New King in da’ house!
Taaa, o kim to ja miałem dziś pisać? :) No dobra, dobrze wiem o czym, ale najpierw nieco podgrzeję atmosferę ;) Myślę, że sporo moich przyjaciół, znajomych i być może także czytelników applesauce wie, że jedną z moich słabości są… słuchawki. Wynika to z faktu, że muzyka stanowi znaczący element mojej egzystencji, a że czas na relaks przy akompaniamencie ulubionych dźwięków mam głównie podczas jazdy do i z pracy, bez tych małych głośniczków, nie byłby on (ten relaks, rzecz jasna) możliwy. Jako „stały klient” firmy NuForce otrzymałem od nich wiadomość zachęcającą do zakupu ich najmłodszego dziecka i przyznam szczerze, że mimo starań nie potrafiłem zignorować tej przynęty! I choć producent mamił mnie 15% upustem, stwierdziłem że tym razem nie skorzystam z pośrednictwa sklepu Amazon.com lecz dokonam zakupu na ojczyzny łonie :P
Do tej pory korzystałem z zadowoleniem i satysfakcją z modelu NE-7M, a najnowsze słuchawki to NE-700M – prawda, że już tu widać różnicę? ;) Za chwilkę przedstawię swoje wrażenia, przemyślenia i odczucia, dodam tylko, że sprzęt nabyłem w firmie audiomagic.pl i proszę nie traktować tego jako kryptoreklamę, jestem po prostu zadowolony z obsługi i doceniam to, że komuś się chce sprzedawać dość egzotyczną galanterię muzyczną bez narzucania cen z kosmosu!
NU pogodi!
Dość przynudzania, przechodzę do konkretów. Zacznijmy od prezencji nowego bohatera. W porównaniu z opakowaniem NE-7M, pudełko NE-700M jest mniejsze, zdecydowanie. Nie wygląda może tak dostojnie i nie kokietuje przepychem, ale jest schludne, estetyczne, zapewne bardziej ekologiczne ;) i uchyla rąbka tajemnicy na temat swojego wnętrza. A w środku blister. A w nim:
- słuchawki NE-700M,
- silikonowe tipsy w trzech rozmiarach: S, M i L, w tym 1 para Triple-flange (czyli tzw. trójkołnierzowych – idealne dla posiadaczy uszu jakimi wsławił się niejaki Shrek :D),
- gustowny woreczek z logo NuForce, zaciągany sznureczkiem,
- instrukcja, dość lakoniczna i krótka.
Gdyby to odnieść do wyposażenia starszego brata to największą różnicą jest woreczek, który zastąpił skóropodobne etui ze sprytnym zamknięciem. Czy to zmiana na plus? Rzecz gustu, stare rozwiązanie było IMHO nowocześniejsze, wygodniejsze i bardziej praktyczne, zaś to prezentuje się chyba trochę bardziej oldskoolowo :)
Zajmijmy się daniem głównym: NuForce NE-700M, to podobnie jak wcześniejszy model (oraz wersje pozbawione mikrofonu, czyli NE-6 i NE-8) to słuchawki dokanałowe z przetwornikami dynamicznymi. Nie będę zagłębiać się w szczegóły anatomiczne, ale ciekawskim polecam moją wcześniejszą recenzję, gdzie sporo terminologii oraz technicznych meandrów starałem się wyjaśnić przystępnym dla laika językiem.
Pod względem parametrów nowe „njuforsy” mają nieco węższe pasmo przenoszenia, większą moc, większą czułość i są …cięższe. Wnikliwym polecam lekturę stron producenta tu i tu.
Prawodpodobnie winę za obniżoną górną granicę częstotliwości (20 kHz) ponoszą przetworniki o nieco miejszej niż w NE-7M średnicy (8 mm vs 9 mm), ale nie ma się czym przejmować :) Swego czasu sprawdziłem co potrafią usłyszeć moje stare uszyska i wyszło na to, że dźwięki o częstotliwościach poniżej 35 Hz i powyżej 17 kHz mogą dla mnie nie istnieć :D Nie mam słuchu absolutnego ani wybitnie audiofilskiego, nie sądzę jednak bym odstawał w dół od większości mieszkańców naszego globu. Poza tym, o tym jak grają słuchawki same parametry wszystkiego nie powiedzą, ot co.
