Apple Maps – złe dobrego początki
Pamiętacie moment premiery Apple Maps? Chińskie nazwy w centrum Warszawy to był jedynie przedsmak problemów z użytecznością tego rozwiązania. Prezentacja map była atrakcyjna wizualnie a skeumorfizm interfejsu użytkownika doskonale wpisywał się w aktualny w tamtym momencie design systemu iOS. Narzekali wszyscy, niezależnie od tego, jak bardzo kochali czy nienawidzili Apple. Moment, kiedy na swojej oficjalnej stronie firma z Cupertino podpowiadała jak wrócić do Google Maps był ostatecznym sygnałem, że mieliśmy do czynienia z klasycznym falstartem.
Przyznaję, że podchodziłem do nich z wielką nadzieją i starałem się przymykać oko na ich słabości. Jednak częstotliwość, z jaką musiałem sięgać po alternatywy dla znalezienia punktów adresowych, spowodował, że poszły one w odstawkę. Do łask powróciło Google Maps i przez dłuższy okres towarzyszyły mi w codziennej pracy i wypoczynku. Oczywiście co jakiś czas weryfikowałem jak Apple radzi sobie z poprawkami. Sporo uwagi poświęciłem również zmianom wizualnym, jakie przyniósł dla całego systemu iOS 7. Nie oznaczało to jednak, że zamierzam dać im kolejną szansę.
Zmiana nastąpiła stosunkowo niedawno. Na fali konsekwentnego wykluczania usług Google z codziennych narzędzi, które pomagają mi w pracy, nastąpił moment, kiedy trzeba było zastanowić się nad mapami. To był doskonały moment, aby dać kolejną szansę Apple. Ku mojemu zaskoczeniu, 1 Efekt okazał się niezwykle pozytywny.
Właśnie mija sześć miesięcy, od kiedy na co dzień wszelkie trasy, które muszę pokonywać wyznacza dla mnie Apple Maps. Mimo sporadycznych przypadków 2, wyszukiwanie adresów działa znakomicie. Brak wyniku wyszukiwania spotkał mnie zaledwie kilka razy. Dzięki temu byłem w stanie z większym optymizmem spojrzeć na naszą dalszą współpracę. Oczywiście najważniejszym elementem tej układanki jest wytyczanie tras przejazdu. Tutaj również większość sugestii była sensowna oraz odpowiadała moim osobistym wyborom, które podjąłbym ze względu na znajomość alternatywnych dróg.
Czym jednak byłaby współczesna nawigacja bez analizy aktualnych warunków, jakie panują na drogach. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że tego typu informacji jest aktualnie znacznie więcej i są na bieżąco aktualizowane. Ma to oczywiście przełożenie na dobór aktualnej trasy przejazdu. Szczególnie miło aplikacja zaskoczyła mnie, kiedy miałem do przejechania kilkaset kilometrów i co najmniej czterokrotnie trasa została zmieniona w celu przyśpieszenia czasu przejazdu. Później udało mi się potwierdzić, że rzeczywiście na trasie pojawiły się wtedy znaczne utrudnienia. W tych czasach zaoszczędzone minuty są na miarę złota i właśnie ten dzień spowodował, że z przekonaniem kiwam głową, kiedy myślę o Apple Maps.
Wśród nowości ciekawe jest też informowanie o utrudnieniu na trasie przejazdu. Nie pojawiały się one w moim przypadku zbyt często, jednak jest to ciekawy i zdecydowanie wpływający na bezpieczeństwo jazdy dodatek. Co prawda Apple Maps przez większość czasu pracuje w tandemie z Yanosikiem, który w kwestii powiadomień o zagrożeniach 3, jest nie do zastąpienia.
Wkrótce w naszym kraju powinny pojawić się również sugestie Siri, których przedsmak otrzymaliśmy, kiedy to Apple aktywowało na krótki czas tę nowość i pojawiła się w systemie iOS. Niestety wyszła tutaj największa bolączka map, czyli kiepska jakość bazy POI. Dla mnie osobiście nie stanowi to większego problemu, ponieważ z reguły szukam konkretnych adresów. Sugestii zasięgam raczej w innych aplikacjach. Zdaję sobie jednak sprawę, że dość ograniczony zakres dostępnych, polecanych, punktów może być dla części użytkowników frustrujący.
Wielkim plusem jest też interfejs użytkownika. Jako jeden z elementów systemu doskonale się w niego wpisuje i posiada integracje, które są nieosiągalne dla konkurencyjnych rozwiązań. Pasek powiadomień informujący o kolejnych manewrach, czy widok mapy z poziomu zablokowanego ekranu są rewelacyjne. Kiedy dodaję do tego tryb nocny, to trudno mi wyobrazić sobie czego jeszcze mógłbym potrzebować.
