Spring Forward – wrażenia po Keynote Apple
Kurz powoli opada po ostatnim Keynote Apple i czas na zebranie moich wrażeń i opinii na temat tego co zobaczyłem. Pierwszy pozytyw to stream konferencji. Chyba pierwszy raz obyło się bez problemów z przerywaniem transmisji lub mandaryńskim tłumaczem w pierwszym planie. Apple ewidentnie wzięło sobie za punk honoru poprawienie tego elementy i przyznaję, że tym razem w pełni się to udało.
Tak jak przewidywałem inżynierowie z Cupertino wykonali spory skok technologiczny. Dzięki temu Tim Cook z ekipą mieli całkiem sporo do pokazania w trakcie prezentacji. Podejrzewam, że sporo osób było koknkretnie zaskoczonych, kiedy to pierwszą gwiazdą wieczoru okazał się nowy MacBook. Zanim to nastąpiło pojawiły się jednak pewne równie ważne informacje.
Apple TV
Długo czekałem na jakiekolwiek informację dotyczącą przyszłości tego nieco zapomnianego, a jednak niezwykle użytecznego urządzenia. Co prawda nie została zaprezentowana nowa odsłona sprzętowa, jednak uzbrojenie Apple TV w kanał od HBO jest solidnym wzmocnieniem.
Niestety HBO Now, bo tak będzie się nazywać nowa usługa, na początku będzie dostępna jedynie na rynku amerykańskim. Myślę jednak, że realnie na jesień ta nowość może zawitać na naszych ekranach. Cena na poziomie 14,99 dolarów nie przyprawia o zawał serca i mając w perspektywie możliwość korzystania z całego zasobu filmowego jaki posiada HBO wydaje się całkiem konretną alternatywą. Osobiście nie oglądam telewizji i nie posiadam nawet podłączonej anteny do mojego odbiornika. Mimo to zdecydowanie będę rozważał możliwość wykupienia HBO Now, kiedy pojawi się w naszym kraju.
Miłą nowością jest również spadek ceny Apple TV. Cena 349 złotych na pewno zbliży wiele osób do zakupu. W mojej ocenie, jest to obowiązkowe wyposażenie dla każdej z osób posiadających urządzenia mobilne Apple. Wykorzystanie AirPlay to komfort, który trudno przecenić. Znajomi, których udało mi się namówić do tego zakupu nie wyobrażają sobie, jak wcześniej mogli żyć bez tego świetnego dodatku do ekosystemu Apple.
Zastanawiam się, czy w tym roku zobaczymy kolejną wersję tego urządzenia. Obniżka ceny starego modelu może na to wskazywać. Tymczasem, myślę że nie ma sensu wstrzymywać się z zakupem oczekując na nową odsłonę Apple TV.
ResearchKit
Kiedy na scenie zaczęła się prezentacja tej nowości w kwestii zdrowia, na Twitterze pojawiały się komentarze, że to nuda i oby jak najszybciej się skończyło. Szczerze nie rozumiem. Możliwości jakie daje liczba urządzeń Apple mogących zbierać dane medyczne jest nie do przecenienia. Ostatecznie medycyna potrzebuje danych, żeby móc prowadzić badania nad przyczynami i powiązaniami mającymi wpływ na poszczególne choroby.
Możliwości jakie da ResearchKit lekarzom są nie do przecenienia. Aplikacje pokazane podczas keynote pokazują, jak przy użyciu nowoczesnych technologii możemy diagnozować pewne stadia choroby i jednocześnie posiadać zbiór danych mających powiązanie z ich występowaniem. Chęć udostępnienia tych informacji centrom naukowym to godna naśladowania inicjatywa. Nie wątpię, że będzie to miało bardzo pozytywny wpływ na rozwój diagnostyki.
Warto też pamiętać, że sporo osób zdecydowanie łatwiej podda się wstępnej diagnozie przy użyciu telefonu niż uda się do lekarza. Przykład związany z chorobą Alzheimera był doskonałą ilustracją tego, jak technologia może pomóc nam w rozpoznaniu dolegliwości. Nie jest tajemnicą, że podstawą sukcesu w leczeniu każdej z chorób jest jej szybkie rozpoznanie. Wkrótce, odpowiednie do tego narzędzie kilkaset milionów ludzi będzie nosiło we własnej kieszeni.