Kolejne różnice to:
- obudowy przetworników – wyglądają prawie jak łuski pocisków :)
- kabel, dłuższy o 20 cm
- brak „mufki” spinającej przewody od rozgałęźnika „Y” do przetworników, czyli nie ma możliwości skrócenia tychże przewodów na podobieństwo sznurka w kowbojskim kapelutku :P
- brak klipsa umożliwiającego przypięcie kabla do garderoby lub fałd sadełka ;)
- zmieniony nieco wizualnie mikrofon będący jednocześnie przyciskiem spełniającym funkcje: pauza, następny/poprzedni utwór oraz odbieranie i kończenie rozmowy,
- prosty wtyk, miast „L”-ki znanej ze starszego modelu
Obudowy w kolorze Smoky Bronze wyglądają naprawdę solidnie, a pierwsze wrażenie po otwarciu pudełka i wyjęcia słuchawek wyraziłem zdziwieniem: „one są większe niż NE-7M!”. Bałem się, że mogą nie być wygodne i rzeczywiście kilka godzin w uszach trwało nim się przywyczaiłem do nowego kształtu. Oczywiście nie ma tu mowy o żadnym bólu, ot mały dyskomfort. Podobnie jak w przypadku starszego modelu i teraz najbardziej odpowiednimi dla mnie okazały się tipsy rozmiarze średnim („M”). Próbowałem też triple-flange’y ale nie zdały w moim przypadku egzaminu. Na zdecydowany plus zaliczam fakt, że o ile NE-7M potrafiły mi wysunąć się z uszu przy przypadkowym szarpnięciu kabla to teraz ta sytuacja praktycznie nie występuje, bardzo dobra izolacja od dźwięków otoczenia pozostaje nawet gdy wykonuję nieskoordynowane ruchy :P
Kabel jest chyba identyczny jak w NE-7M, wydaje się nieco bardziej szorstki, choć to pewnie złudzenie wynikające z faktu, że ten od staruszków zdążył się „wyślizgać” w trakcie wielomiesięcznej eksploatacji ;) Efekt mikrofonowy występuje jak w większości słuchawek dokanałowych, oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie by owijać sobie kabelek za uchem lub się po prostu przyzwyczaić – ja wybrałem bramkę nr 2 :D
Raw hear, czyli jak się to się robi w Milpitas
Podobnie jak przy zakupie NE-7M decyzji o wyborze słuchawek dokonałem mając za priorytet wykorzystanie ich z iPhonem. Czyli możliwość słuchania muzyki oraz prowadzenia rozmów, dobra izolacja od zewnętrznych hałasów i niewielkie gabaryty zapewniające intymność doznań :) Praktycznie wszystkie te wymagania spełniały NE-7M znane również ze swojej wybitnej synergii z produktami Apple. W przypadku „siedemsetek” nie jest inaczej, ba! jest jeszcze lepiej :) Mikrofon działa jak należy, daje czysty, głośny i wyraźny dźwięk (choć czułość mikrofonu w Phonakach jest nieco lepsza, ale i ich cena znacząco wyższa). Sam przycisk na mikrofonie mimo moich obaw działa lepiej niż w starszej wersji, łatwiej go „namacać”. Oczywiście rozmowa telefoniczna to dodatek, słuchawki kupujemy w zdecydowanie bardziej wyrafinowanym celu…
iPhone 4 jest moim trzecim telefonem spod znaku nadgryzionego jabłuszka i muszę przyznać, że układy zastosowane w „4-ce” stawiają to urządzenie na najwyższej półce w kategorii mobilnych grajków. Nie zawaham się tu użyć określenia mobile Hi-Fi. Tak, zarówno pierwszy iPhone jak i 3G grają gorzej od najnowszego modelu. Nie jestem maniakiem-audiofilem, więc muzykę w większości kompresuję do formatu AAC 320 kbps VBR, zaś słuchając z komputera nierzadko korzystam z albumów w formacie FLAC. I takie właśnie źródła: iPhone 4 oraz iMac wykorzystałem w testach. Z czystej ciekawości podłączyłem też NE-700M do iPodów shuffle 1G oraz nano 4G.
Już pierwszy odsłuch NE-700M był szokiem dla moich uszu. Pozytywnym szokiem! Stwierdziłem jednak, że sprzęt trzeba najpierw wygrzać a dopiero potem chwalić bądź krytykować. Minęło jakieś 30 godzin…
It’s a kind of magic
Szok zamienił się w zachwyt, tak tak! Byłem naprawdę zadowolony z NE-7M, a gdy chciałem więcej, delektować się muzyką w domowym zaciszu podłączałem dokanałówki Phonaka. Teraz okazało się, że w moje uszy trafił sprzęt, który gra prawie tak cudnie i szczegółowo jak blisko 2 razy droższe Audeo, oferując przy tym przepiękny bas, którego w produkcie szwajcarskiej firmy było mi zbyt mało… (Wiem, że nowe PFE mają zielone filterki i podobno grają lepiej niż posiadana przeze mnie wersja, ale nie miałem okazji tego potwierdzić). To co zostawia NE-7M (i zapewne większość dokanałówek w cenie poniżej 400 zł) daleko w tyle to scena, S C E N A ! Naprawdę szeroka, przestronna, przepiękna! Separacja instrumentów, bardziej realne i konkretne rozlokowanie ich w przestrzeni również przyczyniają się do zdecydowanie przyjemniejszego odbioru muzyki. Bas, od zawsze mocna strona njuforsów, teraz buczy, dudni i mruczy jeszcze lepiej, utrzymany w ryzach, pod kontrolą, a mimo to pełen animuszu nie gubi się w szybkich rytmach. W NE -7M zdarzało się, że niskie tony wchodziły na wycofaną średnicę i na dodatek nie pozwalały wybrzmieć sopranom. Uwierzcie, tu nie ma to racji bytu!
