iCloud Drive – gorzka refleksja po irytującym błędzie
Nie raz wspominałem o tym, jak zadowolony jestem ze stabilności i szybkości działania usług związanych z iCloud. Dysk sieciowy od Apple stał się dla mnie głównym magazynem danych, które powinny być dostępne na każdym z urządzeń, z jakich korzystam. Co prawda wciąż brakuje w nim funkcji odpowiedzialnych za współdzielenie danych i katalogów. Irytuje mnie to zwłaszcza w kontekście braku możliwości wyeliminowania Dropboxa z mojego środowiska pracy 1. Pomijając to ograniczenie, ostatnie miesiące przyniosły mi sporo satysfakcji w kontekście korzystania z chmury Apple do przechowywania danych. Niestety ostatnie dni spowodowały, że do iCloud Drive zacząłem podchodzić z rezerwą.
W zeszłym tygodniu miała miejsce awaria, która spowodowała problemy dla niewielkiej części użytkowników iCloud. Sam nie zauważyłem problemów, jednak już dzień po tych zajściach zorientowałem się, że moje dane nie synchronizują się pomiędzy urządzeniami. Możliwe, że był to jedynie zbieg okoliczności, jednak trudno nie łączyć tych wydarzeń. To, co zwróciło moją uwagę w pierwszej kolejności to brak synchronizacji mojego aktualnego stanu timeline twittera w Tweetbocie. W pierwszej chwili pomyślałem, że to problem samej aplikacji, jednak chwila analizy wskazała, że problemem jest brak dostępu do iCloud Drive. Jak się okazało, problem dotyczył zarówno iOS, jak i macOS. Niestety podstawowe kroki (restart urządzeń, ponowne uruchomienie iCloud Drive, ponowne zalogowanie w iCloud, resetowanie ustawień sieciowych), które standardowo są w stanie rozwiązać tego typu problemy, nie przyniosły skutku. W gruncie rzeczy skomplikowały one sprawę.
Okazuje się, że gdybym nie posiadał kopii danych, awaryjnie w kilku lokalizacjach, w zsynchronizowanej formie, to utraciłbym dostęp do swoich informacji. Należy pamiętać, że w momencie wyłączenia iCloud Drive 2 wszystkie dane są usuwane z urządzenia. Co prawda macOS zabezpiecza przed utratą danych, kopiując całą zawartość dysku 3 do lokalnego katalogu umieszczonego w katalogu domowym użytkownika. Jednak w przypadku iOS dane znikają i jedyne co w tym przypadku widać, to pusta lista w dedykowanej aplikacji.
Jakby nie patrzeć, jest to zupełnie naturalne. Z drugiej strony, w mojej opinii, pliki mogłyby pozostać na dysku iPhone’a po wyłączeniu chmury. Ostatecznie rezygnacja z iCloud Drive nie musi być jednoznaczna, z tym że chcemy utracić dostęp do zgromadzonych w nim danych. Oczywiście dane nie są kasowane z serwerów Apple i są one w dalszym ciągu dostępne przez witrynę iCloud.com. A przynajmniej powinny być, ponieważ mnie spotkała tam niezwykle przykra niespodzianka.
Nie ukrywam, że poziom mojej irytacji w tym przypadku sięgnął zenitu. Od momentu, kiedy korzystam z dysków w chmurze, nie zostałem NIGDY tak skutecznie odcięty od dostępu do swoich danych. Nie pozostało mi nic innego jak skontaktować się ze wsparciem technicznym i w tym przypadku byłem praktycznie pewien, że konsultant nie będzie miał zbyt dużego pola manewru, a sprawa zostanie skierowana do działu inżynierów Apple.
Tutaj rozpoczyna się gorzka refleksja, która powoduje, że nie zamierzam już tak ochoczo rekomendować iCloud Drive jako solidnego i godnego zaufania rozwiązania. Okazało się, że sprawa zgodnie z moimi przewidywaniami ma trafić do działu inżynierów. Zgłoszenia dokonywałem w czwartek, kontakt miał nastąpić w poniedziałek. W tej sytuacji, jeżeli nie posiadałbym kompletu danych w innej lokalizacji, byłbym praktycznie odcięty od swoich plików. Dla części z Was zapewne tak jak i dla mnie stanowiłoby to olbrzymią komplikacją w kwestii pracy nad bieżącymi projektami. Dlatego niezwykle ważne jest, aby zawsze posiadać zsynchronizowane i zawsze aktualne kopie danych, które wypychacie do cyfrowej chmury. Zawsze zwracałem uwagę na niebezpieczeństwo „wypięcia wtyczki” w przypadku, kiedy zaczynamy opierać się w swojej pracy głównie na rozwiązaniach bazujących w chmurze i jednocześnie nie posiadając lokalnych kopii swoich danych. Tutaj nastąpiło potwierdzenie tych obaw.
Drugim bolesnym doświadczeniem, jest synchronizacja aplikacji na podstawie jednego rozwiązania. W moim przypadku praktycznie wszystkie aplikacje, które mają taką możliwość, synchronizują się na podstawie iCloud. Oczywiście w trakcie trwania opisywanego tutaj problemu ich synchronizacja była niemożliwa. Możecie mi wierzyć, że byłem bliski napisania maila z podziękowaniem do OmniGroup za to, że ich serwery synchronizacji są niezależne od chmury Apple. Moja praca tak bardzo opiera się na wykorzystaniu OmniFocus, że brak synchronizacji między iOS i macOS byłby dla mnie traumatycznym przeżyciem.Na szczęście, czarny scenariusz przedstawiony przez wsparcie Apple, czyli kilka dni bez iCloud Drive, nie spełnił się. Już następnego dnia wszystko ruszyło i w gruncie rzeczy nie wiem, czy rzeczywiście miała miejsce ingerencja techników, czy zadziałało samo z siebie. Ku mojemu zaskoczeniu, osoba zajmująca się moim przypadkiem, dopiero ode mnie dowiedziała się, że sprawa została zamknięta i wszystko wróciło do normy.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mój przypadek może stanowić wyjątek. Udowodnił mi on jednak, jak bardzo integralnym elementem ekosystemu Apple jest iCloud Drive. Jego awaria paraliżuje większość udogodnień, z których korzystamy, żonglując urządzeniami z logo nadgryzionego jabłka. Warto pomyśleć o scenariuszu awaryjnym, kiedy tak jak w moim przypadku coś pójdzie bardzo nie tak. Wygląda na to, że w ciągu ostatnich miesięcy przechwaliłem iCloud. Zafundował mi on najbardziej dotkliwą w codziennej pracy awarię, jaką pamiętam, wśród wszystkich usług chmurowych, z których dotychczas miałem okazję korzystać. Jest to ważna lekcja na przyszłość i kolejny pstryczek w nos w kontekście „nie ufaj zbyt mocno technologii, kiedy nie masz nad nią pełnej kontrolii”.
Ciekaw jestem, czy mieliście podobne przypadki. Koniecznie dajcie znać w komentarzach i pamiętajcie, żeby zawsze posiadać lokalne kopie swoich danych.
U mnie działało wszystko, poza timeline z tweetbota.
Używasz najnowszej wersji?
tak.