Widzę, że dla Apple jest to swoista misja. Misja mająca pomóc nam wszystkim stworzyć lepsze jutro. Wystarczy wspomnieć, że rozwiązanie to zostanie udostępnione jako Open Source. Rzecz niespotykana. Dotychczas chyba podobna sytacja nie zdarzyła się w kwestii produktów z Cupertino.
MacBook 12”
Gwoździem programu był dla mnie nowy MacBook. Spodziewałem się, że zostanie on pokazany. W głębi czułem jednak, że nastąpi to w drugiej połowie roku. Zostałem mile zaskoczony przez Apple. Wizualnie, wręcz zszokowany.
Pierwsze co przykuło moją uwagę to kolor komputera. Złoty, zdecydowanie ostatni kolor w jakim kupiłbym iPhone’a, a tym bardziej MacBook’a. Na szczęście klasyczny srebrny model pozostaje w ofercie, a najbardziej zainteresował mnie ten oferowany w kolorze Space Gray. Uwielbiam wygląd iPhone’a 6 w tej barwie i zdecydowanie laptop byłby świetnym uzupełnieniem. Wprost nie mogę się doczekać aż zobaczę go na żywo.
Jest to pierwszy wykonany w całości z aluminium komputer w ofercie Apple. Wszelkie anteny i moduły łączności zostały wkomponowane w obudowę. Dodając do tego gabaryty, które są mniejsze niż w przypadku Aira, stopień miniaturyzacji płyty głównej komputera oraz brak elementów mechanicznych – pasywne chłodzenie – łatwo o efektowny opad szczęki na podłogę. Jedynym zgrzytem jest tutaj brak legendarnego już świecącego jabłuszka na tylnej klapie ekranu. Myślę, że dla wielu będzie to jeden z głównych mankamentów wizualnych. Niestety jest to wynik chęci maksymalnego odchudzenia obudowy przez inżynierów Apple.
Szczególnie ciekaw jestem nowej klawiatury, która została w nim wprowadzona. Mechanizm klawiszy typu Butterfly ma poprawić komfort i precyzję wprowadzania tekstu. Zastanawiam się, jak będzie wyglądała przesiadka na nowy typ mechanizmu i czy na początku nie będzie to kłopotliwe. Ostatecznie lata pracy na standardowym rozwiązaniu odznacza solidne piętno w pamięci mięśniowej. Spodziewam się jednak, że będzie to ciekawa alternatywa. Mam nadzieję, że Apple skusi się na wypuszczenie kawiatury zewnętrznej opartej o tą technologię. Zmianie uległ też gładzik. Force Touch Pad będzie czuły na siłę nacisku, co przekłada się na reakcje sytemu operacyjnego. Szczerze nie widzę większego zastosowania dla tej funkcji w mojej codziennej pracy.
Zastanawia mnie nazewnictwo. Patrząc na parametry sprzętowe stawiałbym go raczej w kategorii Airów. Jedyną przewagą jest tutaj ekran Retina. Procesor, który wydajnościowo raczej nie może równać się z bieżącymi seriami i3 czy i5 nie nastraja pozytywnie. Zdecydowanie nie jest to kombajn do pracy i w tej kwestii ustępuje on swoim odrobinę większym braciom z serii Air. Dla mnie produkty pomiędzy Air i Pro były formą złotego środka. W tej chwili ocena nie jest tak prosta. Cena wciąż wskazuje na tą pozycję. Wydajność zapewne pozostawi wiele do życzenia.
Na koniec, nowe – i jedyne – złącze USB-C. Pozostawienie jednego portu na pewno budzi kontrowersje, jednak przy maksymalnym odchudzeniu gabarytów sprzętu jest jak najbardziej uzasadnione. W jego kwestii, poza brakiem wsparcie dla Thunderbolt, mam tylko jedną uwagę. MacBook po raz pierwszy od lat nie będzie posiadał złącza MagSafe. W mojej opinii jednego z najlepszych elementów w komputerach Apple. Ciężko mi zliczyć ile razy przypadkowo wypiąłem kabel z gniazda zasilania nie ciągnąc przy okazji komputera. MagSafe zapewnia bezpieczeństwo, które cenię nad wyraz i którego braku współczuję przyszłym użytkownikom nowego MacBooka. Szczerze nie rozumiem, jak można było z niego zrezygnować.