Zdaję sobie sprawę, że ten dość długi wywód jest przepełniony pochwałami i dla części z Was może wydawać się mało wiarygodny, ale właśnie dlatego powstał ten tekst. Po kilku miesiącach użytkowania jestem niezwykle zadowolony z usługi mapowej Apple. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że pokrycie bazy adresowej czy punktów POI, mogłyby być lepsze. To rzeczywiście wciąż może być uznawane za największą wadę Apple Maps. Tak jak wspomniałem, ja z tym elementem nie miałem w ostatnim czasie większych problemów.
Ciekaw jestem, jak to wygląda u Was. Czy daliście mapom z Cupertino szansę, czy może zirytowały Was w przeszłości tak bardzo, że stwierdziliście „nigdy więcej”? A może ktoś z Was dokonał powrotu podobnego do mnie? Dajcie koniecznie znać w komentarzach!
Daje im szasne co jakis czas odpalam i sprawdzam i wracam do Google. To nie jest tak, ze Apple Maps sa grosze od Google. To jest niebo o zamia roznicy z punktu widzenia Polaka. Moze i w USA czt Chinach to dziala dobrze w PL nie. Po glownych drogach ok jakos prowiadzi nawigacja w sumie dziala ale jak chcesz cos odszukac i potrzebujesz to znalezc to wlasnie wtedy te mapy zawodza. Pokrycie obiektami w okolicy to moze jakies 10% tego co jest na Google, komunikacja nie dziala, nawigacja jak nie ma dobrej drogi potrafi przeciagnac przez bloto. Tak jak napisalem… Czytaj więcej »
Pokryciem punktami POI jest do bani i nic tego nie zmieni. Dodam chorendalne wady jak brak możliwości wygodnego dodawania nowych punktów, brak adresów w Polsce, kiepskie wsparcie dla lokalnych przedsiębiorstw i ich odszukiwanie (na pytanie do siri o znalezienie dobrej włoskiej restauracji proponuje mi oddaloną o 70 km restauracje) na mapie. Dodam tez ze zdjęcia satelitarne są nie aktualne, brzydkie i nie dają żadnej ochoty by je oglądać. Reasumując, mapy Google są najlepsze w Polsce, dużo szybciej działa nawigacja( zmienia trasę dużo szybciej), a także sugeruje który pas powinnismy zając. Dodam tez StreetView, ktore na chwile obecna jest bezkonkurencyjne. No… Czytaj więcej »
To może był jakiś błąd na twoim urządzeniu, poniżej fragment z Apple Map. Jak dla mnie niczym nie ustępuje Google Maps, a nawet są ładne etykiety ulic, informowanie o korkach, a w dodatku, co moim zdaniem jest na plus, nie ma „zielonych” dróg jeśli są niezakorkowane, po co oznaczać, podejście Apple jest bardzo zdrowe w tym temacie, oznaczać jak są korki a nie kolorować każdą ulicę, nawet taką gdzie nie ma korków, żeby pokazać, że nie ma korków:
Serdecznie dzięki za komentarze. Oczywiście punktujecie wady z którymi trudno się nie zgodzić. Ja jednak, jak wspominam w tekście, mam troszkę lepsze wrażenia od Was. Być może mam szczęście do oczywistych lokalizacji. Trudno się nie zgodzić z przewagą Google Maps, jednak jak wspomniałem z powodów ideologicznych postanowiłem wykluczyć tą usługę.
Moim zamierzeniem było zwrócić uwagę na postęp, który mimo swojej mozolności, trwa i prowadzi mapy od Apple w dobrym kierunku. Trzymam kciuki za coraz lepsze pokrycie Polski zarówno w kwestii POI jak i punktów adresowych czy map satelitarnych.
Używam apple maps od samego początku. Byłem i jestem świadomy mniejszych i większych wad tej aplikacji, ale mimo wszystko jeśli szukam ulicy, adresu, restauracji, chce sprawdzić jak daleko muszę się przemieścić to odpalam Apple Maps, bo tak jest mi wygodnie. Kiedy jestem poza zasięgiem internetu to korzystam z map dostępnych offline w aplikacji HERE (Nokia). Mimo że chętnie korzystam z usług Google to ich map nie odpalam w ogóle. Największe wrażenie na mnie apple maps robi na OS X. Możliwość planowania trasy i wypychania jej do iPhone albo iPada jest bardzo wygodne. Nie jestem wymagającym użytkownikiem, ale lubię sobie popatrzeć… Czytaj więcej »
Kuba, jak tam Mapy Apple w 2018?
Mógłbyś napisać jakiś artykuł ze świeżym stanem?
Ostatnio z nich nie korzystam, ale to dobra myśl.