Łkające gitary w utworze Master of Puppets (Metallica) pływają w przestrzeni wokół głowy i uszu powodując motylki w trzewiach, a album Into the Electric Castle (Ayreon) nabrał powietrza, polotu i powera! Płyta Na przekór nowym czasom (Piasek & Krajewski) wreszcie brzmi jak nagranie koncertowe, a głos Norah Jones zdaje się być jeszcze bardziej romantyczny… Mógłbym wymienić wiele tytułów innych wspaniałych artystów oraz próbować zobrazować wrażenia z odsłuchu stosując wyszukane słownictwo, ale nie w tym rzecz. NE-700M grają po prostu świetnie i sprawdzają się praktycznie w każdym gatunku muzycznym. Nie są przesadnie analityczne, zimne, wyrachowane, przeciwnie – gwarantują ogromną przyjemność słuchania, będąc neutralne tam gdzie trzeba i dają czadu wtedy gdy się go spodziewamy.
Mój prywatny Sąd Ostateczny
Wypadałoby podsumować jakoś artykuł, prawda? Spróbuję zrobić to szybko i bez ofiar ;) Dla mnie NE-700M to małe dzieło sztuki, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę cenę: w Polsce – 249,00 zł brutto, w USA – $79.00. Pamiętam jakie larum podniosło się, gdy o NE-7M w cenie 179 zł napisalem „słuchawki na każdą kieszeń i każde ucho”… Czułem się wtedy prawie jak Ali Agca albo Salman Rushdie ale zdania nie zmienię: za jakość trzeba zapłacić! A gdy inwestuje się w grajka za kilkaset czy kilka tysięcy złotych, kupowanie doń słuchawek za kilkanaście czy kilkadziesiąt złotówek z nadzieją, że dzięki nim odkryjemy prawdziwą naturę dźwięku, świadczy o totalnym braku słuchu, pazerności, lekceważeniu sztuki jaką jest muzyka albo o tym wszystkim jednocześnie.
Nowe dziecko NuForce zaskoczyło mnie wyjątkowo pozytywnie i mimo drobnych mankamentów (z których tak naprawdę mi osobiście wadzi prosty wtyk) nie żałuję ani grosza wydanego na zakup i będę szczerze polecać te słuchawki każdemu. Co więcej widzę, że firma z Milpitas się rozwija i na pewno pozostanę jej wierny jeśli każdy kolejny produkt będzie lepszy od poprzednika, tak jak udowodnili to w przypadku NE-700M. Czego mi brakuje w tych słuchawkach? Możliwości ściszania i podgłośniania muzyki, tak jak ma to miejsce w oryginalnych słuchawkach Apple. I nic więcej :)
Dla porządku napiszę jeszcze, że podobnie jak NE-7M mają swojego uboższego, wykastrowanego bliźniaka – model NE-6, tak i nowe słuchawki występują również w wersji tańszej, pozbawionej mikrofonu – NE-700X.
A teraz „przerywam łącze i program kończę” ;) Idę dalej słuchać! A Wy sobie popatrzcie zazdrośnie na fotki :D
[nggallery id=11]
PS. Z chęcią odsprzedam Phonaki Audeo PFE, baaardzo mało używane, ktoś chętny…?
[…] Polecam rozważyć najnowszy model słuchawek NuForce NE-700M, recenzja tu: New King in da’ house! | applesauce.pl Komputer: iMac C2D 2.66GHz 20" 4GB RAM / TC 1TB / iOmega UltraMax 1TB Odtwarzacz: JBL […]
[…] na warszawskie metro [bp_replacer_img] PS. Mogę wstawić więcej fotek na żądanie. TESTY: New King in da’ house! | applesauce.pl INFO: NuForce NE-700M – mini-recenzja z porównaniem do NE-7M – Forum.MP3store.pl […]
[…] Graala wśród słuchawek a moje spostrzeżenia spisałem w recenzjach NuForce NE-7M oraz NuForce NE-700M. Jak można łatwo zauważyć preferuję słuchawki dokanałowe, zwane również IEM-ami (In-Ear […]