Nowy MacBook na pewno będzie budził wiele kontrowersji. Osobiście czekam niecierpliwie na jego testy wydajnościowe, które pozwolą ulokować go we właściwym segmencie względem potrzeb użytkowników. Wszystkie pozostałe nowości pokazują, że Apple wciąż chce nas zaskakiwać innowacyjnością. Nowa klawiatura jest tego najlepszym przykładem. Element, który większość z nas uznaje za skończony pod względem ulepszeń może być poprawiony. Zapewne mechanizmy typu Butterfly staną się wkrótce standardem, lub wyznacznikiem najwyższej jakości. Firma dokonała przecież tego samego dzieła w przypadku linii papilarnych.
Apple Watch
Prezentacja Apple Watch nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Większość pokazanych funkcji była dobrze znana a pozostałe wydają się oczywiste. Może poza mikrofonem. Teraz niczym James Bond, będę mógł rozmawiać przy użyciu zegarka. Hmm, jakoś poradzę sobie bez tego. Ostatecznie to nie lata sześćdziesiąte i gdybym zobaczył kogoś gadającego do zegarka to raczej zamiast zachwytu poczułbym zażenowanie. Mimo to wiem, że chcę go mieć. Co nie oznacza że go kupię.
Nie jestem zwolennikiem przenoszenia powiadomień na nadgarstek. Jak wiecie staram się je ograniczać do minimum. Mimo to szybki podgląd na to, kto do mnie dzwoni, przeczytanie iMessage czy uruchomienie akcji Launch Center Pro może okazać się całkiem użyteczne. Jak zawsze potencjał tkwi w deweloperach i to właśnie dostosowanie oprogramowania do możliwości jakie daje zegarek pokaże prawdziwą użyteczność urządzenia.
Oczwiście główne zastosowanie widzę w funkcjach fitnesowych. Wsparcie iPhone’a w zbieraniu przydatnych danych związanych z moją aktywnością to główna rola jaką przewiduję dla Apple Watch. Swego czasu korzystałem z opaski Jawbone UP i muszę przyznać, że czasami brakuje mi śledzenia aktywności w momencie kiedy telefon ładuje się na biurku lub leży w innym bliżej nie określonym miejscu. Co prawda nie zauważyłem żadnej funkcji, która przekreślałaby konkurencję na starcie. Jednak korzystanie z urządzenia, które jest natywnie wpięte w ekosystem Apple niesie spore korzyści.
Jeżeli będę kupował Apple Watch to na 90% wybiorę wersję Sport w kolorze Space Gray. Nie chcę inwestować zbyt dużej kwoty w ten sprzęt. Co prawda obawiałem się trwałości koperty wykonanej z aluminium, jednak okazuje się że będzie to utwardzona wersja. Myślę, że krótko po premierze będzie już wiadomo jak ma się kwestia trwałości i odporności tej wersji. Swoją drogą filmy prezentujące proces tworzenia wersji Stainless Steel oraz Aluminium to absolutne mistrzostwo świata. Mógłbym takie rzeczy oglądać godzinami.
W związku ze zbliżającą się premierą zegarka Apple wypuściło aktualizację 8.2 systemu iOS. W mojej opinii trochę przedwcześnie. Oczywiście poprawki, zwłaszcza te powodujące znaczne przyśpieszenie aplikacji Health, są jak najbardziej wskazane. Jednak udostępnianie aplikacji do obsługi zegarka, którego nikt nie będzie w stanie kupić przez najbliższe półtora miesiąca to delikatny false start. Rozumiałbym, gdybyśmy już teraz mogli zacząć konfigurację wirtualnej tarczy, lub przygotowywać inne konfiguracje pod przyszły zakup. Bez tego aplikacja jest zupełnie bezużyteczna i już trafiła u mnie do folderu, do którego nigdy nie zaglądam.
Podsumowanie
Przewidywałem, że Apple swoim sloganem związanym z ostatnim keynote będzie miało na myśli „Skok naprzód”. Myślę, że spełnili obietnicę. Dwa zupełnie nowe produkty, które na pewno zmienią świat technologii to całkiem spora ilość inowacji jak na jedną konferencję.
Większość moich wątpliwości, zwłaszcza w kontekście Apple Watch, zostało rozwianych. Wiem już doskonale czego się spodziewać i jedyne co mi pozostaje to podjąć ostateczną decyzję w kwestii zakupu. Na co ostatecznie się zdecyduje? Kto wie. Może w ogóle go nie kupię. Na pewno dam Wam o tym znać.
Ciekaw jestem jak Wam podobała się konferencja. Zostaliście w 100% przekonani i kupicie Apple Watch? A może nowe MacBooki? Koniecznie dajcie znać w komentarzach co myślicie o nowościach, które pokazano wczoraj. Czekam niecierpliwie!