Edek – złodziejaszek, czyli jak robić kasę na czyimś pomyśle
Niecały miesiąc temu opisywałem odtwarzacz muzyczny plików przechowywanych na dyskach „w chmurze” – Cloud Player. Rozwiązanie to jest świetne i tanie (wersja Pro to zakup wewnątrz appki – €0,89). Ponieważ tematy muzyczne, sieciowe oraz AirPlay są mi bardzo bliskie, śledzę w miarę regularnie wszystko co się dzieje w tej materii. Jakież było moje zdziwienie gdy kilka dni temu w oko wpadła mi aplikacja o identycznym przeznaczeniu – Eddy.
To, że w App Store znajdziemy wiele programów robiących w mniej lub bardziej zbliżony to samo, to rzecz oczywista. Narzucone przez Apple wytyczne odnośnie interfejsu też w pewnym sensie upodobniają programy, gwarantując jednocześnie spójność user experience. Ale gdy cztery tygodnie (datę pojawienia się programu można łatwo zweryfikować, więc o sytuacji odwrotnej nie ma mowy) po ukazaniu się pierwowzoru, do sklepu trafia aplikacja, która działa i wygląda w 99% identycznie jak oryginał, to trudno uznać to za przypadek, nieprawdaż?
Co więcej, kopista-cwaniaczek, bo deweloperem kogoś kto bezczelnie zrzyna czyjąś pracę nazwać nie można, bezwstydnie woła za podróbkę dwa razy więcej niż autor (za odblokowanie wszystkich funkcji programu)!
Między inspiracją a kradzieżą istnieje wyraźna granica. W tym wypadku cała praca „kloniarza” ograniczyła się do zmiany koloru elementów graficznych, zmiany ikonki, nazwy i wysokości kwoty In-app purchase. Smuci to tym bardziej, że w portfolio „autora” Eddy’ego znajduje się sporo appek. Ciekawe ile z nich stanowi efekt jego własnej pracy, a ile powiela pomysł i wykonanie wcześniej istniejących… Łącza do appki w App Store, ani strony nieuczciwego w moim przekonaniu człowieka publikować tu nie będę. Nie zasługuje na reklamę.
Szkoda, że komando weryfikacyjne Apple nie zwraca uwagę na takie jawne plagiaty. Być może gdyby za Cloud Playerem stało potężne studio deweloperskie, taki proceder zostałby zduszony w zarodku. A tak, to wygląda na to, że tylko my – użytkownicy możemy świadomie piętnować złodziei i wspierać rzeczywistych twórców.
Jeśli znacie inne przykłady podobnego chamstwa podzielcie się nimi w komentarzach. Chętnie też poznam opinię programistów, nie tylko piszących na platformę iOS, jak wygląda „od kuchni” rywalizacja i walka o przetrwanie na rynku oprogramowania. Być może mój osąd jest błędny i niepotrzebnie wsadzam kij w mrowisko. Liczę na wasz odzew!
Jak to zgłosić do Apple?
Niestety nie mam doświadczenia z takimi sprawami, m.in. dlategoteż powstał ten wpis. Być może zgłosić powinien autor aplikacji, która została skopiowana?
Nie czuję się też w mocy by ferować wyroki, dlatego z oskarżeniami jestem ostrożny. Choc w tym wypadku trudno mowić o działaniu nieumyślnym, jak sądzę…