeIn na wszystkich platformach i ten tandem w zupełności zaspokaja moje potrzeby.